Bp Kawa w rozmowie z KAI m. in. o dramatycznej sytuacji w Ukrainie, wojennych traumach społeczeństwa i największych potrzebach w czasie zimowym.
Nie zapominajmy o Ukrainie! Każdy najmniejszy grosz, tak zwany „wdowi grosz”, dzisiaj ratuje ludzkie życie – apeluje bp Edward Kawa OFMConv. Przed Dniem modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie, jaki przypada 10 grudnia, sekretarz generalny Konferencji Episkopatu Ukrainy i koordynator pomocy charytatywnej w rozmowie z KAI mówi m. in. o dramatycznej sytuacji w Ukrainie, wojennych traumach społeczeństwa i największych potrzebach w czasie zimowym.
Krzysztof Tomasik (KAI): Dlaczego tak ważny jest dla Kościoła w Ukrainie Dzień modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie?
Bp Edward Kawa: Jest to inicjatywa, która ma swoją znaczącą historię, dlatego, że Kościół rzymskokatolicki i grekokatolicki po upadku Związku Sowieckiego dostał „zastrzyk” życia przede wszystkim od Kościoła w Polsce począwszy od kapłanów, osób życia konsekrowanego po pomoc materialną. Ta współpraca i relacja przekazywania na nowo życia naszemu Kościołowi trwa już ponad 30 lat i jest dla nas wielkim darem. Kościół w Polsce stale troszczy się o odradzający się Kościół w Ukrainie. Ta młodsza „siostra” ciągle potrzebuje wsparcia także w wymiarze duchowym i czujemy, że je mamy. Mamy wsparcie modlitewne, materialne, ale też i personalne i jest to dla nas bardzo ważne, bo rzeczywiście dzisiaj szczególnie potrzebujemy tej pomocy jako Kościół i społeczeństwo.
KAI: Pomoc jest wręcz dramatycznie konieczna w czasie, gdy już prawie drugi rok trwa rosyjska agresja na Ukrainę.
– Rzeczywiście jesteśmy w sytuacji bardzo trudnej w związku z wojną, ponieważ nie tylko zabiera ona codziennie życie żołnierzy i cywili, co noc, tak jak choćby przedwczoraj, gdy byliśmy bombardowani, ale też prowadzi do zubożenia społeczeństwa. Jesteśmy coraz bardziej narażeni na codzienną biedę, wręcz ubóstwo, które już jest i będzie dotykało naszej codzienności. To już bardzo odczuwamy. Dlatego pomocy od Kościoła i od wiernych w Polsce naprawdę potrzebujemy i jesteśmy za nią naprawdę niezwykle wdzięczni.
KAI: Jak Ksiądz Biskup ogólnie ocenia obecną sytuację w Ukrainie?
– Sytuacja jest coraz bardziej trudna, dlatego że stoimy w obliczu zimy. Mamy już w Ukrainie rzeczywiście taką zimę jakiej doświadcza teraz Polska, więc łatwiej można sobie wyobrazić jak wygląda nasza sytuacja. Jest to dla nas wielkie wyzwanie. W związku z zimą potrzebujemy więcej żywności, więcej energii, żeby ogrzać budynki, pomieszczenia, gdzie mamy uchodźców i to wymaga dużych nakładów i wysiłków. Wróg właśnie w tych dniach zimy szczególnie nas atakuje. Codziennie, co noc, na całym terytorium Ukrainy wybuchają drony, bomby i rakiety także u nas na zachodzie Ukrainy, w naszym Obwodzie Lwowskim. Tak było wczorajszej nocy, o czym już wspomniałem. Dzięki Bogu obeszło się bez ludzkich ofiar, ale są duże zniszczenia. Ze strony Rosji jest to czysty terroryzm, nie tylko wymiarze militarnym, ale też terroryzm w wymiarze duchowym, żebyśmy byli cały czas dręczeni, żyli w lęku i niepokoju. Brak pokoju, żeby móc spokojnie żyć i funkcjonować powoduje rzeczywiście zmęczenie i traumę w całym społeczeństwie. Jak na razie nie widzimy perspektyw, żeby zapanował pokój.
KAI: Jak duży jest stopień wojennej traumy w społeczeństwie?
– W tym aspekcie sytuacja jest rzeczywiście trudna. Mamy bardzo dużo ofiar pośród żołnierzy. Codziennie mamy pogrzeby poległych, mnóstwo rannych żołnierzy w przepełnionych szpitalach, okaleczonych, którzy utracili nogi, czy ręce. Są bardzo poważnie ranni i walczą o życie. Jest to bardzo przygnębiające przede wszystkim dla rodzin okaleczonych chłopców i dziewcząt, ale także dla tych, którzy nimi się opiekują, pomagają i ratują. Ogólnie rzecz biorąc społeczeństwo jest dzisiaj bardzo zmęczone rosyjską agresją. Rzeczywiście na początku wojny był wielki zapał żeby się bronić i wytrwać. Teraz też Ukraina chce się bronić i robi to, ale panuje już duże zmęczenie. Widać, że wrogowi o to chodzi, aby nas psychicznie dręczyć i wysycać z nas siły. Nie pozostaje nam nic innego jak trwać, rzeczywiście ufać Panu Bogu i modlić się, szczególnie przed przypadającą 8 grudnia uroczystością Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Mam nadzieję, że wydarzy się jakiś cud w najbliższych dniach i pokonany zostanie nasz wróg, który nas dzisiaj tak niszczy i dręczy.
KAI: Jak Kościół pomaga ludziom leczyć się z wojennej traumy?
– Od lutego zeszłego roku działa mnóstwo inicjatyw i są one kontynuowane. Pomagamy poprzez dystrybucję żywności, przyjmując uchodźców w specjalnych ośrodkach, otwieramy różne centra rehabilitacyjne dla ludzi ze wschodu i południa Ukrainie, którzy utracili wszystko, swoje domy i nie mają właściwie gdzie się podziać. Stwarzamy im jak najlepsze warunki, żeby mogli przetrwać ten ciężki czas. Robimy też paczki żywnościowe, z lekami, które dystrybuujemy w różnych miejscach w Ukrainie. Ludzie otrzymują też od nas vouchery, dzięki którym mogą pójść do sklepu i sobie sami wybrać żywność, która jest im potrzebna do przeżycia.
Zaczynamy też akcję na granicy polsko-ukraińskiej. Organizują ją wspólnie Caritas Polska i Caritas Archidiecezji Przemyskiej. Z jednej i drugiej strony granicy będziemy dowozić żywność dla kierowców tirów, którzy stoją tam od kilku tygodni w związku ze strajkiem. Dlatego dzisiaj wyruszamy na przejścia graniczne. Z naszej strony to jest: Rawa Ruska, Krakowiec i Szeginie. Tak samo będziemy działać z polskiej strony. Przede wszystkim jest to polska inicjatywa. Chcemy pokazać, że jesteśmy z tymi, którzy są w potrzebie i trudnej sytuacji. Tak robiliśmy i tak będziemy robić zawsze i do końca.
KAI: Mówiliśmy o zimie, która jest wielkim wyzwaniem tym bardziej, że zainteresowanie Ukrainą, wojną i pomocą nie rośnie a spada. Nie jest to takie jak jakie było przed rokiem. Czego najbardziej potrzebujecie?
– Zainteresowanie się zmieniło. Na pewno wpływ na to ma wiele czynników. Zmęczenie, polityka i media mają na to wpływ. Mają wpływ na relacje polsko-ukraińskie i świat zachodni. Musimy przede wszystkim rozumieć potrzeby człowieka postawionego w realnej i konkretnej sytuacji. Na przykład, gdy nie ma prądu, to potrzebuje przede wszystkim żywności, którą można łatwo przygotować w warunkach polowych. Żywność to pierwsza podstawowa rzecz. Potrzebne są koce i ciepła odzież przede wszystkim dla ludzi, którzy żyją nieogrzewanych domach, czy w piwnicach. Oczywiście tam gdzie jest to możliwe to konieczne są agregaty prądotwórcze. Potrzebne są podstawowe leki. Jest zima i wiele osób choruje na grypę, czy są przeziębieni. Nie chodzi o jakieś leki zaawansowane, jakie podaje się na przykład w szpitalu, ale proste, na przeziębienia jak aspiryna czy paracetamol. Są to zatem trzy priorytety: żywność, odzież i leki, które na chwilę obecną są konieczne dla wszystkich potrzebujących w Ukrainie.
KAI: Na ile pomoc spadła w stosunku do roku ubiegłego?
– Myślę, że spadła w procentach o 60 – 70 punktów. Ale nie mogę powiedzieć, że spadła jakościowo, dlatego, że mamy teraz pomoc bardzo konkretną, szczególnie ze strony polskiej, ze strony Caritas Polska i Caritas Archidiecezji Przemyskiej. Polega to na tym, że my określamy nasze konkretne potrzeby i to dostajemy. Transportów jest mniej, ale te które do nas docierają to przywożą nam rzeczy, o które prosiliśmy. To też ułatwia nam dystrybucję. Ogólnie rzecz biorąc to, że spadła pomoc jest bardzo widoczne i odczuwalne. Poprzez to też widzimy, że zainteresowanie Ukrainą i wojną w waszym kraju w dużym stopniu spadło.
KAI: Zatem: „Nigdy nie zapominajmy o Ukrainie!” a szczególnie w Dniu modlitwy i pomocy materialnej Kościołowi na Wschodzie.
– Tak. Pomimo medialnych doniesień i innych czynników nie zapominajmy o Ukrainie. Jako mieszkańcy Ukrainy, szczególnie wyznawcy Kościoła rzymskokatolickiego i greckokatolickiego, wszyscy chrześcijanie jesteśmy i będziemy zawsze bardzo wdzięczni Polakom, Kościołowi w Polsce za wsparcie bez względu na wszystko, jak dalej potoczą się nasze losy. To, co otrzymaliśmy i to w jaki sposób tę pomoc otrzymaliśmy, jest dla nas ogromnym chrześcijańskim świadectwem i rzeczywiście uratowało i ratuje nam życie. Jesteśmy w sytuacji, że dalej tej pomocy potrzebujemy i mimo wszelkich nieporozumień i perspektyw, jak na przykład będą wyglądały dalej polityczne stosunki, potrzebujemy bez względnie braterskich relacji. Potrzebujemy przede wszystkim wsparcia modlitewno-duchowego. A potem wsparcia materialnego, ponieważ dzięki temu przy parafiach i w różnych innych miejscach, także tam, gdzie nie ma naszych kościołów i parafii możemy pomagać ludziom i ratować ich życie. Jest to najważniejsze, że każdy najmniejszy grosz, tak zwany „wdowi grosz” dzisiaj ratuje ludzkie życie. Myślę, że to jest najważniejsze w całym chaosie świata, abyśmy nie zapomnieli o tym, że możemy ratować ludzkie życie. Pamiętajmy o tym szczególnie w czasie Adwentu i przed świętami Bożego Narodzenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na czym polega model francuskiej laïcité i jakie są jego paradoksy?
Jej ponowne otwarcie i rekonsekracja nastąpi w najbliższy weekend.