Trzydziestolecie po odzyskaniu wolności dowiodło, że wysoka religijność polskiego społeczeństwa nie pozostaje w sprzeczności z modernizacją i szybkim rozwojem cywilizacyjnym. Pytanie czy w kolejnych latach również pokażemy, że Polska może iść własną drogą, wbrew - głoszonej przez wiele szkół socjologicznych - tezie o nieuchronności sekularyzacji w miarę szybkiego rozwoju i bogacenia się kraju?
Polacy bardziej odporni na sekularyzację?
Dziś 87, 4 % Polaków deklaruje wiarę, a za niewierzących uważa się 12, 5 %. Wciąż jesteśmy – obok Rumunii czy zachodniej Ukrainy - jednym z najbardziej religijnych społeczeństw Europy. Szybkie wejście Polski na ścieżkę rozwoju oraz bezpośrednie włączenie się do wspólnoty krajów Europejskich nie spowodowało szybkiej sekularyzacji, na wzór tej jaka nastąpiła w Europie zachodniej w drugiej połowie XX w.
W ciągu 30 lat od uzyskania wolności deklaracje wiary Polaków spadły zaledwie o nieco ponad 6 % - z 94 % w 1992 r. do 87, 4 % w 2021 r. A odsetek deklarujących niewiarę wzrósł z ok. 2, 5 % do 12, 5 %.
Nieco większy spadek dotyczy systematycznych praktyk religijnych, ocenianych na podstawie deklaracji udziału we Mszy św. co najmniej raz w tygodniu. Tutaj spadek (w świetle deklaracji samych zainteresowanych pytanych przez CBOS) wyniósł 26, 6 % - czyli spadł z 69, 5 % w 1992 r. do 42, 9% w 2021 r. Natomiast dokonywane raz w roku z inicjatywy Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego liczenie wiernych na mszy niedzielnej (dominicantes) pokazuje mniejszy spadek, o 13, 6 % - z 50, 3 % w 1990 r. do 36, 7 % w 2019 r. (ostatnie publikowane wyniki).
Powolne tendencje spadkowe, ale przy zachowaniu wciąż masowości praktyk religijnych, określane są przez socjologów religii jako proces „pełzającej sekularyzacji”. Jej istnienie w Polsce potwierdza również malejąca akceptacja norm moralnych głoszonych przez Kościół, szczególnie w sferze seksualnej. Dziś przyjmuje je mniejszość Polaków, a zaledwie co piąty wśród młodych.
Fenomen znacznie większej odporności Polaków na nurty sekularyzacyjne potwierdzają dane z Francji czy Niemiec, gdzie procesy te były znacznie szybsze. Np. we Francji wskaźnik systematycznych praktyk w ciągu 25 lat (1965 – 1990) obniżył się z 21 % do 5 % (czterokrotnie), a w Niemczech w latach 1960 – 2014 spadł z 46 % do 14 % (trzykrotnie). Tymczasem w Polsce w okresie 30-lecia po 1989 r. deklaracje wiary spadły w całym społeczeństwie o 6,6 % a praktyki religijne o 13, 6 %.
Różnice międzypokoleniowe, różne prędkości
Jeśli chodzi o deklaracje wiary w Boga, dużą stabilność wykazują starsze grupy wiekowe Polaków, w szczególności pokolenie urodzone przed 1955 r. Wykazuje ono trwałość przywiązania do wiary, pomimo wielu lat ateizacji w PRL-u oraz ciśnienia współczesnych nurtów sekularyzacyjnych. Deklaracje wiary w ciągu trzydziestolecia wolnej Polski spadły w tej grupie wiekowej zaledwie o 1 – 1,5 punktu procentowego. Nieco większy spadek dotyczy praktyk religijnych – o ok. 10 proc. w ciągu 32 lat.
Kolejne pokolenie, urodzone w latach 1956 – 1964 - którego podstawowym doświadczeniem młodości była „Solidarność” oraz pierwsze pielgrzymki Jana Pawła II – podobnie jak starsze, zachowuje niemal równą stabilność wiary, a spadek jej deklaracji osiąga zaledwie 3 %. Jest to pokolenie, w którym poziom deklaracji wiary przekracza wciąż 90 %, a niewiarę deklaruje co 10-ty. Nieco szybciej spadają w nim praktyki religijne - o 13, 5 %.
Wyraźniejszy proces sekularyzacji można zaobserwować dopiero wśród dzieci i wnuków tych generacji. W pokoleniu obecnych 40 i 50-latków, czyli urodzonych w l. 1965 – 1979, regularnie praktykujących ubyło już dwukrotnie więcej - o 26, 6 %, a niepraktykujących przybyło o 9, 5 %.
Wiara młodych
Dość gwałtownym przemianom podlega natomiast religijność młodego pokolenia Polaków. Prof. Mirosława Grabowska, stojąca na czele CBOS, zauważa, że „od końca lat 90-tych, a wyraźniej od początku XXI wieku, coś się dzieje z wiarą religijną najmłodszych roczników. Ta najmłodsza Polska jest już niemal w jednej trzeciej niewierząca”.
W pokoleniu Polaków urodzonych w l. 1980 – 1996, mających dziś 25 – 40 lat, wiarę deklaruje 83 % a systematycznie praktykuje 29 %. W ciągu ostatnich 30 lat grupa ta wykazuje spadek deklaracji wiary o 13 punktów procentowych a praktyk religijnych aż o 42, 8 %. Jeszcze gorzej jest w najmłodszym pokoleniu, urodzonym w latach 1997 – 2001 r. czyli wśród statystycznej młodzieży, dzisiejszych 18 – 24 latków. 71 % spośród nich wierzy w Boga, a systematycznie praktykuje tylko 23 %. Pokazuje to, że spadek deklaracji wiary u młodzieży wyniósł w ostatnim 30-leciu ponad 20 % a poziom praktyk religijnych spadł niemal trzykrotnie, z 62 % do 23 %. Regularnie praktykuje co 4-ty (badania CBOS). Możemy wręcz mówić o załamaniu się międzypokoleniowego przekazu wiary, który był w Polsce czymś naturalnym. Takim miejscem była zawsze rodzina, ale część z nich nie pełni już takiej roli, a nie zastępuje jej w tym zadaniu katechizacja szkolna.
Spadkowy trend religijności młodych potwierdzają badania kościelne. W ubiegłym roku Zespół Pracowni Badawczej Polski Pomiar Postaw i Wartości pod kierownictwem ks. prof. dr hab. Sławomira H. Zaręby z UKSW zrealizował badanie pt. „Młodzież akademicka o rodzinie i religii 2020”, przeprowadzone na studentach i studentkach z różnych ośrodków akademickich. W populacji tej dwie trzecie młodzieży przyznaje się, iż jest wierząca, ale tylko co drugi ze studentów deklaruje udział w praktykach religijnych, a tylko co trzeci praktykuje systematycznie.
Większość studentów uważa się za osoby wierzące (wierzące i praktykujące 30,1%, wierzące praktykujące nieregularnie 21,6%, wierzące niepraktykujące 14,2%). Młodych obojętnych religijnie jest 15,6%, a niewierzących – 18,5 %. Ci głębiej przywiązani do wiary deklarują, że „nie wstydzą się swojej religii”, co pozwala domniemywać, iż religia pozostaje wciąż dla nich jedną z cenionych wartości.
Jednak aż 50,7 % studentów zadeklarowało, że „Kościół nie jest dla nich autorytetem instytucjonalnym”, a dla 20,9 % „raczej nim nie jest”. Kościół jest autorytetem zaledwie dla 11,1 % studentów, w tym dla 4 % w sposób zdecydowany. W ślad za tym rośnie odsetek młodych, twierdzących, że „Kościół nie jest potrzebny do zbawienia”. Sądzi tak aż 47,8 % studentów, a 16,7 % twierdzi, że „raczej nie”. W sumie 64, 5 % studentów uważa, że Kościół nie jest potrzebny do zbawienia. Natomiast 10,5 % uważa, że „Kościół raczej jest potrzebny do zbawienia”, a tylko 6,9% odpowiedziało, że zdecydowanie „tak”.
Z badań wynika, że ujawnione w ostatnich latach skandale seksualne w Kościele przyczyniają się do obniżenia religijności młodych. 21,7 % zadeklarowało, że skandale te zdecydowanie negatywnie wpływają na ich praktykowanie wiary, a 13,7 %., że raczej wpływają. Natomiast raczej nie wpływają u 42 % studentów.
Za to pozytywnie młodzi postrzegają Kościół, który troszczy się o potrzebujących. Na stwierdzenie „uważam działalność charytatywną Kościoła za cenną” - 24,3 % studentów odpowiedziało „zdecydowane tak”, a 32,4 % „raczej tak”. Zaś 8,2% - raczej nie, a 13,8 % - zdecydowanie nie).
Zróżnicowanie geograficzne
Najbardziej religijnymi obszarami w Polsce są diecezje południowo-wschodnie: regularnie praktykuje tam 60-70 proc. ludności. Za to najrzadziej uczestniczą w praktykach mieszkańcy diecezji północno-zachodnich: 25-27 proc. Z badań ISKK w 2019 r. (ostatnie opublikowane wyniki niedzielnego liczenia wiernych) wynika, że w diecezji tarnowskiej wskaźnik dominicantes wynosił (71,7%), rzeszowskiej (64,1%) oraz przemyskiej (59,8%). Z kolei najmniej wiernych uczestniczyło w niedzielnych mszach w diecezjach: szczecińsko-kamieńskiej (24, 6%), koszalińsko- kołobrzeskiej (25, 6 %) czy legnickiej (28,5%). W praktyce różnice te są na tyle duże – w pasie południowo wschodnim praktyki religijne są trzykrotnie wyższe niż w pasie północno-zachodnim - że trudno jest mówić o religijności ogółu mieszkańców Polski. Obszar południowo wschodniej Polski wraz z przylegającymi doń terenami zachodniej Ukrainy (dawna Galicja) jest obecnie obszarem najwyższej religijności w Europie, swego rodzaju wyjątkiem wartym osobnych badań.
Problem wielkich miast
Szybszy spadek zarówno deklaracji wiary jak i praktyk religijnych występuje w dużych miastach, takich jak Warszawa, Łódź, Kraków, Wrocław czy Poznań. W 1992 r. wedle badań CBOS za wierzących uważało się 92 % mieszkańców największych miast. Natomiast w 2021 r. w tych samych miastach już co czwarty mieszkaniec zadeklarował brak wiary (27 ,5%). Jako wierzący określa się 72, 5 % mieszkańców dużych miast. Jest to spadek trzykrotnie wyższy od średniej krajowej.
Podobnie jest z praktykami religijnymi. Obecnie tylko 27, 4 % mieszkańców największych miast deklaruje, że praktykuje regularnie, a odsetek w ogóle niepraktykujących osiągnął 40, 7 %. Oznacza to, że czterech na dziesięciu mieszkańców Warszawy, Krakowa, Łodzi, Wrocławia i Poznania nie ma już żadnego kontaktu z Kościołem, a systematyczny kontakt ma zaledwie co czwarty mieszkaniec.
A skoro ponad połowę mieszkańców tych miast stanowią ludzie z wyższym wykształceniem, pokazuje to problem jaki zaczyna mieć z wiarą polska inteligencja. Odnosi się wrażenie, że środowisko to powraca do standardów okresu przedwojennego, gdzie duża część inteligencji deklarowała brak wiary i odnosiła się z olbrzymim dystansem do Kościoła. Powrót warstw inteligenckich do Kościoła przypadł na ostatnie 15-lecie PRL, kiedy Kościół tworzył przestrzenie wolności i inicjował wiele działań kulturalnych. Nastąpiło też bliskie spotkanie ludzi inaczej myślących na gruncie opozycyjnym, co skutkowało później mocno religijną atmosferą w „Solidarności”.
Kapitał ten został dziś w dużej mierze zagubiony, a duża część wielkomiejskiej inteligencji deklaruje rozczarowanie Kościołem, jednocześnie stopniowo zaprzestając praktyk. Istotnym czynnikiem przyspieszającym ten proces są nagłaśniane przez media skandale seksualne oraz stereotyp o sojuszu „ołtarza z tronem”. Ten ostatni wydaje się szczególnie destrukcyjny w środowiskach wielkomiejskiej inteligencji ze względu na fakt, że jej większość zalicza się do zwolenników partii opozycyjnych.
Polskie wielkie miasta stają się dziś typowym terenem nowej ewangelizacji, wymagającym znacznie większego niż dotąd otwarcia się Kościoła na ludzi niewierzących i poszukujących oraz na dialog z nimi. Wymaga to korekt w pracy parafii, jak i większej aktywności ruchów apostolskich, w obszarze tzw. peryferii wiary.
Powołania kapłańskie
W ciągu ostatniego piętnastolecia liczba seminarzystów spadła w Polsce z 7,5 tys. do niespełna 2,5 tysięcy, czyli o ponad 60 procent. Od roku 2004, kiedy seminaria diecezjalne i zakonne liczyły łącznie 7465 alumnów, ich liczba z roku na rok spada. Statystyki przedstawiane corocznie przez Krajowe Duszpasterstwo Powołań nie pozostawiają w tym względzie wątpliwości. Szczególnie uwidoczniły to lata 2006 i 2007, w których z każdym rokiem w seminariach ubywało niemal po 500 alumnów. W 2007 r. w diecezjalnych i zakonnych seminariach duchownych kształciło się 6025 kandydatów do kapłaństwa, a na pierwszym roku 1078. W 2008 r. kształciło się ogółem 5583 kandydatów do kapłaństwa, w tym na I roku - 953.
Rok 2012 przyniósł dalszy spadek liczby seminarzystów. Na uczelniach diecezjalnych i zakonnych było ich wtedy łącznie 4262, w tym 828 na pierwszym roku. W roku akademickim 2016/2017 było 3400 seminarzystów diecezjalnych i zakonnych. W 2018 r. łącznie studiowało ich 3015, a na I roku 620.
W 2019 r. do polskich seminariów wstąpiło 498 kandydatów do kapłaństwa, czyli o 122 mniej niż rok wcześniej. W sumie, na wszystkich latach kształcenia było 2853 alumnów.
W roku akademickim 2020/2021 wszystkich alumnów było 2556, a formację ku kapłaństwu rozpoczęło 438, w seminariach diecezjalnych 289, a w zakonach 149.
W bieżącym roku akademickim 2021/22 formację do kapłaństwa rozpoczęto 356 kandydatów do kapłaństwa, czyli o 85 mniej niż przed rokiem (o ok. 20 %).
W ciągu piętnastolecia jest to spadek niemal trzykrotny. Istotną tego przyczyną jest demografia, ale także inne, m. in. trudność podejmowania trwałych decyzji przez młodych oraz znaczne obniżenie społecznego prestiżu duchowieństwa. Liczba urodzeń w latach 1990-2020 spadła w Polsce z 550 tys. do 355 tys. co oznacza ok. 40 procentowy spadek, gdy tymczasem liczba powołań kapłańskich w tym okresie spadła trzykrotnie.
Siły apostolskie
Kościół w Polsce dysponuje wciąż licznymi i stosunkowo młodymi siłami apostolskimi. Mamy na tym polu jedną z najlepszych sytuacji w Europie. Funkcjonuje 10 361 parafii katolickich, a posługę pełni 24 208 księży diecezjalnych i 8 819 zakonnych oraz 16, 8 tys. sióstr zakonnych. Nigdy w historii Polski nie było tylu kapłanów. Jest to efekt olbrzymiej fali powołaniowej z czasu pontyfikatu Jana Pawła II. Polska ma niemal 2 tys. misjonarzy aktywnych w różnych częściach świata. Poza krajem pracuje także co czwarty polski zakonnik (niemal 3 tys.) oraz blisko 2 tys. sióstr. Na samych terenach b. ZSRR pracuje 197 naszych księży diecezjalnych, 367 kapłanów zakonnych, 37 braci i 213 sióstr z Polski. Ponadto bezpośrednie zaangażowanie w różnego rodzaju działalność kościelną deklaruje ok. 2 mln wiernych świeckich skupionych w kilkuset ruchach, wspólnotach, stowarzyszeniach czy fundacjach katolickich.
Jak wykazuje ISKK w swym najnowszym roczniku, ilość duchownych od kilku lat w Polsce nie rośnie, a liczba umierających jest wyższa niż nowo święconych oraz składających śluby zakonne. W porównaniu z ubiegłym rokiem liczba księży diecezjalnych spadła o 2 %, zakonnych o 1, 4%, a sióstr o 2, 5 %. W najbliższych latach proces ten przyspieszy, głównie na skutek zmniejszającej się liczby powołań. Szczególnie trudna sytuacja pod tym względem dotyczy zakonów żeńskich. O ile wśród młodych mężczyzn powołania w ciągu 20 lat spady 3-krotnie, to wśród kobiet 5-krotnie.
Mniejsza ilość duchownych przełoży się na życie parafialne i wymusi nowe sposoby jego organizacji. Przez najbliższe lata rosnąć będzie liczba parafii z jednoosobową obsadą (poza dużymi ośrodkami miejskimi), a w następnym okresie najprawdopodobniej czekać będzie Polskę proces łączenia parafii, szczególnie na wsi, podobnie jak w krajach Zachodu.
Rozwiązaniem winno być wzmocnienie współodpowiedzialności laikatu i zwiększenie jego udziału w misji apostolskiej Kościoła. Kapłani z racji swej misji koncentrować się winni na duszpasterstwie, a w innych sferach zastąpić ich mogą świeccy. Niezbędne jest również formowanie świeckich do bezpośredniej pracy apostolskiej. Wymaga to jednak zmiany mentalności, zarówno duchowieństwa jak i świeckich, w sumie ukontentowanych tym, że wszystko za nich robi kapłan. Zmiany te muszą być dość szybkie, gdyż inaczej czeka nas poważny kryzys.
Szansą na obudzenie poczucia współodpowiedzialności za Kościół oraz na zbudowanie prawidłowych relacji pomiędzy świeckimi a duchownymi, jest rozpoczęty w październiku br. synod o synodalności. Warto się wiec przyłożyć do jego prawidłowego przebiegu, tak aby nie stał się kolejną fikcją, podobnie jak np. realizacja ogólnopolskich programów duszpasterskich.
Oceny działalności Kościoła
Jeśli chodzi o ocenę działalności Kościoła, to – w świetle badań CBOS – bezpośrednio po przełomie 1989 r. ponad 80 % badanych oceniało działalność Kościoła pozytywnie, a zaledwie ok. 10 % negatywnie. Niebawem się to zmieniło, w 1993 r. pozytywne oceny spadły do 40% a negatywne wzrosły do 52 %. W późniejszych latach poziom pozytywnych ocen systematycznie wzrastał. Od drugiej połowy lat 90 aż do mniej więcej 2010 r. była ona dość stabilna i oscylowała w granicach 60 % ocen pozytywnych i ok. 30 % negatywnych. W 1998 r. 59% badanych pozytywnie oceniało działalność Kościoła a 33 % negatywnie. W 2000 r. 62 % - pozytywnie a 28 % negatywnie. W 2002 r. 58% pozytywnie a 27 % negatywnie.
Na pozytywne oceny Kościoła w Polsce nie wpłynęła śmierć Jana Pawła II w 2005 r., choć niektóre wskaźniki religijności, np. w sferze powołań kapłańskich, zaczęły wówczas spadać. W roku 2006 pozytywne oceny Kościoła wzrosły do 66 % a negatywne spadły do 24 %. Najwyższy poziom ocen pozytywnych 73 % (przy 18 negatywnych) nastąpił w kwietniu 2010 r. tuż po katastrofie smoleńskiej, aby jednak jeszcze w tym samym roku spaść do 54 %, przy 35 % negatywnych.
W 2014 r. 58 % dobrze oceniało działalność Kościoła, a 27% źle. W 2015 r. 53 % Polaków oceniało go pozytywnie, a 33 % negatywnie. Badania z września 2016 r. wykazują, że pozytywne oceny Kościoła osiągają poziom 55%, a negatywne 32 %.
W 2017 pozytywnie o jego działalności wypowiadało się 52% (od września 2016 roku spadek o 3 punkty procentowe), a krytycznie - 35% (wzrost o 4 punkty). Lekki wzrost pozytywnych ocen odnotowano w 2018 r. do 55 %, a negatywne nieco spadają – do 33 %. Tego niewielkiego wzrostu zaufania do Kościoła nie zahamował wyemitowany w końcu 2018 r. film „Kler” Wojciecha Smarzowskiego, który obejrzało co najmniej 5 mln Polaków. Już po emisji filmu, w marcu 2019 r. pozytywnie oceniało działalność Kościoła 57%, a negatywnie 32%.
Wobec skandali
Silne załamanie pozytywnych ocen (o 9 punktów procentowych) przychodzi w maju 2019, po filmie Tomasza Sekielskiego: „Tylko nie mów nikomu”. Zawierał on świadectwa ofiar seksualnego molestowania przez księży, z czym się nie dyskutuje. Pozytywne oceny Kościoła spadły do 48%, a negatywne wzrosły aż do 40%.
Wzrostowy trend pozytywnych ocen Kościoła dał się zauważyć w początkach 2020 roku. W marcu 2020 pozytywnie o Kościele opowiadało się 57% Polaków (wzrost o 5 punktów procentowych), a źle 32 % (spadek o 6 punktów procentowych). Powodem mogło być poczucie zagrożenia związane z początkiem pandemii koronawirusa. Od tego czasu następuje dość silny spadek ocen pozytywnych.
We wrześniu 2020 działalność Kościoła pozytywnie oceniło 49 % badanych, co oznacza spadek do poprzedniego badania o 8 punktów procentowych, a z dezaprobatą wypowiedziało się 41 % ankietowanych, czyli o 9 % więcej niż w poprzednim sondażu CBOS. Kolejny alarmujący spadek pozytywnych ocen Kościoła odnotowano w grudniu 2020 r, po tzw. Strajku Kobiet jaki jesienią 2020 r. wyszedł na ulice miast po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, ograniczającego możliwość aborcji z przyczyn eugenicznych. Wydarzenie to, odwołujące się negatywnych emocji także wobec Kościoła, silnie oddziałało na świadomość społeczną. Pozytywne oceny Kościoła spadły do poziomu 41%, przy 47% negatywnych. Po raz pierwszy od 1993 r. ilość osób oceniających negatywnie działania Kościoła zaczęła przeważać nad ocenami pozytywnymi. Sytuacja nieco poprawiła się w marcu 2021 (43 % ocen pozytywnych przy 46 % negatywnych), a w październiku br. (ostatnie badanie) ilość pozytywnych ocen przerosła negatywne i wyniosła 45 % przy 41 % negatywnych. Niezależnie od tego niewielkiego wzrostu - jeśli idzie o ocenę Kościoła - polskie społeczeństwo jest podzielone w zasadzie na dwie połowy.
Elektoraty poszczególnych partii
Istotne zmiany postrzegania Kościoła notują także badania przeprowadzane wśród elektoratów partii politycznych. W świetle najnowszych badań CBOS z września 2021, tylko wśród wyborców PiS (wraz z Solidarną Polską) przeważa pozytywna ocena działalności Kościoła. Pozytywnie o Kościele wyraża się 81 proc. ankietowanych, a źle - 12 proc. Niestety jest to jedyny elektorat, który pozytywnie ocenia Kościół w Polsce.
Dokładnie odwrotnie jest jeśli chodzi o elektorat partii opozycyjnych.
Wśród zwolenników Lewicy zaledwie 2 proc. ocenia Kościół dobrze, a źle aż 93 proc.
Wśród zwolenników Koalicji Obywatelskiej dobrze ocenia Kościół tylko 13 proc. a źle zdecydowana większość - 84 proc.
Wśród elektoratu Polski 2050 Szymona Hołowni - dobre oceny Kościołowi wystawia 22 proc., złe 60 proc. Może to dziwić, gdyż lider tego ugrupowania do niedawna uchodził za sztandarowego katolika, a wśród jego potencjalnych wyborców jest bardzo wiele młodzieży zaangażowanej na kościelnym gruncie.
W przypadku Konfederacji, choć deklaruje się ona jako ugrupowanie prawicowe i konserwatywne, dobrze ocenia Kościół zaledwie 38 proc. respondentów, a źle 50 proc.
Nic dziwnego, że w programach partii opozycyjnych – przy takim nastawieniu ich wyborców - coraz częściej pojawiają się postulaty likwidacji „przywilejów Kościoła”, znacznego ograniczenia pomocy świadczonej Kościołowi przez państwo bądź samorządy, wycofania religii ze szkół, likwidacji kapelanów w instytucjach publicznych oraz elementów religijnej oprawy świąt państwowych. Jest prawdopodobne, że przejęcie władzy przez opozycję, zaowocuje daleko idącą zmianą ustawodawstwa w sferze wyznaniowej. Może wręcz nastąpić zamiana modelu opartego na zasadzie przyjaznego rozdziału Kościoła i państwa na rzecz radykalnej ich separacji (model francuski).
Dominacja negatywnych ocen Kościoła wśród elektoratu partii opozycyjnych, skupiającego ok. połowę społeczeństwa, jest sygnałem świadczącym, że Kościół stracił uniwersalny autorytet, który był jedną z cech charakteryzujących nasz kraj. Potrzebny jest dziś wysiłek odbudowy tego autorytetu „ponad poddziałami” tak, aby nie był on kojarzony z żadnym obozem politycznymczy ideologicznym. Jeśli się to nie uda, procesy sekularyzacyjne gwałtownie przyspieszą, szczególnie w środowisku wielkomiejskim.
Religijność w okresie pandemii
Nie sposób dziś odpowiedzieć jakie skutki na przyszłość - w sferze religijności Polaków - będzie mieć pandemia.
Dwukrotne badania religijności wiosną i jesienią 2020 r. przeprowadził CBOS. Pierwsze pokazały, że 75 % Polaków oceniło, że ich zaangażowanie religijne nie zmieniło się w okresie społecznej kwarantanny. A nawet 12 % badanych wskazało, że więcej czasu wówczas poświęcało na modlitwę, medytację i inne praktyki religijne. Choć dostęp do świątyń był utrudniony i ograniczony zaledwie do 5 osób, to 11 % wiernych uczęszczało do kościoła, a niemal wszyscy (98 %) korzystali z transmisji Mszy św. W coniedzielnej Mszy św. w telewizji uczestniczyło ok. 5 mln wiernych, a ponadto 40, 8 % parafii zorganizowało transmisję w Internecie.
W badaniach z jesieni 2020 r. 86 % spośród praktykujących regularnie odpowiedziało, że nadal chodzi do kościoła raz w tygodniu, a zaledwie 13 % z nich uczestniczyło w nabożeństwach rzadziej niż dotąd. Inaczej jednak sprawa przedstawia się wśród katolików praktykujących nieregularnie (rzadziej niż raz w tygodniu). Wśród nich odsetek osób, które zmniejszyły częstotliwość praktyk religijnych wyniósł 21 %.
Generalnie rzecz biorąc – jak wykazuje CBOS - w okresie pandemii nie spadła religijność osób systematycznie praktykujących, a nawet wzrosła wśród najgłębiej wierzących. Problem wystąpił wśród praktykujących nieregularnie, bowiem co 5-ty zrezygnował z praktyk, i to zarówno tych realnych jak i za pośrednictwem telewizji czy internetu.
Ograniczenia związane z epidemią odcisnęły się na życiu sakramentalnym. Jeśli chodzi o sakrament chrztu to w 2020 roku odnotowano spadek o 16,3%, a w przypadku bierzmowania - spadek o 34,0%. W przypadku sakramentu małżeństwa - spadek o 26,8%. Wzrosła natomiast o 20%. liczba dzieci przystępujących do pierwszej Komunii.
Można przypuszczać, że skutkiem pandemii będzie dalsze ubywanie ze wspólnoty Kościoła „katolików kulturowych”, których wiara nie jest zakorzeniona w osobistym doświadczeniu Boga, a stanowi realizację obyczaju kulturowego. Choć wyniki liczenia wiernych z jesieni 2021 r. zostaną ogłoszone dopiero za rok, to z indywidulanych deklaracji proboszczów wynika, że w dużych miastach ilość wiernych spadła o ok. 30 % natomiast w niewielkich ośrodkach o ok. 10%, czyli średnio o ok. 20 %. Rosnąć z kolei będzie – choć w znacznie mniejszym stopniu – procent katolików deklarujących się jako głęboko wierzący. Towarzyszyć temu będzie proces rosnącej indywidualizacji sposobu przeżywania swej wiary i większa rola przestrzeni wirtualnej w zaspokajaniu potrzeb religijnych.
Podsumowanie
Polska jest w sumie jednym z krajów Europy o najwyższych wskaźnikach deklaracji wiary i religijności. 87, 4 % Polaków deklaruje wiarę, a za niewierzących uważa się 12, 5 %. Szybkie wejście Polski na ścieżkę rozwoju oraz bezpośrednie włączenie się do wspólnoty krajów Europejskich nie spowodowało szybkiej sekularyzacji, na wzór tej jaka nastąpiła w Europie zachodniej w drugiej połowie XX w. Jednak polskie społeczeństwo w zakresie pielęgnowania swej religijności nie jest jednorodne a bardzo zróżnicowane zarówno terytorialnie jak i pokoleniowo. Jeśli chodzi o religijność Polaków, to mamy do czynienia z dużymi różnicami pokoleniowymi. Starsze pokolenia Polaków zachowują ciągłość wiary i praktyk religijnych. Dość gwałtownym przemianom podlega natomiast religijność młodego pokolenia. W najmłodszym pokoleniu, urodzonym w latach 1997 – 2001 r. czyli wśród dzisiejszych 18 – 24 latków 71 % przyznaje się do wiary, a systematycznie praktykuje tylko 23 %. Regularnie praktykuje co 4-ty.
W całym społeczeństwie szybszy spadek religijności występuje w dużych miastach, takich jak Warszawa, Łódź, Kraków, Wrocław czy Poznań. Dziś czterech na dziesięciu mieszkańców tych miast nie ma już żadnego kontaktu z Kościołem, a systematyczny kontakt (poprzez udział w niedzielnych praktykach) ma zaledwie co czwarty. Pokazuje to problem jaki zaczyna mieć z wiarą m. in. polska inteligencja. Szczególnie dramatycznie oceny Kościoła są obecne wśród elektoratu partii opozycyjnych, gdzie ok. 80 % badanych ocenia działalność Kościoła negatywnie a zaledwie kilkanaście procent pozytywnie.
Spada społeczny autorytet Kościoła. O ile pozytywne oceny Kościoła przez lata przeważały nad negatywnymi (w stosunku mniej więcej 60 do 40 %), to po ujawnieniu skandali seksualnych oraz pod wpływem innych antykościelnych wydarzeń (np. Strajk Kobiet) oceny się zrównały. W październiku br. ilość pozytywnych ocen przerosła negatywne i wyniosła 45 % przy 41 % negatywnych. Jeśli idzie o ocenę Kościoła - społeczeństwo jest podzielone w zasadzie na dwie połowy.
Wielkie miasta w Polsce stają się dziś typowym terenem nowej ewangelizacji, wymagającym znacznie większego niż dotąd otwarcia się Kościoła na ludzi niewierzących i poszukujących oraz na dialog z nimi. Wymaga to korekt w pracy parafii, jak i większej aktywności ruchów apostolskich, w obszarze tzw. peryferii wiary.
Kościół w Polsce dysponuje wciąż licznymi i stosunkowo młodymi siłami apostolskimi. Posługę pełni 24 208 księży diecezjalnych i 8 819 zakonnych oraz 16, 8 tys. sióstr. Jest to efekt olbrzymiej fali powołaniowej z okresu pontyfikatu Jana Pawła II. Jednak w porównaniu z ubiegłym rokiem liczba księży diecezjalnych spadła o 2 %, zakonnych o 1, 4%, a sióstr o 2, 5 %, co świadczy o spadkowym procesie, który będzie się pogłębiać.
W ciągu piętnastolecia liczba seminarzystów spadła w Polsce z 7,5 tys. do niespełna 2,5 tysięcy, czyli o ponad 60 procent. W roku akademickim 2020/2021 wszystkich alumnów było 2556, a formację ku kapłaństwu rozpoczęło 438, w seminariach diecezjalnych 289, a w zakonach 149.
Rozwiązaniem – przy nieuchronnie zmniejszającej się liczbie duchowieństwa - winno być wzmocnienie współodpowiedzialności laikatu i zwiększenie jego udziału w misji apostolskiej Kościoła. Wymaga to jednak zmiany mentalności, zarówno duchowieństwa jak i świeckich.
Szansą na obudzenie poczucia współodpowiedzialności za Kościół szerszych mas wiernych, jest rozpoczęty w październiku br. synod o synodalności.
A generalnie rzecz biorąc, analiza przytoczonych danych wskazuje, że Kościół w Polsce wkracza obecnie w nową epokę, która nie będzie już charakteryzować się tak masowym modelem religijności, ani naturalnym międzypokoleniowym jej przekazem. Wobec nowych wyzwań niezbędna jest refleksja na każdym szczeblu kościelnej wspólnoty: od Konferencji Episkopatu poczynając, poprzez środowiska zakonne, a kończąc na zwykłej parafii czy ruchu apostolskim. W tej nowej sytuacji tym bardziej aktualny staje się apel papieża Franciszka o „nawrócenie duszpasterskie”, tak aby Kościół na każdym poziomie swej działalności stał się znacznie bardziej misyjny i bardziej wychodził ku „peryferiom wiary”, typowym dla dzisiejszego świata.
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.