Naszą przyszłością nie są ruiny, ale Chrystus

„Wszyscy dzisiaj szczególnie pamiętamy w modlitwach o obrońcach naszej ojczyzny w Sołedarze, Bachmucie, Awidijiwce, gdzie wróg nieustannie kontynuuje ataki” – powiedział w swoim codziennym orędziu abp Światosław Szewczuk.

Wskazał, że Rosjanie znów mocno ostrzelali Zaporoże, okolice Chersonia, Charkowa, Sum czy Czernichowa. Wraz ze spadkiem temperatur Ukraińcy coraz boleśniej odczuwają zniszczenia infrastruktury energetycznej. Ale również dzisiaj dziękujemy za życie – podkreślał hierarcha.

Zwierzchnik miejscowych grekokatolików dalej odnosił się do świąt Bożego Narodzenia, w których oktawie trwa obecnie jego Kościół. Zauważył, że Pan przychodzi, aby ofiarować ludziom zbawienie – zbawienie niosące przyszłość.

„My dzisiaj na Ukrainie naprawdę czasem żyjemy tylko jednym dniem – boimy się przyszłości, bo nie wiemy, jaka ona będzie, a człowiek zazwyczaj odczuwa strach przed tym, czego nie do końca doświadczył, czego nie do końca rozumie, czego nie zna. Kiedy widzimy obecnie cieleśnie pełnię życia, którą Chrystus jako maleńkie Dziecię nam przynosi, dostrzegamy naszą przyszłość. Bóg pokazuje nam, że ta przyszłość nie jest straszna, przerażająca. Ona nie przypomina jakiegoś apokaliptycznego wydarzenia wiecznego zatracenia… Czasem, kiedy patrzymy na nasze zrujnowane miasta i wioski, mówimy o apokaliptycznych obrazach końca świata… Nie. [Teraz] widzimy malutkie Dzieciątko spokojnie spoczywające na rękach swojej Matki – wskazał abp Szewczuk. – Chrystus nam tak jakby mówi: nie bójcie się jutra, bo waszą przyszłością jestem Ja. My, chrześcijanie, podchodzimy do pełni życia, zwieńczenia historii, podchodząc do Chrystusa (…), który dzisiaj jawi się nam jako maleńkie Dziecię, aby usunąć wszelkie fobie oraz lęki człowieka przed jutrzejszym dniem. Dzisiaj nowo narodzony Chrystus mówi nam: nie bójcie się przyszłości, nie bójcie się nowości, szukajcie pełni życia, żyjcie w pełni, nie rozmieniając się na drobne. Dlatego wskazujemy, że narodzenie Jezusa stanowi serce historii ludzkości oraz ukoronowanie objawienia Bożego planu wiecznego szczęścia i zbawienia człowieka.“

Polscy wolontariusze ryzykują życiem, niosąc pomoc
Ukraina bardzo potrzebuje pomocy humanitarnej, jednak jej dostarczanie jest niezwykle niebezpieczne. Przed kilkoma dniami w Bachmucie pocisk eksplodował przy samochodzie polskich wolontariuszy. Na szczęście jeden z nich nie odniósł ciężkich obrażeń i mógł nieść pomoc swojej koleżance, która w innym wypadku wykrwawiłaby się na śmierć. Ostatecznie kobieta straciła w wybuchu nogę.

Od chwili wybuchy wojny na Ukrainie bardzo wielu wolontariuszy przyjechało do tego kraju, aby przywieść pomoc humanitarną, ewakuować osoby w zagrożonych terenów, czy służyć w miejscach, gdzie udzielana jest pomoc. Opowiada Marzena Michałowska, wolontariuszka warszawskiej grupy „Charytatywni Freta”, a obecnie przebywająca w Fastowie, w dominikańskim Domu św. Marcina de Porres:

„W Ukrainie gdy zaczynam coś mówić, to wszyscy wiedzą, że jestem z Polski. Po wielokroć usłyszałam podziękowania. «Moje dzieci są w Polsce, moja rodzina jest w Polsce, wszyscy wyjechali do Polski». Taka sytuacja z wioski spod Bałakliji: pani dowiedziała się, że jestem z Polski. Pobiegła i dała to, co miała najcenniejsze: 10 domowych, świeżo zebranych jajek. Jak przyjechałam do Fastowa, tak się tymi jajkami cieszyłam, jakbym dostała najlepszy samochód na świecie. Z reguły ludzie płaczą i dziękują. Dziękują całej Polsce. Czasami czuje się jak emisariusz naszego kraju. Jest to bardzo wzruszające. Natomiast ja nie czuję, że robię coś naprawdę wielkiego”.  

Obecność wolontariuszy, szczególnie z zagranicy jest dla Ukraińców znakiem nadziei i wyrazem solidarności, że nie pozostali sami ze swoim cierpieniem i walką o wolność.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11