+ ks. Remigiusz Sobański (1930–2010) Seminarium skończył z doktoratem. – Potrafię tylko pracować – mawiał. Przepracował 53 lata w Sądzie Biskupim. Powtarzał, że w prawie chodzi najpierw o człowieka, a nie o przepisy.
Po co Kościołowi prawo?
Naukowe zainteresowania ks. prof. Sobańskiego koncentrowały się wokół teorii prawa kościelnego. „Wyznam, że kiedy zacząłem wykładać prawo kanoniczne, stanąłem wobec pytania, czym różniłby się mój wykład, gdybym wykładał prawo świeckie? Czy tylko nazwami – tu biskup, tam wojewoda, tu ekskomunika, tam więzienie? Gdzie jest Kościół w prawie kościelnym?”. To pytanie wyznaczało kierunek poszukiwań naukowych ks. Sobańskiego. Należał do grona tych kanonistów, którzy uważali, że podstawowe problemy prawa kościelnego należy rozwiązać w ramach myślenia teologicznego. Podkreślał, że prawo kościelne nie jest „regulaminem” niezbędnym w każdej ludzkiej organizacji, jest ono raczej przejawem życia Kościoła jako takiego, jego celem jest ostatecznie troska o zbawienie człowieka. Prawo Kościoła z jednej strony korzysta z całego dorobku świeckiej kultury prawnej, a jednocześnie nie może zapominać o swojej religijnej specyfice. W wielu podręcznikach nazwisko „Sobański” pojawia się tam, gdzie mowa jest o tzw. polskiej szkole teorii prawa kanonicznego.
Wybitny profesor łączył swoje naukowe zainteresowania z praktyką sądowniczą. W czasie swojego ostatniego wykładu na UKSW, który wygłosił wiosną tego roku, stwierdził, że pracę naukową zawsze traktował jako szukanie rozwiązania dla problemów, z którymi ludzie zwracają się do sądów kościelnych. Z okazji 50-lecia pracy w Sądzie Biskupim w Katowicach otrzymał księgę pamiątkową, której tytuł trafia w sedno jego życiowego credo: „Sędzia i pasterz”. Jak być sprawiedliwym sędzią i zarazem dobrym pasterzem? „Nie sympatyzuję z poglądami, w których prawo kojarzy się z nakazami, zakazami, ciężarami, surowością. Prawo ma być słuszne i w sposób słuszny stosowane, ma być »ludzkie«, a to znaczy, że winno harmonizować cechy sprawiedliwości i miłosierdzia” – tłumaczył ks. Sobański. „Chodzi – z jednej strony – by pomóc wiernemu uregulować jego sytuację życiową zgodnie z prawem kościelnym oraz – z drugiej – pozostać w zgodzie z nauką kościelną o małżeństwie”. Jest tu napięcie, którego nie da się usunąć.
Tkwi ono w samym prawie kanonicznym, którego celem jest z jednej strony ochrona tożsamości wspólnoty wierzących, a z drugiej wspieranie wiernego w realizacji jego powołania chrześcijańskiego i rozwiązywania sytuacji życiowych w świetle wiary. „To wcale nie jest tak, że coraz łatwiej jest orzekać, trudności odczuwam coraz mocniej” – wyznał dwa lata temu. Ludzie, zwracając się do sądu o pomoc, liczą na pozytywne załatwienie sprawy. Tymczasem sąd chcąc pomóc człowiekowi, nie może lekceważyć zasady nierozerwalności małżeństwa. „Czy sędzia – kapłan-duszpasterz może nie odczuwać wtedy dyskomfortu?” – pytał retorycznie profesor. Sam wielokrotnie powtarzał, że nawet siedząc tylko nad sądowymi papierami, stara się widzieć człowieka („wiem, że ci ludzie czekają na moją decyzję, zdaję sobie sprawę, jak wiele zależy od tej decyzji”).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).