Zapach księcia
Grażyna i Krzysztof Kowalscy pobrali się w 1982 roku. Mieszkają w Sochaczewie i prowadzą własny biznes. Mają syna i dwie córki oraz troje wnucząt. Działają w Odnowie w Duchu Świętym przy parafii MB Nieustającej Pomocy w Sochaczewie. GN 6/2011

Zapach księcia

Brak komentarzy: 0

GN 6/2011 Łowicz

publikacja 27.02.2011 06:30

W małżeństwie konieczny jest dialog, a dialog nie jest zwykłą rozmową. Dialog to dzielenie się sobą, swoimi słabościami i sukcesami. To poznawanie siebie: wiem, czego ta druga strona pragnie, a czego się boi.

W małżeństwie konieczny jest dialog, a dialog nie jest zwykłą rozmową. Dialog to dzielenie się sobą, swoimi słabościami i sukcesami. To poznawanie siebie: wiem, czego ta druga strona pragnie, a czego się boi.

G.K.: – To, że mamy się zajmować małżeństwami, odczytujemy ze znaków, które Bóg nam ciągle daje. Myślimy o powołaniu w Sochaczewie stowarzyszenia, które będzie pomagać małżeństwom. Ale jeszcze nie teraz. Póki co, cieszymy się między innymi z weekendów dla narzeczonych, które kilka razy w roku organizujemy w Niepokalanowie razem z księdzem Markiem Kanią.

Małżeństwo jest dla nas najpiękniejszym darem od Boga, darem dla mężczyzny i kobiety. My to doskonale wiemy i czujemy. Nasza miłość ma źródło w Miłości, którą jest Chrystus. To On daje się nam i uzdalnia nas każdego dnia, abyśmy i my oddawali siebie innym na zasadzie: „darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”.

Zapach księcia

Grażyna i Krzysztof są diecezjalnymi doradcami życia rodzinnego (na zdjęciu na jednym ze spotkań doradców). Agnieszka Napiórkowska/ GN

Czy Wy się kiedyś kłócicie?
G.K.: – Nieraz mamy odmienne zdania w takiej czy innej kwestii i potrzeba trochę czasu, aby znaleźć kompromis, albo szukamy zupełnie innego rozwiązania. Nie gromadzimy w sobie wzajemnych pretensji, nie ma niedomówień, więc nie ma kłótni. Ciche dni? Nie pamiętam. Może cicha godzina, góra dwie.

Jak obchodzicie walentynki?
K.K.: – Nie obchodzimy.

G.K.: – My jesteśmy ciągle zakochani, więc nie potrzebujemy dnia, który by nam o tym przypominał. Po prawie 30 latach małżeństwa Krzyś nadal przynosi mi kwiaty zerwane na łące. Godzinami uwielbiamy się do siebie przytulać, trzymać za ręce. Ostatnio ksiądz już wychodził do Mszy świętej, a ja spojrzałam na Krzysia i powiedziałam mu: „Jaki ty jesteś piękny!”. Nasza miłość jest żywa, spontaniczna i nie lubimy, gdy o małżeństwie mówi się z patosem.
 

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..