Agnieszka Mazurek, mama Alicji Mazurek, swoje cierpienie po wypadku i stracie córki ofiarowała Panu Bogu. Nieustannie wspiera też tych, którzy potrzebują umocnienia, otuchy i nadziei.
Agnieszka po śmierci Alicji przeszła, jak opowiada, różne fazy, ale nigdy nie dopadła jej fala beznadziejnej rozpaczy.
- Najgorszy ból przeżyłam w czasie jej choroby. Była pustka, cierpienie. Ale cały czas byli z nami ludzie. Byliśmy otoczeni falą miłości i każdą możliwą formą pomocy.
Najgorszy dla matki był jednak czas od momentu informacji o wypadku do śmierci dziecka. Swój ból ofiarowała Panu Bogu, pisząc rozważania do Drogi Krzyżowej i nawiązując w nich do swoich przeżyć z tego okresu.
I chociaż Maryja nie mogła zdjąć krzyża z ramion Jezusa, ale jej obecność była najpiękniejszym spotkaniem i wsparciem.
Nie opiszę swojej boleści, bo nie mieści się w słowach. Przywoływałam w pamięci obraz Twojego cierpienia, Maryjo, aby nieudolnie naśladować Cię i czerpać siły w niesieniu swojego krzyża. Podobnego w swej istocie, ale jakże odmienne okoliczności towarzyszyły tym dwóm boleściom.
Twój Syn, Bóg-Człowiek, otoczony zgrają złoczyńców, ubiczowany, zhańbiony, opluty, zdradzony. I Alicja, w gronie oddanych przyjaciół, rodziny, pod opieką lekarzy. A jednak nie umniejszało to mojego bólu. Lamentów nie mogłam powstrzymać. Rano, w południe i wieczór jęki i skargi targały mą duszą. Noc też już nie była wytchnieniem. Lęk straszny i trwoga kpiny ze snu urządziły.
To fragment Drogi Krzyżowej, której rozważania w całości można przeczytać TUTAJ.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).