Coraz większa aktywność kontestujących nauczanie papieża środowisk każe z niepokojem myśleć o jedności Kościoła.
Publikując na stronie parafialnej ogłoszenia ilustruję je filmem. W pierwszą niedzielę miesiąca jest to papieska intencja modlitewna. W pozostałe przyjmuję różne kryteria. Muzyka, komentarze do czytań mszalnych, aktualne wydarzenia w Kościele. Ostatnie kazały szukać na You Tube jakiegoś krótkiego materiału, wyjaśniającego prostym językiem o co chodzi, czego spodziewać się można i jak zaangażować w zainaugurowany właśnie Synod. Wyniki mocno mnie zszokowały. Wśród kilkudziesięciu podpowiedzi zaledwie trzy ukazywały wydarzenie pozytywnie. Reszta prezentowała wszelkiej maści teorie spiskowe, często pachnące domową demonologią, podszyte wydobytymi z oparów lęku tak zwanymi proroctwami i przepowiedniami. Co ciekawe i ważniejsze zarazem, ich twórcy często kreują się na obrońców wiary i Kościoła, autorytet swój podpierając bądź tytułem naukowym, bądź związkami z konkretną grupą medialną. Ta ostatnia słynie zresztą z rozsyłania po całej Polsce materiałów dyskredytujących papieża i jego otoczenie.
Piszę i o tym nie tylko w kontekście Synodu. Także trwającej wizyty biskupów ad limina. W relacjach z rozmów w watykańskich dykasteriach pojawił się także wątek zagrożonej przez charyzmatycznych liderów jedności Kościoła. Obawy częściowo słuszne, aczkolwiek rodzi się pytanie czy opozycja, tworzona przez środowiska jawnie (i niekiedy brutalnie) kwestionujące autorytet obecnego papieża nie jest zagrożeniem większym. I dlaczego aktywność tych środowisk nie spotyka się z równie zdecydowaną reakcją. Pytania zostawiam bez odpowiedzi. Choćby dlatego, by szukając ich nie popełnić tego samego błędu, to znaczy nie otrzeć się o teorie spiskowe. Mimo to będę powtarzał, że rosnąca z miesiąca na miesiąc aktywność wspomnianej grupy każe z niepokojem myśleć o jedności Kościoła.
Podobne niebezpieczeństwo ciągle związane jest z wieloma (nie wszystkimi) środowiskami tradycji. Dziś, w portalu misyjne.pl, pojawił się tekst o coraz większej grupie księży, przechodzących do Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X (FSSPX). Narracja koncentruje się wokół cytatu, zaczerpniętego ze strony Bractwa: „W ciągu ostatnich trzech lat chęć dołączenia do Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X w Polsce wyraziło dziesięciu kapłanów diecezjalnych i zakonnych, chcących ratować swoje dusze i swoje kapłaństwo; znaczący przypływ nastąpił w ostatnich miesiącach i miał związek z motu proprio Traditionis custodes papieża Franciszka”. Warto zwrócić uwagę na motyw odejścia. Powtórzę: „chcących ratować swoje dusze i swoje kapłaństwo”. Paradoksalnie te słowa potwierdzają słuszność drogi obranej przez papieża. Bo sugerują, że sprawujący liturgię według aktualnie obowiązujących norm mogą mieć poważne kłopoty i ze swoją kapłańską tożsamością, i – co gorsze – ze zbawieniem. Nie znaczy to, oczywiście, że autor tekstu utożsamia się ze stanowiskiem Bractwa. Ma jednak rację zauważając, że problem się pogłębia, a nie rozwiązuje.
Dla wielu naszych Czytelników – o czym zdążyłem przekonać się w czasach, gdy była możliwość komentowania tekstów – Tomasz Merton autorytetem nie jest. Mimo to, wiedząc, że reprezentuje wielowiekową tradycje monastyczną, pozwolę sobie przytoczyć cytat, ocierający się nieco o apoftegmaty Ojców Pustyni. W „Znaku Jonasza” opisał historię, przypomnianą dziś na Twitterze przez p. Małgorzatę Liskiewicz. „Stało się kiedyś, że pustelnik jednego z naszych klasztorów w Kanadzie przyszedł ze swojej pustelni i zaczął pouczać opata, jak należy prowadzić klasztor. Opat wtedy przeprosił go na chwilę – wyszedł i kazał szafarzowi spalić pustelnię. Potem wrócił i wysłuchał cierpliwie nieproszonych rad. Gdy pustelnik poszedł do siebie, z pustelni nic już nie zostało. Powrócił więc do klasztoru” (s. 68).
Zostawię bez komentarza. Liczę na inteligencję Czytelników.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).