Czyli o praktycznym zastosowaniu wartości chrześcijańskich w biznesie.
Utylitaryzm, określany również jako „zasada największego szczęścia”, głosi, że najlepszym moralnie działaniem jest takie, które prowadzi do maksymalizacji użyteczności, definiowanej jako przyjemność bez przykrości. W przeciwieństwie do egoizmu, gdzie w podejmowaniu decyzji liczy się tylko jednostka, utylitaryzm traktuje na równi interesy wszystkich osób, których one dotyczą. Decyzja jest wówczas etyczna, gdy maksymalnie zwiększa przyjemność i zmniejsza przykrość dla wszystkich, których dotyczy.
Pierwszym głosicielem utylitaryzmu był angielski filozof Jeremy Bentham. Zaproponował on ilościową metodę obliczania wartości netto przyjemności umniejszonej o przykrość, znaną jako „rachunek hedonistyczny”. Formuła ta wymagała mierzenia wartości przyjemności i przykrości (bólu) według ich intensywności, długości trwania i prawdopodobieństwa, a także liczby objętych nimi osób. W gruncie rzeczy rachunek ten był wczesną próbą opracowania analizy kosztów i korzyści.
Niechlubny przypadek zastosowania utylitaryzmu znamy z lat siedemdziesiątych, kiedy to firma Ford Motor Company próbowała rozstrzygnąć, czy etycznie sensowne jest dodanie osłony zbiornika paliwa w jednym ze swoich samochodów – Pinto. Było to niedrogie auto, zaprojektowane, aby konkurować na rynku amerykańskim z markami VW Beetle i Toyota Corolla. Zbiornik paliwa w Pinto umiejscowiono pomiędzy tylną osią i tylnym zderzakiem, a testy zderzeniowe pokazały, że w przypadku zderzenia tylnego zbiornik może ulec zgnieceniu przez tylną oś i eksplodować, wywołując pożar samochodu. Wartość przyjemności w tym przypadku została wyliczona na podstawie oszacowania, o ile mniej konsumenci będą musieli zapłacić za samochód, jeżeli nie trzeba będzie ponieść kosztu zainstalowania dodatkowej osłony. Wartość przykrości natomiast obliczono, biorąc pod uwagę szacunkowe koszty lekarzy i hospitalizacji w leczeniu oparzeń oraz dane aktuarialne dotyczące kosztów ofiar śmiertelnych. W tym wypadku obliczenia wykazały, że łączna „przyjemność” kupna samochodu za niższą cenę przeważy „przykrość” związaną z szacowanymi kosztami utraty życia i zdrowia, a więc produkowanie samochodów bez osłony zbiornika paliwa uznano za decyzję etycznie słuszną. Gdyby jednak firma przyjęła wyższą wartość „kosztu” oparzeń, to bardzo możliwe, że wyliczenia pokazałyby coś innego. Wiele osób uważa, iż w tym przypadku analiza kosztów i korzyści została źle przeprowadzona.
Główny orędownik Benthama, John Stuart Mill, odrzucił czysto ilościowe pomiary dla utylitaryzmu i zaproponował podejście bardziej jakościowe. W konsekwencji w dzisiejszych czasach utylitarysta rzadko wyciąga kalkulator do szczegółowej analizy, a raczej waży przyjemność i przykrość w ujęciu jakościowym. Gdyby Mill pracował dla Ford Motor Company w czasie wprowadzania Pinto, to prawdopodobnie zasugerowałby, że intensywność bólu oparzeń jakościowo znacznie przewyższa i kosztuje więcej niż jakakolwiek przyjemność płynąca z niższej ceny. Gdyby tak się stało, to instalacja osłony okazałaby się bardziej etycznym wyborem.
Krytycy zgłaszają dwie uwagi do utylitaryzmu. Po pierwsze określenie przyjemności i przykrości okazuje się często trudne i niepraktyczne. Są ludzie, dla których robienie zakupów to przyjemność, bo można złapać jakąś świetną okazję, inni uwielbiają grać w golfa, a jeszcze inni podczas zakupów albo gry w golfa naprawdę cierpią! Ani przyjemność, ani przykrość nie jest taka sama wśród ludzi z rozmaitymi zainteresowaniami i troskami, dlatego też pomysł agregacji użyteczności rodzi znaczące problemy. Jak na przykład wycenić ludzkie życie? Czy wartość najcenniejszego gracza w lidze futbolowej Super Bowl, zarabiającego rocznie dwadzieścia milionów dolarów, jest taka sama, jak wartość małego dziecka, które nie wykazuje żadnych zdolności i ma przed sobą nieznaną przyszłość? Takie ustalanie wartości jest złożone, trudne i czasochłonne. Po drugie, kryterium podejmowania decyzji na podstawie użyteczności ignoruje sprawiedliwość społeczną i promuje nierównowagę między większością i mniejszością. Wyobraźmy sobie, że jakieś działanie oceniono jako sprawiające przyjemność wszystkim osobom o brązowych oczach, ale przykrość wszystkim osobom o niebieskich oczach. Jeśli większość ludzi ma brązowe oczy, to utylitaryzm będzie popierał to działanie, bo w sumie wywoła ono więcej przyjemności niż przykrości. To oczywiście śmieszny przykład, ale pokazuje chyba istotę sprawy. Ze względu na te braki utylitaryzm jest podejściem wadliwym.
Etyka powinności (lub deontologia) to filozofia moralna poszukująca najlepszego zestawu zasad życiowych do wypełnienia czyjejś powinności. Zapoczątkował ją niemiecki filozof Immanuel Kant jako odpowiedź na utylitaryzm, który uważał on za odpychający. Kluczową ideą w filozofii Kanta jest imperatyw kategoryczny, określający zasady moralne za pomocą kwestii powinności oraz testu logicznej spójności. Aby zrozumieć, czy dane działanie jest imperatywem, można posłużyć się dwoma pytaniami. Pierwsze brzmi: Czy mogę racjonalnie chcieć, aby każdy postępował tak, jak ja proponuję postępować, czyniąc z tego powszechną regułę? I drugie: Czy moje działanie szanuje cele istot ludzkich, czy też raczej wykorzystuje tylko ludzi do moich własnych celów? Jeśli odpowiedź na oba pytania jest twierdząca, to takie działanie uznaje się za imperatyw kategoryczny oraz za działanie moralne.
Oto przykład. Z zamrażarki w sklepie spożywczym zaczęła wyciekać woda, tworząc kałużę na posadzce. Czy etyka powinności wymaga, żeby właściciel sklepu naprawił urządzenie i zlikwidował kałużę wody? Stosując najpierw test logicznej spójności, odpowiemy, że tak – sensowne jest domaganie się od właściciela zepsutego urządzenia, aby je naprawił lub wymienił, zanim ktoś poślizgnie się i zrobi sobie krzywdę. Stosowana powszechnie zasada wymagająca od właścicieli eliminacji ryzyka dla bezpieczeństwa w ich sklepach jest z pewnością racjonalna. Odpowiadając na drugie pytanie Kanta, także udzielimy twierdzącej odpowiedzi: usuwanie zagrożeń jest respektowaniem celów ludzi, którzy mogą przyjść do sklepu, a nie traktowaniem ich jako środka do osiągnięcia własnych celów. Stąd wniosek, iż właściciel sklepu ma kategoryczny imperatyw usunięcia zagrożenia.
Podejście Kanta jest interesujące i godne pochwały, lecz wykazuje pewne poważne braki. Najpoważniejszy jest taki, że umniejszone zostaje tutaj znaczenie moralne samego czynu, decyzja zależy od intencji sprawcy. Jako że czyny mogą mieć własne intencje, które różnią się od intencji ich sprawców, możemy dojść do konkluzji, że robienie czegoś podejrzanego, jak na przykład fałszowanie dokumentacji w celu nielegalnego zatrudniania po niskich kosztach, jest moralnie w porządku. Dlaczego? Ponieważ takie działanie daje zatrudnienie tym, którzy go potrzebują. Innymi słowy, etyka powinności wydaje się dopuszczać cele (możliwość zatrudnienia), aby usprawiedliwić środki (fałszowanie dokumentacji). Innym słabym punktem etyki powinności jest to, że nie dostrzega ona moralnej wartości działań motywowanych czystą szczodrobliwością lub miłosierdziem, w których nie ma elementu spełniania obowiązku. Według tej filozofii biznesmenka poświęcająca swój czas jako wolontariuszka w kuchni dla ubogich popełniałaby czyn niemoralny. Etyka powinności zapowiada się więc bardzo obiecująco, ale nie spełnia swojego celu.
Etyka cnót to filozofia moralna podkreślająca rolę dobrego charakteru w etycznym podejmowaniu decyzji. Czerpie ona początki z filozofii Platona i Arystotelesa, którzy uważali, że ostatecznym celem ludzkiej egzystencji jest szczęście, a najlepszą drogą do niego jest rozwijanie w sobie nawyków zachowań niekierowanych na osiąganie dobrych rezultatów. Kiedy człowiek jest zorientowany na dobro i rozwija umiejętności,
aby to dobro osiągnąć, to w naturalny sposób będzie szczęśliwy. Obaj greccy myśliciele doszli do wniosku, że najważniejsze cnoty to roztropność, sprawiedliwość, męstwo i umiarkowanie, a ci, którzy wypracują w nich biegłość, staną się osobami naturalnie dokonującymi dobrych wyborów etycznych.
Etyka cnót kładzie nacisk bardziej na bycie niż na działanie i bardziej na rozwijanie charakteru niż na analizowanie etyczności. Ponieważ czyny wypływają w sposób naturalny z charakteru, to osoba sprawiedliwa będzie miała tendencję do działań sprawiedliwych, osoba roztropna do działań roztropnych, a osoba zarazem sprawiedliwa i roztropna będzie dążyła do obu. Gdy ktoś buduje swój charakter na cnotach, to przyjdzie mu wraz z tym łatwość w podejmowaniu etycznych decyzji.
To podejście ma również pewne ograniczenie. Mianowicie, trudnym wydaje się wspólne uzgodnienie, które cnoty są tymi najważniejszymi w procesie decydowania. Nawet Arystoteles i Platon nie zgadzali się w tej kwestii, poza pierwszymi czterema cnotami, a Tomasz z Akwinu dodał kolejne trzy do listy podstawowej: wiarę, nadzieję i miłość. Uzgodnienie jednej listy jest istotne dla podejmowania decyzji. Jeżeli jedna osoba w firmie faworyzuje cnotę wielkoduszności, a inna cnotę czystości, to mogą się one nie porozumieć co do właściwego etycznie postępowania w procesie zatrudniania. Każda z nich będzie skłaniała się ku innemu kryterium osądu. Jedna może popierać zatrudnienie kandydata wielkodusznego, a druga – czystego.
Jak wybrać najlepsze podejście?
Podstawowe różnice między powyższymi kierunkami filozoficznymi możemy zobaczyć wyraźniej, analizując stosowany w ich praktyce poziom ustalania celów. Wyróżniamy cztery poziomy celów: cele osobiste, cele grupowe, cele społeczne, cele transcendentalne. Spójrzmy na poniższe zestawienie:
(...)
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).