Bez Boga, który dał człowiekowi Dekalog, nie istnieją żadne stałe zasady.
Jakim trzeba być człowiekiem, by dopuszczać się takich zbrodni? Ilu takich ludzi jest w rosyjskiej armii, w rosyjskim społeczeństwie? Doniesienia z wyzwolonych niedawno przez Ukraińców terenów obwodu charkowskiego – głownie Izium – przerażają. W tych masowych grobach oczywiście nie tylko ofiary zbrodni. Część to między innymi ofiary ostrzałów czy bombardowań. Też, jak się zastanowić, w sumie zbrodniczych. Tu jednak winę można zrzuć na bezduszny walec wojennej machiny. Ale zniewolić, torturować i zabić? Brak słów na takie zwyrodnialstwo.
Po odkryciu podobnych zbrodni w okolicach Kijowa pojawiły się wypowiedzi różnych specjalistów, próbujących wyjaśnić przyczyny zjawiska. Coś w stylu, że żołnierz, często nie rdzenny Rosjanin, ale będący przedstawicielem innych narodów wchodzących w skład państwa rosyjskiego, źle w wojsku traktowany, upokarzany, wyśmiewany, być może nieraz i bity, dostał w ten sposób swoje pięć minut, by się odegrać. Że nie na tych, którzy go dręczyli? Odegrał się na świecie, który go krzywdził. Możliwe? To dość prawdopodobny schemat. Tylko rodzący dalsze pytania: gdzie byli dowódcy? Dlaczego przypadki tego rodzaju zbrodni nie były i nie są przez rosyjskich dowódców surowo karane? Więcej, dochodziły do nas pogłoski o nagradzaniu tych ludzi za waleczność! To, że jednostka, w której dopuszczono się takich rzeczy jest potem rzucana na najbardziej gorące odcinki frontu – w nadziei, że większość z jej żołnierzy zginie – to nie rozwiązywanie problemu, ale tuszowanie go. Ale jest pytanie jeszcze ważniejsze: jak to w tym wielonarodowym państwie rosyjskim jest, że na tak wielką skalę wyhodowało zbrodniarzy? Dlaczego tak wielu Rosjan nie widzi w tych zbrodniach nic specjalnie złego? „Faszyści” to nie ludzie?
Władze Rosji zdecydowanie przymykają na zbrodnie oko. Cel uświęca środki. Czyli idea „ruskiego mira” dopuszcza, by ten świat, pokój („mir” po rosyjsku ma właśnie to dwojakie znaczenie) budowane były na zbrodniach. Najsmutniejszym jednak, że zwyczajni ludzie, żołnierze, nie hamują się przed takimi działaniami. No, zapewne nie wszyscy... Pamiętam zresztą sytuację z początku wojny, gdy któryś z rosyjskich oddziałów po wejściu do jakiejś przygranicznej miejscowości w ciągu pół dnia – co zresztą zostało mieszkańcom wcześniej zapowiedziane – opuścił ją przenosząc się na jej obrzeża. Nie wiem jak było, miałem wtedy nadzieję że po to, by nie prowokować grabieży... O mordach wtedy nawet nie myślałem, bo to się nie mieściło i dalej nie mieści w głowie...
Dlaczego więc tylu ludzi w Rosji nie ma oporów przed grabieżami, gwałtami, torturowaniem i mordami? Podejrzewam, że ważną rolę odgrywa tu zarówno krwawa historia Rosji, jak i fakt, że przez siedemdziesiąt lat był to kraj, w którym zwalczano wiarę w Boga. A gdy sytuacja się zmieniła dominujące w Rosji prawosławie zamiast uczyć Ewangelii, która zmienia ludzkie serca, zaczęło wspierać rosyjski nacjonalizm....
Nie sposób w tym miejscu nie zapytać: a w Europie? W wielu krajach społeczeństwa już też dawno przestały liczyć się z Bogiem, a Kościół, zamiast uczyć Ewangelii, dostosowuje się do świata. Vide postulaty niemieckiej drogi synodalnej, czy wiadomość z Belgii, gdzie Kościół postanowił błogosławić związki homoseksualne. Dokąd to prowadzi? Na pewno nie ku dobru. Obawiam się, że podobnie jak w Rosji, do uznania zasady, że cel uświęca środki. Tyle że tu ideę „ruskiego mira” zastąpiono innymi. I w sumie już widać, jak całkiem spore grupy nacisku w tych społeczeństwach nie liczą się już ze zdaniem innych. Ledwie hamując swe zapędy totalitarne we wprowadzaniu tych idei. Tak jest w kwestiach genderowych, ale tak też przecież jest i w sprawie walki z ociepleniem klimatu: społeczeństwa mogą marznąć, zakłady pracy upadać, ale z raz obranej drogi się nie wycofamy...
Zarzuca się czasem Kościołowi, że w centrum każe stawiać nie człowieka, a Boga, Chrystusa. Gołym okiem widać jednak, że tam, gdzie w centrum jest Bóg, szanowany jest także człowiek. Tam, gdzie niby człowiek jest najważniejszy, szybko jego miejsca zajmują przeróżne idee. Tak, humanizm odrzucający Boga i ograniczający się do tego co ludzkie naprawdę jest antyludzki.
PS. Parę dni później pojawiło się sprostowanie informacji, jakoby Kościół w Belgii zamierzał błogosławić pery homoseksualne. Wyjaśnienie pod adresem:
https://kosciol.wiara.pl/doc/7844168
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.