W Etiopii trwa jeden z najpoważniejszych kryzysów humanitarnych na świecie. Jest on spowodowany wojną domową, która 16 miesięcy temu wybuchła w regionie Tigraj. W rozmowie z Radiem Watykańskim zwierzchnik etiopskiego Kościoła katolickiego wyraża nadzieję, że trwające negocjacje doprowadzą w końcu do trwałego pokoju i poprawy sytuacji cierpiącej ludności.
Kard. Berhaneyesus Souraphiel przyznaje, że sytuacja nieco się poprawiła wraz z rozpoczęciem rozmów pokojowych i zawieszeniem broni; zwraca jednak uwagę, że Tigraj wciąż jest odcięte od pomocy humanitarnej, a setki tysięcy ludzi nadal umierają z głodu i braku dostępu do leków.
Wojna rozpoczęła się na początku listopada ubiegłego roku od ataku na federalne bazy wojskowe, przeprowadzonego przez Tigrajski Ludowy Front Wyzwolenia. Premier Etiopii Abiy Ahmed zapowiadał szybkie zwycięstwo, jednak walki przekształciły się w przedłużającą się brutalną wojnę etniczną z udziałem erytrejskich sił zbrojnych. W jej wyniku zginęło prawie pół miliona osób, a 2 mln musiało opuścić swoje domy. Według najnowszych raportów doszło do zbrodni wojennych i ludobójstwa. Przez ostatnich 16 miesięcy cywile padali ofiarą czystek etnicznych, masakr, przemocy seksualnej i aresztowań.
Konflikt spowodował w regionie Tigraj klęskę głodu, która pochłonęła niemal 200 tys. osób. Prawie 9 mln Etiopczyków wciąż potrzebuje pilnej pomocy humanitarnej. Wiele konwojów ze wsparciem nie dociera na miejsce. Istnieją uzasadnione podejrzenia, że są one blokowane przez siły rządowe, które klęskę głodu traktują jako broń wojenną, mającą na celu podporządkowanie rządowi federalnemu regionu Tigraj.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.