Przed wjazdem do Chersonia wolontariusze obowiązkowo muszą założyć kamizelki kuloodporne i hełmy.
Niesienie pomocy na zalanych przez Rosjan terenach odbywa się cały czas pod obstrzałem, a w tle wciąż słychać dźwięki eksplozji. „Schodząca woda odsłania bezmiar zniszczeń, potrzeby są ogromne” – mówi Radiu Watykańskiemu Marzena Michałowska. Wraz z wolontariuszami i dominikanami z Fastowa niesie pomoc powodzianom, ryzykują przy tym własnym życiem.
Dominikański Dom św. Marcina de Porres w Fastowie ruszył z pomocą do Chersonia, jak tylko miasto zostało wyzwolone z trwającej wiele miesięcy okupacji. Rosjanie zostawili po sobie ogrom zniszczeń materialnych i ludzi żyjących w skrajnej biedzie. Wolontariusze najpierw systematycznie dowozili do miasta transporty z pomocą humanitarną. Z czasem zdecydowali o otwarciu na miejscu kuchni socjalnej, która codziennie wydaje 400 posiłków najbardziej potrzebującym. Jak mówi ojciec Misza Romaniw, jej działanie jest możliwe dzięki pomocy finansowej otrzymanej od Papieża Franciszka.
Tym razem, by móc jeszcze skuteczniej pomagać na zalanych terenach wolontariusze zabrali ze sobą food trucka. „Niesiemy wsparcie na terenie, który był pod bardzo silnym ostrzałem” – mówi Marzena Michałowska, która na Ukrainie pomaga od ponad roku. Wolontariuszka wskazuje na ogrom strat. Domy są zrujnowane, ludzie stracili wszystko.
Pomocowe działania dominikanów na Ukrainie można wesprzeć poprzez:
Sekretariat Misyjny O.O. Dominikanów
Więcej informacji o potrzebnym wsparciu i możliwości jego przekazania: dom.marcina@gmail.com
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.