Jak przygotować posiłek lub Posprzątać w domu? Jak zrobić zakupy w sklepie? Jak znaleźć pracę? Tutaj te pytania są bardzo praktyczne i wymagają pomysłowości. Odpowiedzi znajdują już od 10 lat.
Ks. Witold Lesner/ GN W pracowni plastycznej powstają prawdziwe arcydzieła. Na zdjęciu od lewej: Irenka Cendal, Ewelina Banaszak, Mieciu Mariuszyc, Basia Skiba i Basia Baran. Haftu uczy Iza Hurst, prac domowych Katarzyna Walkowiak, a zajęć technicznych Magdalena Królak. Za pracownię plastyczną odpowiada Aneta Szymańska, a za komputerową Gabriela Kawska. W pomieszczeniach warsztatów jest też pokój psychologa, Małgorzaty Rudnickiej i sala rehabilitacji ruchowej, którą prowadzi Małgorzata Ambroży. Kadrę, za którą odpowiada kierownik, Maria Mikuła, uzupełnia pani sprzątająca i stale dyspozycyjny kierowca. Obok nich są też osoby, które mają raz w tygodniu zajęcia dla warsztatowiczów, np. teatralne czy spotkanie w bibliotece Norwida. Podopieczni regularnie uczestniczą też w zawodach sportowych, wycieczkach krajoznawczych czy konkursach plastycznych.
– Wszystkie podejmowane przez nas działania mają na celu rozwinięcie cech, które przydadzą się naszym wychowankom w codziennym życiu – mówi kierownik Maria Mikuła. – U każdego próbujemy zauważyć indywidualne zdolności czy możliwości i próbujemy je ukierunkować – dodaje. Haftując, uczą się dokładności i cierpliwości, naklejając drobne elementy, np. groch, makaron czy kamyki, mają wyrabiać czucie w palcach i sprawność rąk. Wspólne wyjścia na zakupy uświadamiają wartość pieniędzy i otwierają świat możliwości wyborów, uczą też relacji społecznych przez kontakt z obcymi osobami. Prowadzone w zakładach pracy praktyki oprócz zawodu uczą odpowiedzialności i punktualności. W bibliotece poznają zawiłości polskiej gramatyki i składni, by lepiej mogli wypowiedzieć swoje myśli, emocje czy marzenia.
Na tym tle czymś już zupełnie oczywistym wydaje się rehabilitacja ruchowa, a zwłaszcza sport. Uczniowie i nauczyciele Śmiało można powiedzieć, że tworzą jedną rodzinę. – Nasze bycie z podopiecznymi nie kończy się z chwilą wyjścia za drzwi. Zdarza się, że przychodzą do nas do domu, znają nasze dzieci, rodziny – opowiada opiekunka Iza Hurst. – U nas już tradycją stało się wspólne grillowanie na działce – mówi Iwona Aleksanderska, siostra Tomka. Gdy wyjeżdżają na wycieczki, dołączają do nich również ich rodzice, rodzeństwo czy przyjaciele.
– Ważny był dla mnie pierwszy wyjazd – mówi Elżbieta Wojtkowiak, mama Oli. – Nie znałam wtedy nikogo, bo Ola była uczestniczką warsztatów dopiero od dwóch miesięcy. Zastanawiałam się czy dam sobie radę w Biskupinie z wózkiem, ale okazało się, że praktycznie Olę wozili wszyscy, a ja najmniej – uśmiecha się, wspominając. – Trudny był początek, gdy córka się urodziła. Straciliśmy wtedy wielu przyjaciół. Nie rozumieli... Z czasem zyskaliśmy jednak wielu innych – dodaje pani Elżbieta. W tej wyjątkowej wspólnocie podział nauczyciele i uczniowie nie jest tak jednoznaczny jak w klasycznych placówkach. – Pracując w warsztatach, nauczyłam się wiele o życiu. Teraz inaczej patrzę chociażby na choroby moich dzieci czy codzienne problemy. Tutaj uczymy się innej perspektywy – mówi opiekunka Iza.
Podobnie wypowiada się Aneta Szymańska i pozostałe rehabilitantki. Rodziny osób upośledzonych znajdują tutaj wzajemne wsparcie, uczą się nowego spojrzenia na swoje dzieci i zmieniają podejście do osób chorych. – Pewnego dnia spojrzałam na Olę i zobaczyłam, że jest dorosła, że nie ma tematów tabu. Tak są wychowywani przez opiekunów i ja sama musiałam dojrzeć, by nie zostać w tyle – mówi Elżbieta Wojtkowiak.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).