Ponad milion osób przemaszerowało ulicami meksykańskich miast w manifestacji „dla kobiet i życia”. Uczestnicy zwrócili uwagę na trudną sytuację wielu Meksykanek i domagali się konkretnej pomocy społecznej.
To już druga edycja demonstracji. W samej stolicy maszerowało ok. 200 tys. osób. Szli w radosnej i pokojowej atmosferze, niosąc niebieskie flagi i chusty jako znak troski o życie. „Idę w imieniu milionów kobiet, mojej rodziny, przyjaciół i kraju” – mówi Laura, jedna z uczestniczek. Sprawia jej ból, że „nie poświęca się uwagi kwestii matek w ciąży, a ponadto niektóre osoby traktują dzieci w łonie jako wrogów”.
Kulminacją demonstracji było odczytanie manifestu wzywającego „do uchwalenia praw zabezpieczających kobiety w trudnych sytuacjach życiowych” oraz „do równej ochrony każdej istoty ludzkiej zarówno przed, jak i po urodzeniu”. W tym roku podkreślono również wagę pokoju, apelując o wsparcie zgody w rodzinach i pośród obywateli.
Uczestnicy marszu zaznaczają, że aborcja nie stanowi rozwiązania problemów kobiet z ubogich środowisk. Obecnie można jej dokonać legalnie w 9 z 32 stanów, w okresie do 12. tygodnia ciąży. Jednocześnie ponad rok temu Sąd Najwyższy orzekł, że karanie tej praktyki jest niekonstytucyjne, co stawia obrońców życia w trudnej sytuacji. W Meksyku istnieje także problem przemocy wobec kobiet. Według oficjalnych statystyk każdego dnia zostaje zamordowanych 10 z nich.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).