O ocenie moralnej interwencji NATO w Libii oraz o zadaniach kapelanów w armii z biskupem polowym Józefem Guzdkiem rozmawia Bogumił Łoziński.
Bogumił Łoziński: Czy interwencja wojskowa w Libii spełnia kryteria usprawiedliwionego użycia siły, które formułuje Kościół katolicki?
Bp Józef Guzdek: – To niewątpliwie jest bardzo trudny problem, jednak na ostateczną ocenę tej operacji wojskowej jest zdecydowanie za wcześnie. Podczas pobytu w kwaterze głównej NATO w Brukseli, w marcu tego roku, miałem okazję rozmawiać z wojskowymi, pracującymi nad rozwiązaniem tego problemu, i jestem przekonany o ich dobrej woli i uczciwości.
Kościół formułuje cztery warunki, które muszą być spełnione jednocześnie, aby użycie siły uznać za usprawiedliwione. Jednym z nich jest ochrona ludności cywilnej przed agresorem, i nie ma wątpliwości, że w Libii taka sytuacja zachodzi. Ale czy został spełniony drugi warunek użycia siły – wyczerpanie wszelkich możliwych środków pokojowych?
– Kościół mówi „nie” dla wojny i podkreśla, że właściwą drogą rozwiązywania konfliktów są rokowania. Wojna zawsze pociąga za sobą śmierć i cierpienie. W przypadku interwencji w Libii rzeczywiście rodzą się pytania, czy wszystkie środki pokojowe zostały wyczerpane.
Trzeci warunek mówi, że powinny istnieć realne szanse powodzenia interwencji, a czwarty, że użycie broni nie może pociągnąć za sobą jeszcze większego zła niż to, które chcemy usunąć. Interwencja w Libii stwarza wrażenie, że nikt nie brał tych warunków pod uwagę.
– Mam nadzieję, że siły międzynarodowe rozpatrywały i te warunki. Z drugiej strony na razie nie istnieje jednoznaczna i pewna ocena wszystkich aspektów sytuacji w Libii: czasu, sposobu przygotowania i przeprowadzenia interwencji militarnej. Dziś mogę powiedzieć, że należy unikać wojny i szukać możliwości rokowań, aby doprowadzić do trwałego pokoju.
Jak Ksiądz Biskup odnosi się do zarzutu, że kapelani swoją obecnością wśród żołnierzy legitymizują działania wojenne?
– Z interwencjami zbrojnymi związane są nie tylko działania żołnierzy, ale także służb medycznych, humanitarnych czy dziennikarzy. Nikt nie kwestionuje ich obecności na terenach objętych konfliktem i nie obarcza ich odpowiedzialnością za jego przebieg. Trzeba jasno powiedzieć, że decyzje o użyciu siły podejmują władze państwowe, a Kościół w żadnym stopniu w nich nie uczestniczy i nie jest za nie odpowiedzialny. Jednak żołnierze potrzebują opieki duchowej, którą zapewniają księża kapelani. W ponadtysiącletniej historii Polski kapłani zawsze służyli żołnierzom: w czasach pokoju formowali ich sumienia, a na polu walki mobilizowali do ofiary w obronie ojczyzny, jak na przykład ks. Ignacy Skorupka, który zginął na polu walki pod Ossowem 14 sierpnia 1920 roku.
Nie dostrzega jednak Ksiądz Biskup sprzeczności między zasadą bezwzględnej ochrony życia, o którą upomina się Kościół, a udziałem kapelanów w działaniach bojowych, w których giną ludzie?
– Ludzie powinni żyć w braterstwie i pokoju, szanując prawa innych. Niestety, rzeczywistość jest czasami inna, człowiek występuje przeciwko człowiekowi, naród przeciwko narodowi. Gdy kapelan wyjeżdża z wojskiem w rejon wojny, np. do Iraku czy Afganistanu, ma podtrzymywać w żołnierzach przekonanie, że życie w pokoju i w braterstwie jest możliwe. W miejscu gdzie leje się krew i giną ludzie, mówi im o szacunku dla życia, wzywa do przebaczenia, przestrzega przed nienawiścią. Po prostu z nimi jest.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.