Odpowiednio dobrane prawdziwe fakty mogą dawać całkiem fałszywy obraz spraw.
Cóż to jest prawda? Dla niektórych współczesnych postawione przez Piłata pytanie to pewnie wyraz jakiegoś „starożytnego postmodernizmu”, wedle którego wszystko jest względne. Ale to nie tak. Odpowiedź na to pytanie o prawdę jest znacznie bardziej skomplikowana niż to się zazwyczaj wydaje .
Ot, co jest na przykład prawdą o samochodzie. Że ma koła? Że ma kierownice i silnik? Że jest zielony? Wszystkie podane wyżej informacje o samochodzie (załóżmy że i ta o jego kolorze) są prawdziwe. Czy jednak, nawet wzięte razem, podają cała prawdę na temat tego samochodu? Nie wiemy przecież, czy ten samochód ma manualną czy automatyczną skrzynię biegów, nie wiemy czy silnik jest na benzynę czy ropę. Ba, nie znamy nawet koloru jego tapicerki, o tworzywie z którego została wykonana już nie mówiąc. A przecież, gdy chodzi o kupno używanego samochodu, istotne byłoby jeszcze w jakim jest stanie, jaki ma przebieg... Zdecydowanie skomplikowana ta kwestia prawdy, całej prawdy o samochodzie. Podobnie jest z prawdą o człowieku. Prawda o Kościele, tworzonym przez wielu różnych ludzi, skomplikowana jest jeszcze bardziej.
I łatwo nią manipulować. Ot, na przykład jest jakiś polityk. Powiedzmy: Onufry Brzęczyszczykowski. Wyobraźmy sobie, że ulubieniec mediów. I te media przez pół roku pisząc o panu Onufrym będą informowały tylko i wyłącznie o tym, w jakiej knajpie był widziany. Zero informacji o jego wystąpieniach w sejmie, zero informacji na temat tego, że wziął udział w półmaratonie podczas którego zbierano pieniądze na dzieci z porażeniem mózgowym, zero jego komentarzy do bieżącej polityki, tylko te knajpy. Jakie to buduje wrażenia? Ano że pan Onufry nic innego nie robi, tylko przesiaduje po knajpach, prawda? Same prawdziwe informacje mogą prowadzić do wytworzenia nieprawdziwego wrażenia na temat pana Onufrego. Podobne fałszywe wrażenie można tworzyć przez dłuższy czas wracając w publikacjach do jakiegoś incydentu z udziałem pana Onufrego. Jedni czytając o tym będą pamiętali że chodzi o sprawę już opisywaną przed miesiącami, innym będzie się wydawać, że to jakieś kolejne incydenty z jego udziałem. Zwłaszcza że wielu czyta głównie tytuły, resztę tylko przerzucając wzrokiem.
O manipulację taką jeszcze łatwej, gdy chodzi o składającą się z wielu ludzi wspólnotę Kościoła. Wystarczy użyć odpowiedniego filtru: informujemy tylko i wyłącznie o takim a takim aspekcie ich aktywności. Wtedy tworzy się wrażenie, że w Kościele nic innego się nie dzieje. Gdy do tego dołożyć owo wzmacnianie wrażenia przez ciągłe przypominanie spraw, o których było głośno parę miesięcy czy nawet lat wcześniej – efekt murowany.
Mechanizm przejrzysty, nieskomplikowany. Niestety, wielu daje się na to nabrać. I co gorsza, wielu uczciwych skądinąd ludzi w swojej naiwności działanie tego mechanizmu wspiera. Jak? Nie chcąc być posądzonym, że boją się prawdy, że ją ukrywają, "odważnie" wpisują się w mechanizm powielania takich odfiltrowanych, tworzących fałszywy obraz rzeczywistości informacji. Oj, święta naiwności...
Wiele lat temu pielgrzymujący do Polski papież Benedykt XVI w jednym ze swoich wystąpień podkreślał że kiedy się człowieka ocenia, warto zwracać uwagę nie tylko na to, co zrobił złego, ale też na dobro, które czynił. Inne czasy, inny kontekst, ale zasada - co tu dużo mówić - ponadczasowa. Zwłaszcza gdy nie o pojedynczego człowieka chodzi, ale grupę bardzo różnych ludzi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.