Dwóch chrześcijan poniosło śmierć w wyniku starć z muzułmanami w Egipcie.
Pod siedzibą państwowej telewizji w Kairze odbywały się wczoraj pokojowe manifestacje Koptów, którzy domagali się zapewnienia bezpieczeństwa po ubiegłotygodniowych podpaleniach kościołów i konfrontacjach ulicznych o podłożu religijnym. Wyznawcy Chrystusa żądali również ponownego otwarcia 50 świątyń. Wielu Koptów spało na placu pod telewizją, po wielogodzinnych manifestacjach, gdy zaatakowała ich setka muzułmanów przybyłych z innych rejonów stolicy. W wyniku zamieszek ponad 80 osób odniosło obrażenia. Policja aresztowała już osobę strzelającą do ludzi. Władze nie ujawniły jeszcze jej motywacji. Poza tym zatrzymano 50 uczestników nocnych zamieszek w Kairze.
Natomiast nieco mniej wiadomo na temat bombowych zamachów na Półwyspie Synajskim. W rejonie kurortów nad Morzem Czerwonym doszło do dziewięciu zamachów na muzułmańskie sanktuaria. O podłożenie tych bomb oskarżeni są ekstremiści muzułmańscy, którzy nie uznają islamskiego kultu świętych. Nie bez znaczenia jest też, że w szpitalach w Sharm el-Sheikh przebywają: zmuszony do rezygnacji z urzędu prezydent Hosni Mubarak oraz jego żona. Oboje są oskarżani o gigantyczne nadużycia finansowe i oczekują na proces. Protestujący Egipcjanie niezadowoleni są, że śledztwo w tej sprawie przebiega tak opieszale.
Do pokoju w Egipcie i natychmiastowego przerwania manifestacji pod budynkiem telewizji wezwał koptyjski patriarcha Shenuda III. Egipski przywódca religijny uznał, że szeregi protestujących są infiltrowane przez osoby, które zagrażają bezpieczeństwu uczestników pokojowego protestu. Wobec chrześcijan użyto bowiem broni palnej i koktajli Mołotowa.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.