Wsiąkam w ten kraj
Tunezyjczycy w drodze na pożegnalne nabożeństwo w katedrze w Tunisie, 20 lutego. PAP/EPA/STRINGER/ GN 7/2011

Wsiąkam w ten kraj

Brak komentarzy: 0

ks. Tomasz Jaklewicz; GN 7/2011

publikacja 28.02.2011 06:30

„Patrzę niepewny w przyszłość. Jak pokierują swoimi losami? Czekam na jutro z nadzieją. Życzę Tunezyjczykom powodzenia” – pisał ks. Marek Rybiński. Dokładnie miesiąc później znaleziono jego ciało z podciętym gardłem.

Od początku, gdy się znalazłem w Tunezji, próbuje zrozumieć ten naród. Czy istnieje cos takiego jak dusza tunezyjska? Oglądałem program, a w nim znanego pisarza algierskiego, próbującego scharakteryzować przemiany, które dokonują się w  świecie arabskim. Gdy zaczął mówić o Tunezyjczykach, wpadł w lekka egzaltacje: „Tunezyjczycy to naród młody, inteligentny, nieskłonny do przemocy, dobry, w którym nie ma nienawiści, pójścia w  zaparte do końca”. Po wysłuchaniu jego wypowiedzi pociekły mi łzy. Jestem jakoś dziwnie sentymentalny, kiedy słucham o tym społeczeństwie, w którym żyję”. (2 lutego).

Powoli zakochuję się

Ksiądz Marek pochodził z wielodzietnej rodziny ze Szczecinka, był najstarszym z  siódemki rodzeństwa, Jego rodzice adoptowali czwórkę innych dzieci. Wstąpił do salezjanów w 1955 roku. Biegał w maratonach, kochał filmy i książki, jeździł z młodzieżą na wakacje, działał w  Salezjańskim Ruchu Ewangelizacyjnym Saruel. Święcenia kapłańskie przyjął w Łodzi w 2005 roku.

– Był lubiany i podziwiany, zawsze chciał wyjechać na misje - wspomina ks. Makuła. – W pierwszym roku kapłaństwa pracował w salezjańskim ośrodku misyjnym w Warszawie, gdzie przygotowywał świeckich wolontariuszy. Potem sam postanowił wyjechać. Wybrał Tunezję. Zajmował się pracą z dziećmi w dość dużej szkole. Od pewnego czasu pełnił też funkcję kapelana Polonii w Tunisie.

Na YouTube jest wywiad z salezjańskimi misjonarzami. Ks. Marek wspomina:

Wywiad z ks. Markiem Rybińskim i ks. Tomaszem Łukaszukiem
MisjeSalezjanie

Bałem się wyjazdu do Tunezji. Opowiadano, że to kraj policyjny, że nie będę mógł się ruszać z domu. Szedłem jak na wojnę. A potem okazało się, że realia były zupełnie inne. Ludzie mili, ciepłe przyjęcie w szkole, nauczycielki zaatakowały mnie całusami. Pracuję z dziećmi od przedszkola do 6 klasy szkoły podstawowej. Wszystkie 700 dzieci to muzułmanie, na co dzień uczą się w naszej szkole Koranu.

 

oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama