Ponad 2 tys. poszkodowanych osób i tysiące przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci stwierdzono w Kościele ewangelickim w Niemczech (EKD) - wynika z pierwszego kompleksowego i niezależnego raportu na ten temat, który opublikowano w czwartek w Hanowerze.
Plebanie, obozy dla młodzieży, domy dziecka to w tych miejscach najczęściej dochodziło do aktów przemocy. Ofiary - dziewczęta i chłopcy - miały średnio 11 lat, gdy po raz pierwszy doświadczały przemocy seksualnej. Około 40 proc. sprawców to pastorzy, z czego 99,6 proc. stanowili mężczyźni.
Do tej pory mówiło się jednie w pojedynczych przypadkach przemocy seksualnej w Kościele protestanckim. "Wielu protestantów uważało swój Kościół za lepszy; uważali, że wykorzystywanie seksualne jest problemem katolików" - pisze dpa. Obecne badanie przynosi jednak "wyraźne dowody na wysoki poziom przemocy na tle seksualnym" w kościołach ewangelickich - przyznają autorzy raportu.
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat zidentyfikowano co najmniej 1259 sprawców, którymi były osoby związane z Kościołem ewangelickim oraz 2225 poszkodowanych wśród dzieci i młodzieży. Do nadużyć dochodziło w prowadzonych przez Kościół protestancki ośrodkach dziennej opieki, na uczelniach, we wspólnotach kościelnych oraz na obozach dla młodzieży. "Pastorzy wykorzystywali na plebaniach dzieci własne lub przybrane" - stwierdza raport.
Na potrzeby tego raportu, zleconego przez EKD w 2020 roku, badacze przeprowadzili wywiady m.in. z prawie setką poszkodowanych, oparli się także na dokumentach udostępnionych przez 20 kościołów regionalnych i diakonię.
Wysoki odsetek ankietowanych potwierdził "powtarzające się ataki z udziałem wielu sprawców", a okres wykorzystywania trwał średnio siedem lat.
"Zidentyfikowane przypadki to jedynie wierzchołek góry lodowej" - podkreślił kierujący badaniami Martin Wazlawik. Wskazał, że na potrzeby badania oceniającego skalę nadużyć w Kościele katolickim przeanalizowano 38 tys. akt osobowych duchownych, natomiast w przypadku Kościoła protestanckiego dostępnych było zaledwie 5-6 tys. akt.
Harald Dressing, profesor z Centrum Zdrowia Psychicznego w Mannheim i współautor badania, skrytykował "powolną pracę kościołów regionalnych", a w wielu przypadkach dostarczenie niekompletnych danych, co wpłynęło na opóźnienie wyników raportu.
Jak podkreślił Wazlawik, osoby poszkodowane w większości zostały pozostawione przez Kościół protestancki bez wsparcia, a ich przeżycia były zwykle ignorowane. W wielu przypadkach doprowadziło to do odejścia ze społeczności kościelnej. "Doświadczenie przemocy na tle seksualnym często ma poważne konsekwencje zdrowotne, psychologiczne i społeczne" - dodał Wazlawik.
"To czarny dzień dla Kościoła protestanckiego (...). Zacznijcie w końcu poważnie traktować ofiary" - zaapelował do EKD Detlev Zander, rzecznik poszkodowanych.
Obecna przewodnicząca Rady EKD Kirsten Fehrs przyznała, że Kościół protestancki jako instytucja "jest odpowiedzialny za krzywdy, wyrządzone niezliczonym osobom". Obraz, jaki wyłonił się z raportu, uznała za "głęboko szokujący".
Badanie zostało sfinansowane przez EKD i kościoły regionalne kwotą 3,6 mln euro. Jako organizacja zrzeszająca 20 kościołów regionalnych, EKD reprezentuje 19,2 mln protestantów w Niemczech.
Osoby poszkodowane w wyniku przemocy seksualnej mogą obecnie ubiegać się o indywidualne świadczenia jako "zadośćuczynienie za ból i cierpienie" w wysokości 5-50 tys. euro. Do końca 2022 roku wpłynęło 858 wniosków w tej sprawie.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.