20 marca 1673 roku w Wieruszowie zmarł ojciec Augustyn Kordecki, uwieczniony w "Potopie" Henryka Sienkiewicza obrońca Jasnej Góry przed Szwedami w 1655 roku. Późniejszy papież Karol Wojtyła ocenił, że heroiczny zakonnik "na wiele stuleci nauczył polskie pokolenia niepodległości ducha".
Klemens Kordecki urodził się 16 listopada 1603 r. w Iwanowicach koło Kalisza. Imię Augustyn zostało mu nadane w zakonie paulinów, do którego wstąpił w 1633 r.; profesję zakonną złożył rok później na Jasnej Górze. Przed wstąpieniem do zakonu odbył studia filozoficzne i teologiczne - prawdopodobnie w kolegiach jezuitów w Kaliszu i Poznaniu.
W pierwszych latach kapłaństwa ojciec Kordecki m.in. uczył retoryki, czyli poprawnego układania i wygłaszania przemówień w języku łacińskim, był też wykładowcą m.in. teologii. Był przeorem lub podprzeorem klasztorów w Wielgomłynach, Wieluniu, Beszowej, Oporowie, Pińczowie oraz na Jasnej Górze, a także polskim prowincjałem paulinów.
Po zwycięskiej obronie Jasnej Góry król Jan Kazimierz chciał uczynić ojca Kordeckiego dożywotnio przeorem Jasnej Góry oraz biskupem, ten jednak odmówił. Odrzucił też oferowaną mu w zakonie funkcję wikariusza generalnego. Do śmierci pełnił funkcję prowincjała paulinów w Polsce.
W nocy z 26 na 27 grudnia 1655 r. wojska szwedzkie zakończyły oblężenie klasztoru paulinów na Jasnej Górze, którego skuteczną obroną kierował przeor ojciec Kordecki.
"Postać ojca Kordeckiego przez jednych postrzegana jest przez pryzmat dzieła Henryka Sienkiewicza; na przeciwnym biegunie są ci, którzy próbują zanegować ten obraz obrony Jasnej Góry i udziału w niej ojca Kordeckiego, zarzucając mu próbę paktowania ze Szwedami. Moim zdaniem prawda leży gdzieś pośrodku; postawa ojca Kordeckiego była podyktowana względami praktycznymi, a jego list do króla szwedzkiego był ewidentną grą na zwłokę, na przetrwanie" - ocenił historyk z Uniwersytetu Śląskiego prof. Idzi Panic.
Chodzi o znajdujący się w sztokholmskich archiwach list przeora Jasnej Góry do króla Karola X Gustawa, w którym ojciec Kordecki miał zadeklarować poddanie klasztoru za gwarancję jego nienaruszalności. Prof. Panic zwrócił uwagę, w jakiej sytuacji przeor wysłał list do szwedzkiego króla. Szwedzi zajęli już Kraków i nic już nie wskazywało na to, że Polska może się obronić. Krążyły opowieści o olbrzymich zniszczeniach, jakich najeźdźcy dokonywali na Śląsku i w Polsce. Polski król został zmuszony do ucieczki.
"W tej sytuacji wydawało się, że nie ma ratunku. Jedynym wyjściem była gra na przetrwanie - opóźnienie szwedzkiego marszu w kierunku Jasnej Góry, oczekiwanie na mroźną zimę i liczenie na to, że fortuna wojny odwróci się" - wskazał profesor.
Stąd prawdopodobnie list do szwedzkiego króla, z jednoczesną świadomością ojca Kordeckiego, że nawet gdyby Szwedzi dali klasztorowi gwarancje nienaruszalności to - wzorem podobnych zdarzeń - złamaliby je. Również fakt, że przeor ukrył obraz Matki Bożej, a w kaplicy zastąpił go kopią, świadczy o tym, że nie liczył na pakty ze Szwedami. Ojciec Kordecki chciał uchronić klasztor przed rabunkiem i zniszczeniem.
Oblężenie Jasnej Góry przez szwedzkie wojska w 1655 r. trwało 40 dni - od 18 listopada do 27 grudnia. Według prof. Panica, Szwedzi przystąpili do niego zbyt pewni siebie - nie spodziewając się znaczącego oporu przysłali oddziały "drugiej kategorii", choć ze znakomitym dowódcą. Mieli za mało artylerii i byli zaskoczeni zaciętym oporem ze strony obrońców klasztoru, których było wielokrotnie mniej od napastników.
Ojciec Kordecki napisał pamiętnik, w którym przedstawił historię oblężenia klasztoru, a na jego podstawie stworzył "Nową Gigantomachię" - dzieło o obronie Jasnej Góry. W ocenie prof. Panica, można dać wiarę zawartemu tam opisowi. Henrykowi Sienkiewiczowi posłużył on później do opisania obrony klasztoru w "Potopie".
W częstochowskim sanktuarium przechowywana jest gotycko-renesansowa monstrancja z 1542 roku, z którą ojciec Kordecki miał obchodzić wały jasnogórskie w procesji w czasie oblężenia szwedzkiego. Według tradycji ufundował ją król Zygmunt I Stary, a według paulińskiego inwentarza skarbca z 1685 r. jest to dar jego syna, Zygmunta II Augusta.
W maju 1973 roku, 300-lecie śmierci przeora uczcił w Wieruszowie episkopat Polski. W zasobach biura prasowego Jasnej Góry znajduje się treść homilii, którą wygłosił wówczas kard. Karol Wojtyła. Przyszły papież mówił o dziejowym geniuszu ojca Kordeckiego, który podejmując bohaterską i heroiczną decyzję o obronie Jasnej Góry zapoczątkował jednocześnie nowego "ducha polskiego", który pomagał Polakom przetrwać w czasie rozbiorów. W postaci ojca Kordeckiego kardynał dostrzegał "splot pokory i wielkoduszności, pokory i heroizmu".
"Decyzja żołnierska, ale o dziwo, podejmuje ją mnich, kapłan. Widać do takiej wielkiej decyzji trzeba było nie tylko odwagi wodza, ale także i poświęcenia i pokory zakonnika. I wiemy, że ojciec Augustyn Kordecki odniósł zwycięstwo. Jasna Góra zadziwiła cały naród. Ona jedna potrafiła się obronić przed potopem; ostatnia wyspa niepodległego bytu i niepodległego ducha. Ten fakt mówił bardzo wiele współczesnym, ale ten fakt mówił jeszcze więcej potomnym. Bo potop wieku XVII był tylko zapowiedzią gorszego potopu, który przyszedł na Polskę w wieku XVIII, w wieku rozbiorów" - mówił kard. Wojtyła.
"Ten pokorny Sługa Boży pokazał swoim potomnym, że trzeba mieć niepodległego ducha, nawet jeżeli Ojczyzna jest w niewoli. I mieli Polacy niepodległego ducha, zachowali go i okazało się, że niepodległy duch potrafi nadawać kształty, nowe kształty najbardziej nawet opornej materii dziejowej. Polska wszystkich stuleci, Polska naszych czasów musi patrzeć w stronę ojca Augustyna Kordeckiego, bo w nim się wyraziły, skupiły jak gdyby w soczewce najgłębsze prawdy o bycie, o duchu naszego Narodu" - ocenił w 1973 r. późniejszy papież.
Ojciec Kordecki zmarł 20 marca 1673 roku w Wieruszowie, podczas wizytacji tamtejszego klasztoru. Pogrzebano go w podziemiach klasztoru na Jasnej Górze. Urna z jego prochami stoi dziś w niszy po lewej stronie kaplicy Cudownego Obrazu.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.