Przy Klasztorze Sióstr Nazaretanek, przy ul. Czerniakowskiej 137 w Warszawie odsłonięto i poświęcono tablicę, która upamiętnia działalność zakonnic z okresu okupacji niemieckiej.
Dzięki zaangażowaniu siostry przełożonej Eutalii Jadwigi Wismont oraz wielu innych nazaretanek na terenie szkoły i internatu znalazło schronienie kilkanaście dziewcząt pochodzenia żydowskiego, które nie tylko przetrwały okupację, ale też ukończyły szkołę.
W uroczystości wzięli udział przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej oraz władz, a także licznie zebrane siostry nazaretanki, również z innych polskich klasztorów. Celebrujący Mszę świętą biskup Michał Janocha przypominał historię warszawskich nazaretanek. Mimo że zakonnice niedługo po kapitulacji w 1939 roku otworzyły szkołę powszechną, gimnazjum i liceum, to dwie ostatnie placówki decyzją niemieckich okupantów zamknięto. Siostry uzyskały jednak pozwolenie na prowadzenie kursów przygotowawczych do szkół krawieckich, a potem na otwarcie zawodowej szkoły krawieckiej. Biskup przypomniał, że prowadziły w tym miejscu tajne kursy sanitarne dla żołnierzy AK, przechowywały i pomagały też uchodźcom z Kresów. „Trafiły tu też dziewczęta żydowskie, na fałszywych dokumentach, również te, pochodzące z mieszanych małżeństw polsko-żydowskich, które były śmiertelnie zagrożone. Za pomoc Żydom w Polsce groziła bowiem kara śmierci" - przypomniał biskup Janocha.
Siostra Wiesława Hyzińska, przełożona prowincji warszawskiej Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek w przemówieniu podkreśliła, że nie pozostały one wtedy obojętne na krzywdę ludzką. „W czasach pełnych bestialstwa i nienawiści siostry znalazły w sobie odwagę, by iść za głosem sumienia, serca i wiary, by nieść wsparcie i otuchę" - podkreślała. „Kiedy terror wojenny odmawiał dzieciom żydowskim prawa do życia, nasze siostry dawały im dom i swoją miłość" - zaznaczała.
Dr Mateusz Szpytma, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej przypominał, że na zagładę zostali przeznaczeni w czasie okupacji niemieckiej wszyscy Żydzi. „Z badań wiemy, że pomocy szukali głównie u znajomych i sąsiadów, ale jeśli do ukrycia były przeznaczone dzieci, to wówczas przede wszystkim w zakonach" - wskazał. Podkreślił, że z ponad 70 zgromadzeń, które wówczas istniały na terenie II Rzeczpospolitej, ponad połowa udzieliła schronienia Żydom. W rozmowie z Radiem Watykańskim dr Szpytma przyznał, że nigdy nie uda się poznać wszystkich bohaterskich Polaków, którzy ratowali Żydów, ale niezwykle ważne jest, że dziś przypominamy o kolejnych bohaterach — siostrach nazaretankach. „Każdy przypadek ratowania Żydów w zakonach był skuteczny, te osoby doczekały końca wojny" - podkreślił.
Wanda Jasińska, córka Ewy Grzybowskiej opowiadała Radiu Watykańskiemu historię swojej mamy, dziewczyny żydowskiego pochodzenia, którą uratowały właśnie siostry nazaretanki. Jej rodzina pochodziła ze Lwowa. „Mama kochała siostry, były nadzwyczajnie dzielne, podarowała im potem obraz swojego autorstwa" - opowiedziała. „Gdy w latach 70. mama starała się o odznaczenie sióstr medalem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata, wskazywały, że nie zrobiły nic nadzwyczajnego, bo był to ich obowiązek" - dodała Wanda Jasińska. Ostatecznie siostra przełożona Eutalia Jadwiga Wismont za swoją działalność została uhonorowana przez Instytut Yad Vashem 24 kwietnia 2023 roku.
O tym, jak siostrom udało się uratować żydowskie dziewczęta opowiadała Radiu Watykańskiemu również nazaretanka siostra Beata Rzepczyk, historyk, archiwistka prowincjalna. „To był cały system, w którym uczestniczyły wszystkie zakonnice. Szczególnie ważne było to podczas niezapowiedzianych wizytacji. Zwykle z Państwa Podziemnego docierały do nich informacje, jednak pewnego dnia tak nie było. Siostra furtianka wiedziała, że odbywają się w tym czasie tajne lekcje, miała więc przygotowany dzwonek na dole, by szybko dać znać, to były umówione sygnały. Potem zaprowadziła Niemców kolejno do innych sal, by zyskać na czasie. Aby przygotować wszystko na wizytację, trzeba było w koszach wynosić zakazane książki, wnosić dozwolone, a dziewczyny siadały przy maszynach do szycia. Z kolei dziewczyny żydowskie należało wyprowadzić za klauzurę, bo tam Niemcy nigdy nie chodzili" - opowiedziała. W tym wszystkim pomagały s. Izabella Jadwiga Machowska – kierowniczka internatu, s. Lauretana Barbara Gumowska – nauczycielka języka polskiego oraz s. Amabilis Maria Filipowicz – nauczycielka języka polskiego i historii w tajnym gimnazjum.
Siostra Rzepczyk dodaje, że do klasztoru podrzucane były też małe dzieci. Siostry więc przekazywały je rodzinom, bądź do domu dziecka. „Po wojnie wiele z tych kontaktów pozostało, były to wzruszające relacje i spotkania. Siostry były z dziewczętami bardzo blisko, a przychodziły wystraszone, często prosto z getta" - zaznacza.
Siostra Rzepczyk przywołała też sytuację, gdy w 1939 roku podczas bombardowań, przełożona, s. Eutalia Jadwiga Wismont, wyszła na balkon i zrobiła znak krzyża nad Warszawą i klasztorem. „Mówiła — rozdawajmy wszystko, opatrzność Boża będzie nad nami czuwać i czuwała, żadna dziewczynka żydowska nie zginęła i siostry też przeżyły" - zaznaczyła. „Dla nas nazaretanek to wzór życia, siostry wciąż się modliły, a Bóg na te modlitwy odpowiedział" - dodała. „One to robiły tak zwyczajnie, po nazaretańsku" - podkreśliła.
Tablica przy ul. Czerniakowskiej 137 została ufundowana przez Oddziałowe Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN w Warszawie, a uroczystość wpisuje się w obchody przypadającego 24 marca Narodowego Dnia Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.