Bili mnie, a wy zamiast mi pomóc roztrząsaliście, czy przypadkiem mi się nie należy.
Nie dopatrzyła się działań nieprawnych Państwowa Inspekcja Pracy, nie dopatrzyła się, po latach śledztwa, prokuratura. Zlinczowany przez media człowiek nadal żyje z piętnem oprawcy. Beneficjenci nagonki na stanowiskach. Dziennikarz, który w tej sprawie sam siebie mianował prokuratorem, sędzią i plutonem egzekucyjnym... Cóż, czytając jego wypowiedzi na jednym z portali społecznościowym trudno oprzeć się wrażeniu, że w zaniechaniu przez prokuraturę dalszych działań wietrzy sPiSek. Przecież on wie, on opisał, wskazał świadków. Nie chce przyznać, pewnie nawet nie przychodzi mu do głowy, że mógł się pomylić. Albo... Brzydko tak ludzi podejrzewać, ale postawmy to pytanie: może od początku wiedział, że w oskarżeniach mocno przesadził, a jego jedynym zmartwieniem dziś jest to, by o tych jego machinacjach nie było zbyt głośno?
Mowa oczywiście o sprawie założyciela Szlachetnej Paczki, ks. Jacka Stryczka i oskarżania go o mobbing. Parę miesięcy temu prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie. Przypomniał ją ostatnio portal tvp.info. „Aby dane zachowanie mogło zostać zakwalifikowane w kategoriach czynu przestępczego, nie wystarczy samo naruszenie praw pracowniczych. Wymagane jest zaistnienie dodatkowych przesłanek, jakimi są złośliwość i uporczywość” – przytoczył swego czasu fragment z uzasadnienia umorzenia sprawy inny portal. Choć przesłuchano 750 świadków, takich działań ks. Stryczka się nie doszukano. Trzeba spytać jeszcze raz: i co dalej? Ci, którzy go skrzywdzili zamierzają jakąś tę krzywdę naprawić?
Piszę te słowa właśnie po to, by pomóc w przywracaniu ks. Stryczkowi dobrego imienia. Wszyscy słyszeli o stawianych mu zarzutach. Niech dziś jak najwięcej ludzi usłyszy, że się nie potwierdziły. Trzeba to jasno powiedzieć. A nie nabrać wody w usta sugerując, że może jednak „coś w tym było”, bo przecież inaczej dziennikarz by nie napisał. No właśnie nie! Jeśli mam wybierać między opinią prokuratury a dziennikarza wybieram tę pierwszą. Dlaczego? Bo główny medialny oskarżyciel (sędzia i dowódca plutonu egzekucyjnego) ks. Stryczka nie jest wiarygodny. Dlaczego? Proszę przypomnieć sobie głośną aferę, której bohaterem był jego szef. Jak to było? Nie on był w studio tylko jego hologram? Przepraszam, ale jeśli takie rzeczy ludziom się wmawia, to jaka jest wiarygodność takich dziennikarzy? O jakim uczciwym dociekaniu prawdy chcemy mówić?
Niestety, obrzucić człowieka oszczerstwami łatwo, przywrócić mu dobre imię – praktycznie niemożliwe. Zawsze coś z tego brudu zostaje. Bo zawsze będą tacy, którzy będą uważać, że „coś w tym było”. Widzę to także w sprawie oskarżeń wobec kardynała Karola Wojtyły. Nie wypowiem się, bo nie wiem... Ach, jakie to mądre, jakie uczciwe! Nie wie, więc nie mówi! Tylko nie mówiąc milcząco zakłada i sugeruje innym, że coś w tym mogło być. De facto staje więc po stronie oskarżycieli. Postępujący tak nie widzą tu pewnego smutnego paradoksu. Kardynał Karol Wojtyła oskarżany jest o brak działania, prawda? A czym innym jest wobec takich oskarżeń, opartych nie na faktach, a bujnej wyobraźni, powiedzieć „nie wiem”?
Bardzo lubię przypowieść Jezusa o miłosiernym Samarytaninie. Tym, który zaopiekował się pobitym przez zbójców, a zostawionym wcześniej na pastwę losu przez kapłana i lewitę. Można czytając ją zadać sobie pytanie co by było, gdyby ci ludzie przechodzili ową drogą z Jerozolimy do Jerycha ciut wcześniej. I widzieli, jak zbójcy biją i rabują nieszczęśnika. Czy gdyby ktoś, widząc taką sytuację, zamiast stanąć w jego obronie, zaczął zastanawiać się, czy nie jest przypadkiem tak, że to on napadł na owych zbójców, a oni tylko odbierają swoją własność, to uznalibyśmy, że postąpił mądrze i szlachetnie? No właśnie. Tymczasem dziś tacy ludzie chcą uchodzić za unikających jednoznacznych sądów roztropnych mędrców. Żałosne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).