Prymas jest dziś bardzo potrzebny – mówią wierni, którzy uczestniczyli w uroczystej beatyfikacji.
Bł. Elżbieta Czacka od 10 lat jest moją duchową matką – mówi Elżbieta Stec, która na uroczystości przyjechała z Trójmiasta. Jak mówi, przygotowywała się do tego wydarzenia. Brała udział w trwających 33 dni rekolekcjach Beatyfikacja33 odbywających się online. W ten sposób można było rozważać nauczanie kard. Stefana Wyszyńskiego i matki Elżbiety Czackiej. Elżbieta Stec zetknęła się z postacią twórczyni ośrodka w Laskach podczas pielgrzymki do Lourdes 10 lat temu, gdzie pojechała z grupą niepełnosprawnych. Jak mówi, wspomnienie inicjatorki dzieła pomocy niewidomym pomaga jej w trudnościach.
Kalina i Maciej z Wrocławia także od dawna szykowali się na wyjazd do Warszawy. Mieszkają we Wrocławiu. Czują się związani przede wszystkim z prymasem Wyszyńskim.
– Prymas jest dla nas wzorem, ostoją polskości, obrońcą kościoła w nieprzychylnych czasach – wylicza Maciej. – Ceniliśmy go zawsze i był dla nas jak ojciec, a wartości, które niósł my też nosiliśmy i dalej nosimy. Jesteśmy wdzięczni, że Pan Bóg dał nam takiego pasterza. Nie mogło nas tu nie być. – Jesteśmy wdzięczni, że beatyfikacja ma miejsce za naszego życia – dodaje żona. Czy przesłanie prymasa przeciwstawiającego się komunizmowi jest aktualne? – Są inne zagrożenia, które odciągają ludzi od Boga, zwłaszcza młodych. Wartości coraz słabiej dochodzą do głosu – uważa Kalina. – Zagrożenia ciągle te same – mówi z kolei jej mąż. – Zagrożeniem zawsze jest kłamstwo, tylko ono różnie się ubiera.
Maria i Ludwika także przyjechały z daleka. Należą do Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego z Kartuz, które odwiedza Świątynię Opatrzności co roku. – Tej uroczystości nie mogłyśmy sobie darować. Dotąd znałyśmy głównie kard. Wyszyńskiego, ale tyle się dziś mówiło o Róży Czackiej. Będziemy się do niej modlić – mówią.
Przemysław Oborski mieszka w Warszawie. Do Świątyni Opatrzności przyszedł z żoną i gromadką dzieci. – Bez kardynała nie byłoby Kościoła w Polsce takiego, jaki jest. Nie byłoby papieża i Solidarności, mielibyśmy ciągle komunę – uważa. Jak ocenia, prymas do dziś jest niewygodny i nawet uroczysta beatyfikacja nie wszystkim jest na rękę. – Prymas jest dziś bardzo potrzebny. Walczył o niezależność Kościoła, o wiarę, przeciwstawiał się ówczesnym trendom. To wielka praca, żeby przypominać, nie jako postać z obrazka, ale jako kogoś, kto potrafił się przeciwstawić komunie, wiedząc, że komuniści nie żartowali – mówi.
Zapraszamy do serwisu specjalnego: BEATYFIKACJA PRYMASA TYSIĄCLECIA
Odnotowano ofiary śmiertelne, ale konkretne liczby nie są jeszcze znane.
Biskup zachęca proboszczów do proponowania osobom świeckim tego rodzaju posługi.
Nauka patrzy na poczęte dziecko inaczej niż na zlepek komórek.