Papież Franciszek nazywa dziadków „strażnikami i gwarantami wiary, którzy zachowują pamięć Kościoła i przekazują ją młodym pokoleniom”. O darze obecności osób starszych w rodzinie przypominał w swoim nauczaniu bł. kard. Stefan Wyszyński.
Nie ma nic piękniejszego niż uśmiech dziadków trzymających w ramionach nowo narodzonego wnuka lub wnuczkę. Pierwsze spojrzenie, przytulenie - od tego momentu powstaje więź na całe życie. Bycie babcią i dziadkiem to praca w niepełnym wymiarze godzin, która przynosi ogromną radość i satysfakcję. Dziadkowie zajmują kluczowe miejsce w rodzinach. Są strażnikami rodzinnych opowieści, dostawcami porad życiowych i mają ogromne pokłady cierpliwości. Nic dziwnego, że czujemy potrzebę okazywania im wdzięczności. Bez nich nasze życie wyglądałoby zupełnie inaczej! Z nimi uczymy się modlitw, poznajemy Pismo Święte, nabieramy doświadczeń i wskazówek, które są przydatne w dorosłym życiu. Ewangelia wg św. Mateusza rozpoczyna się od genealogii Jezusa, przypomina o jego przodkach.
Dziadkowie to drudzy rodzice
W nauczaniu Kościoła Katolickiego osoby starsze zajmują znaczące miejsce. Podkreśla się ich godność, szczególne posłannictwo oraz miłość. Tematyka rodziny zajmowała szczególne miejsce w nauczaniu papieży, widoczna była w wypowiedziach Jana Pawła II czy Benedykta XVI. Papież Franciszek nazywa dziadków „strażnikami i gwarantami wiary, którzy zachowują pamięć Kościoła i przekazują ją młodym pokoleniom”. W jednym ze swoich przemówień stwierdził, że „dziadkowie i osoby starsze są chlebem, który karmi nasze życie”.
Dar obecności osób starszych w rodzinie dostrzegał także bł. kard. Stefan Wyszyński. Dziadek kardynała, Piotr Wyszyński umarł, gdy ten miał zaledwie rok. Prymas Tysiąclecia pamiętał i bardzo cenił swoją babcię - Katarzynę, która zmarła, kiedy ks. Wyszyński miał 39 lat.
Troska Prymasa Tysiąclecia o rodzinę wyrażała się w szacunku i zainteresowaniu każdą osobą, która do niej należy, także i dziadkami. Mówił: „Uczcie się szacunku do tych starszych ludzi, którzy już wypełnili obowiązki swojego życia. Niekiedy są wam tak bardzo pomocni, zastępując pracującą matkę czy nieobecnych rodziców. Czasami są dla was po prostu jakby drugimi rodzicami”.
Prymas pielęgnował pamięć o dziadkach
W przemówieniu na XXIV Tydzień Miłosierdzia w 1968 roku, Prymas Tysiąclecia opowiadał jak ważna jest relacja miłości w rodzinie i jak wielką rolę pełnią w środowisku domowym osoby starsze. „W powszechnym dziś dążeniu do nowości nie należy zapominać, że Chrystusa poznała na ziemi naprzód stara Elżbieta, matka Jana Chrzciciela, że spoczął On na ramionach starca Symeona i radował oczy staruszki Anny Prorokini. Jest to przedziwna właściwość ludzi poważnych wiekiem, iż są wrażliwi na sprawy Boże i pełni doświadczonej mądrości. Może właśnie do nich należy przypominać nadchodzącym młodym pokoleniom odwieczne prawo Boże, które uczy najskuteczniej miłości w środowisku domowym” - mówił.
Jak podkreśla w rozmowie z Family News Service Marian Romaniuk, znawca życia kard. Wyszyńskiego i autor wielu książek o jego życiu i posłudze, Prymas Tysiąclecia miał wielki szacunek do dziadków i osób starszych, pielęgnował pamięć o swoich przodkach. – W młodości jeździł do miejsca zamieszkania swoich dziadków. Są na ten temat dokumenty i wielokrotnie powtarza o tym także Andrzej Karp, krewny kard. Wyszyńskiego (jego dziadek był rodzonym bratem matki Wyszyńskiego - Julianny Wyszyńskiej z d. Karp - przyp. aut.). Prymas często odwiedzał także miejsce pochówku swoich dziadków w Andrzejewie – mówi Family News Service Marian Romaniuk. Kard. Stefan Wyszyński podkreślał ważność rodziny wielopokoleniowej.
Osoby starsze potrzebują miłości i zainteresowania
Prymas tłumaczył, że wychowanie do miłości nigdy się nie kończy i jest przekazywane z pokolenia na pokolenie. Na zakończenie cyklu wykładów poświęconych zagadnieniu małżeństwa i rodziny, 9 czerwca 1969 roku, wyjaśniał: „Miłość dwojga przechodzi na potomstwo, idzie w przyszłość, z pokolenia na pokolenie. Bo miłość trwa i nigdy nie umiera. (…) Tak samo w rodzinie zaczyna się od miłości, bo Autorem rodziny jest Ojciec Niebieski, który jest Miłością. Miłość więc ma trwać i towarzyszyć rodzinie w drodze. Ma być ona przekazywana następnym pokoleniom. Ona prowadzi nas przez ziemię, pomagając wypełnić obowiązki stanu, zawodu, powołania. Na skrzydłach miłości rodzinnej, miłość przechodzi na naród i państwo, i wraca do Ojca naszego Niebieskiego, od którego pochodzi”.
Z domu rodzinnego swoich dziadków wyniósł kard. Wyszyński miłość do Ojczyzny i patriotyzm. Jego dziadek walczył w Powstaniu Styczniowym; został nawet karnie wysiedlony z Podlasia i zamieszkał we wsi Kamieńczyk koło Radzymina. Julianna Wyszyńska, matka ks. Wyszyńskiego, zmarła gdy ten był jeszcze dzieckiem. Opiekę nad nim przejęła babcia Katarzyna. – Ona opowiadała mu o dziadku, uczyła postawy patriotycznej i miłości do Ojczyzny i języka polskiego – tłumaczy Marian Romaniuk. Wartości wyniesione z domu rodzinnego miały wpływ na tematykę jego kazań, homilii i przemówień.
Prymasowi Tysiąclecia bliska była potrzeba otoczenia osób starszych szczególną opieką i troską. 1 sierpnia 1971 roku na Jasnej Górze mówił: „Jest, niestety, w naszej Ojczyźnie kategoria ludzi ‘niechcianych’. Mówi się o dzieciach ‘niechcianych’. Trzeba pamiętać i o starcach ‘niechcianych’. O tych, którzy mają swoje zasługi: wykonali zadanie życiowe, wychowali dzieci i wykształcili je, odejmując sobie nieraz od ust – a dzisiaj wydają się być niepotrzebni. W każdej rodzinie parafialnej istnieje duża grupa ludzi samotnych, opuszczonych, starców i chorych. Kto się nimi zajmie?”.
Z okazji Dnia Babci i Dziadka swoją obecnością możemy zaskoczyć dziadków. To możliwość, aby ich odwiedzić, potrzymać za rękę, chwilę porozmawiać i uśmiechnąć się do siebie. Sfera uczuć bowiem łączy pokolenia. A wychowanie w miłości, o czym tak wiele razy wspominał bł. kard. Stefan Wyszyński, jest gwarancją kierunku rozwój przyszłych pokoleń i narodu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).