Abp Xuereb w rozmowie z włoskim dziennikiem "Il Giornale" przedstawia swoje wspomnienia dotyczące wydarzeń sprzed 10 lat, o których pisze w książce "Moje dni z Benedyktem XVI".
Wkrótce po śmierci 31 grudnia ub.r papieża-seniora Benedykta XVI jego pierwszy i długoletni sekretarz osobisty abp Georg Gänswein wydał książkę-wspomnienie o nim "Nient'altro che la verità" (Tylko sama prawda). Wywołała ona duże poruszenie, a nawet sensację ze względu na liczne zawarte w niej wiadomości m.in. na temat okoliczności ustąpienia z urzędu w lutym 2013 papieża Ratzingera i jego kontaktów ze swym następcą Franciszkiem. Ale papież z Niemiec miał od 2007 jeszcze drugiego sekretarza – pochodzącego z Malty prałata Alfreda Xuereba, obecnie arcybiskupa i nuncjusza apostolskiego w Korei Południowej i Mongolii. On również przedstawił, w rozmowie telefonicznej z włoskim dziennikiem "Il Giornale", swoje uwagi i wspomnienia dotyczące wydarzeń sprzed 10 lat, o których pisze w książce "I miei giorni con Benedetto XVI" (Moje dni z Benedyktem XVI).
Jest to zapis jego rozmów, spotkań przy różnych okazjach, wspólnych spacerów, udziału we Mszach świętych sprawowanych przez ówczesnego Ojca Świętego i innych z licznymi nieznanymi dotychczas zdjęciami. Książka, oparta na osobistych zapiskach, prowadzonych przez autora, ukazuje nie tylko "oficjalnego" Josepha Ratzingera, ale także jego poczucie humoru i np. miłość do kotów i pluszowych niedźwiadków.
To ostatnie zamiłowanie przeplata się zresztą z najważniejszym wydarzeniem kościelnym ostatnich wieków, jakim było niewątpliwie ustąpienie papieża z jego urzędu. Otóż Benedykt XVI, przygotowując się do przeniesienia się do klasztoru Mater Ecclesiae, pomyślał też o zabraniu ze sobą dwóch takich misiów, które jeszcze w dzieciństwie podarowała mu matka. Sposób, w jaki odniósł się on do "swych historycznych niedźwiadków", kojąco wpłynął na stan mojej duszy – zanotował prałat pod datą 2 marca, gdy tzw. Rodzina Papieska znajdowała się już w Castel Gandolfo, oczekując na wynik konklawe, które miało się rozpocząć za kilkanaście dni.
Ale jeszcze ważniejsze jest świadectwo autora wspomnień o okolicznościach odejścia z urzędu Benedykta XVI. Duchowny maltański pisze, że już 5 lutego 2013 (a więc niemal na tydzień przed historycznym konsystorzem 11 tegoż miesiąca) papież wezwał go do swego biura i bez zbędnych wstępów oznajmił mu swą decyzję. Zapowiedział, że będzie odtąd mieszkał w klasztorze klauzurowym w Ogrodach Watykańskich. "Ale Ty, Monsiniorze, pozostaniesz z nowym papieżem" – dodał czynny jeszcze Ojciec Święty.
W efekcie niespełna 55-letni wówczas Maltańczyk został sekretarzem nowego biskupa Rzymu, pełniąc przez pewien czas podobną, przejściową rolę, jak ks. (obecnie arcybiskup lwowski) Mieczysław Mokrzycki odgrywał przy Janie Pawle II i Benedykcie XVI. Na tym stanowisku ks. Xuereb pozostawał do kwietnia 2014, gdy Franciszek powołał go sekretarza Rady ds. Gospodarczych Stolicy Apostolskiej a 26 lutego 2018 mianował go nuncjuszem apostolskim w Korei Płd. i Mongolii, wynosząc go jednocześnie do godności arcybiskupa (i 19 marca tegoż roku osobiście go konsekrował).
Wracając do zapowiedzi Benedykta o ustąpieniu jego ówczesny sekretarz wspomina, że gdy nieco ochłonął po tych słowach, rozpłakał się. Potem chciał go namawiać, aby jeszcze raz przemyślał swą decyzję, ale porzucił ten zamiar, gdy zobaczył, że papież jest spokojny i że podjął to postanowienie po długiej modlitwie. "Poza tym nie chciałem wzbudzać na nowo zamieszania, jakie z pewnością przeżywał w ostatnim czasie" – dodał obecny arcybiskup.
Dziennik włoski zwraca uwagę, że wyznania długoletniego sekretarza Benedykta XVI są kolejnym potwierdzeniem spokoju, a zarazem zdecydowania, z jakim papież ten ogłosił swym najbliższym współpracownikom swój historyczny krok. Jednocześnie teksty te pokazują szereg różnych drobnych wymiarów wielkich spraw. Oto np. papież, próbując złagodzić nieco powstałe napięcie po tej decyzji, wspomniał o pewnym kardynale, który przyszedł na spotkanie z nim, ciężko dysząc. Skomentował to z pewną sympatią, że dzieje się tak, ponieważ ów purpurat jest gruby i w podeszłym wieku, na co Maltańczyk, znając niechęć papieża do sportu, zauważył żartem, że może gdyby uprawiał on sport, nie miałby takiego ciężkiego oddechu. Papież jednak natychmiast odparł: "Gdyby uprawiał sport, już by nie żył".
Poczucie humoru Benedykta XVI w tamtych godzinach przed 11 lutego (gdy publicznie ogłosił swą decyzję) pozostawało w ostrym kontraście z niepokojem prałata-sekretarza i innych osób z otoczenia papieskiego. W czasie obiadu po owej zapowiedzi zwrócił uwagę na spokój, z jakim Ojciec Święty zapowiedział swe odejście. Papież odpowiedział krótko i zdecydowanie: "Tak", dając do zrozumienia, że sprawa jest już ostateczna.
Potem do sekretariatu papieskiego zaczęły napływać z całego świata prośby o audiencje prywatne i listy z wyrazami miłości. Sekretarz ustępującego papieża wspomina jego pożegnanie z Pałacem Apostolskim i jego odlot śmigłowcem z Placu św. Piotra do Castel Gandolfo, a on mu towarzyszył w tym historycznym przelocie.
Gdy 5 marca 2013 kardynałowie rozpoczęli swe kongregacje generalne przed konklawe, prałat Xuereb odnotował w swym dzienniku niezwykły, nieco surrealistyczny epizod w Castel Gandolfo. "Tego ranka Ojciec Święty oddał Pierścień Rybaka, który dawniej, w chwili śmierci papieża, był niszczony. Obecnie jednak został tylko porysowany na znak, że papież, który go nosił, nie jest już papieżem panującym. Wczoraj, gdy przyniósł go do biura, aby go zostawić, zapytałem Ojca Świętego, czy mógłbym ucałować pierścień po raz ostatni, a on się zgodził. Zauważyłem, że moja prośba spodobała mu się".
Samo konklawe Benedykt XVI śledził "z wielkimi oczekiwaniami" i "bardzo pragnął dowiedzieć się, kto zostanie jego następcą". Rodzina Papieska czekała na biały dym z Kaplicy Sykstyńskiej, trwając na modlitwie a o wyborze dowiedziała się z telewizji jak wszyscy – wspominał prałat maltański. Zaznaczył, że wszyscy byli tak wpatrzeni w ekran, że nie usłyszeli telefonu, który rozległ się tuż przed pojawieniem się nowego papieża w loggii bazyliki św. Piotra. A to właśnie sam Franciszek chciał pozdrowić swego poprzednika przed pokazaniem się tłumom, ale bez powodzenia – napisał z żalem autor zapisków.
Ale zaraz po tym pierwszym wystąpieniu publicznym papież Bergoglio jeszcze raz zadzwonił do Castel Gandolfo i to właśnie Maltańczyk przyniósł ruchomy telefon Benedyktowi XVI. Świadectwo autora wspomnień jest o tyle ważne, że abp Gänswein w swej książce pisze, że nie słyszał tej rozmowy dwóch papieży, podczas gdy Xuereb przekazał jej treść. "Dziękuję Ci, Ojcze Święty, że zaraz pomyślałeś o mnie i obiecuję Ci odtąd swoje posłuszeństwo i swoją modlitwę" – powiedział papież-senior. I ta krótka wymiana zdań "bardzo mnie zbudowała" – podkreślił prałat.
Oznacza to, że J. Ratzinger zechciał natychmiast powtórzyć swemu następcy, który teraz przybrał nowe imię, to, co powiedział 28 lutego kardynałom, zebranym w Sali Klementyńskiej na pożegnaniu, czyli swą obietnicę bezwarunkowego szacunku i posłuszeństwa.
Cennym świadectwem obecnego nuncjusza jest jego opis spokoju, a zarazem przekonania, z jakimi papież-senior podjął swą głośną decyzję o ustąpieniu oraz jak zaakceptował bez wahania i bez jakichkolwiek zastrzeżeń wynik konklawe. Według abp. Xuereba wydarzenia te Benedykt "przeżywał z podziwu godnym pokojem wewnętrznym, będącym owocem jego głębokiej jedności w wierze z Bogiem". Zrzeczenie się posługi Piotrowej "nie było, jak nieraz dało się usłyszeć, brakiem odwagi, ale oznaczało raczej akt miłości do Kościoła", której prałat-sekretarz "doświadczył osobiście".
Zdaniem gazety dziennik drugiego sekretarza Benedykta XVI ma wartość historyczną ze względu na bezpośrednie świadectwa dotyczące dni poprzedzających i następujących po 11 lutego 2013, ale będą go cenić z pewnością ci, którzy chcą poznać nieznane oblicze zmarłego niedawno papieża-seniora, ukazane w jego codzienności, począwszy od jego miłości do zwierząt po wierność przyjaciołom, od przywiązania do brata i do wspomnień rodzinnych po wrażliwość okazywaną współpracownikom. "A wszystko to opowiedziane jest przez kapłana – obecnie arcybiskupa – który nie ukrywa podziwu i radości z powodu swego synowskiego stosunku, jaki w ciągu sześciu lat nawiązał z papieżem niemieckim" – czytamy w "Il Giornale".
Na zakończenie dziennik przytacza opis znamiennego, według niego, wpisu z 28 października 2010: "Papież miał szczególną więź ze świętymi. Dla niego nie byli oni dalecy, ale stanowili część życia codziennego. Czasami myślę, że on żyje już w raju!" – zanotował abp Alfred Xuereb.
W diecezjach i parafiach na całym świecie jest ogromne zainteresowanie Jubileuszem - uważa
Mieszkańców Ukrainy czeka trudna zima - stwierdził Franciszek.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.