Kto nie jest tu na miejscu, nigdy nie zrozumie, w jak tragicznej sytuacji znajdują się mieszkańcy Wenezueli. 80 proc. ludności nie może najeść się do syta, niemal nikt nie może kupić lekarstw, szkoły wszystkich szczebli są zamknięte, bo rząd płaci nauczycielom 4 dolary na miesiąc – tak sytuację w tym kraju realnego socjalizmu opisuje szwajcarski misjonarz, który posługuje tam od ponad 40 lat. Przyznaje, że sam nie wie, jak ludziom udaje się przeżyć w takich warunkach.
Przez wiele lat Wenezuela była jednym z najlepiej prosperujących krajów Ameryki Łacińskiej, głównie dzięki ogromnym złożom ropy naftowej. Zmieniły to rządy Hugo Cháveza i jego następcy Nicolása Maduro. Na skutek socjalistycznej reorganizacji państwa oraz utrzymującej się korupcji nastąpił kompletny rozkład gospodarki. W rozmowie z Radiem Watykańskim ks. Angelo Treccani przyznaje, że nie potrafi zrozumieć, jak mogło do tego dojść, jak można było dokonać tak wielkiego spustoszenia. Zauważa, że normalni ludzie często nie zdają sobie sprawy z przyczyn tej sytuacji i wierzą rządowej propagandzie.
„Przyznają, że wcześniej było lepiej, ale rządowi udaje się przekonać ludzi, że winni są obcy, Stany Zjednoczone. Kiedy tu przyjechałem, przed 40 laty, nikt nie cierpiał głodu. Oczywiście, byli ludzie biedni, ale szkolnictwo funkcjonowało dość dobrze, szpitale dysponowały lekami, była zapewniona darmowa opieka zdrowotna. Mieszkańcy Wenezueli to pamiętają, wiedzą, że było lepiej. Ale nie potrafią wyciągnąć z tego wniosków – mówi papieskiej rozgłośni ks. Treccani. - Brakuje im odpowiedzialności obywatelskiej. W wyborach głosują na tego, kto da więcej, kto więcej im obieca. Nie ważne, że kradnie. Brak więc dojrzałości obywatelskiej. I to trudno jest zmienić”.
Szwajcarski misjonarz zajmuje się aktualnie przekazywaniem wiedzy rolniczej lokalnej społeczności, bo przemiany gospodarcze zrujnowały również rolnictwo. Produkcja rolna stoi, bo brakuje nawozów, środków chemicznych. Jak pokazuję ludziom, jak się bez tego obejść – mówi ks. Treccani.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.