Może nie teraz, nie od razu. I może niekoniecznie my. Ale dzieje się. Uobecnia. Wśród nas, w naszej obecności.
Ta niecierpliwość w nas. Wrażenie, że trzeba. I to teraz, zaraz. Że jak nie my, to kto. Trochę rozbrajające, trochę patetyczne gesty. Satysfakcja. Że teraz to mu żeśmy wygarnęli, temu światu. Że teraz nie jesteśmy jak wszyscy. Że teraz będzie inaczej.
Jakaś dziedzina, w której chcemy coś znaczyć: w wychowaniu czy pisaniu, w pokorze czy sławie, przecinaniu węzłów, rozjaśnianiu, odkrywaniu… Nie ośmielam się twierdzić, że każdy ją ma. Ale może – większość, po trosze. Nic w tym złego przecież: w tym naszym dążeniu do doskonałości, poczuciu, że zostaliśmy stworzeni do lepiej, bardziej, dalej. Nie po trupach oczywiście, we właściwej perspektywie, ale jednak.
Taki Mateusz na przykład. Siedział w tej komorze, robił swoje (ktoś musi). A tu palec wyciągnięty w jego stronę, światło. Do Szymona: „Ludzi będziesz łowił”. Do Natanaela: „Widziałem cię”. Nikodemowi – o nowym narodzeniu. Tylu innym: „i Ja cię nie potępiam”, „weź swoje łoże”, „talitha kum”.
Problem w tym, że to początek dopiero. Że jak ze wszystkim: będziemy się uczyć, dorastać. Zdobywać, podnosić się. Czas, miejsca, okoliczności: wszystko dla nas. Trudna sztuka zaufania (ale mamy do tego talent, nie ma obawy).
Pisze ksiądz Janusz Pasierb w tomie „Gałęzie i liście”: „z czytanych właśnie «Czterech miłości» Clive Staple Lewisa wypisuję na użytek młodszych i starszych ogromnie pouczające zdanko: «Psy i koty powinny być zawsze hodowane razem, to bardzo rozszerza ich horyzonty»”.
*
Więc może nie teraz, nie od razu. I może niekoniecznie my. Ale dzieje się. Uobecnia. Wśród nas, w naszej obecności.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.