Kmicicowa kolubryna

Takie działo może się okazać co najwyżej wiwiatówką.

Reklama

Wielkopostne wątki to taki wdzięczny temat. Wypowiadając się, czujemy się jak specjaliści, tak jakbyśmy mieli za sobą lata owocnej praktyki… Miłe uczucie – dzisiaj więc o Wielkim Poście raz jeszcze.

Oczywiście odwoływanie się w tym momencie do zbiorowej wyobraźni może okazać się ryzykowne. Co na Jasnej Górze robił Babinicz – wiedzą to pewni ci z sięgającą odpowiednio wstecz metryką, owi wytrawni czytelnicy karmieni zresztą kiedyś co święta telewizyjną ekranizacją „Potopu”. Pozostali, młodsi, wiedzą niekoniecznie. Ale niech tam. Andrzej Kmicic budzi sympatię i jest na tyle charakterystyczną postacią, że warto z odwołania się doń skorzystać. Zubożały szlachcic, gorąca głowa, szczery w miłości, odważny w walce, błądzący, ale i okazujący skruchę, nagrodzony zasłużonym szczęściem – słowem: bohater.  

Oczywiście my, racjonaliści, nie umiemy nie pamiętać, że sporo w tym Sienkiewiczowym obrazie nadinterpretacji i pisarskich dobrych chęci. Na przykład uważa się dzisiaj, że pod Jasną Górą w ogóle nie było najcięższych dział, takich jak kolubryny. A i Kmicicowa metoda wepchania do lufy nabitej prochem kiełbasy nijak się nie zgadza z prawami fizyki, tak się po prostu nie da unieszkodliwić takowej maszynerii. Niby wiemy, że pisana ku pokrzepieniu serc opowieść rządzi się własnymi prawami. A jednak w naszym umyśle coś zgrzyta – jak ma nas pocieszać coś, co stoi w niezgodzie z faktami?

Ale niech tam. Przecież gdybyśmy tak przenicowali tę historię, wiele tu mamy kapitalnych obrazów kluczy. Oto pokutnik znajduje miejsce w kościele i tu właśnie jego umiejętności mogą być najlepiej wykorzystane; staje wraz z innymi naprzeciw potęgi, staje po stronie słabych; potyka się z wrogiem i zwycięża, mimo że niewiele miał szans. Czy to nam aby kogoś nie przypomina? Czy nie przywodzi nam na myśl własnej, wielkopostnej sytuacji? Oczywiście elementarne proporcje zachowajmy – daleko nam do Kmicica. Jednak i my, grzesząc, przyczyniliśmy się do tego, że zło zdaje się zalewać współczesny świat. Możemy się oczywiście pocieszać, że gdzie indziej jest gorzej, jednak czy nie przystoi nam raczej wziąć przykładu z Babinicza? Wkroczenie na drogę pokuty, drogę wynagradzania zakłada jedną konkretną i konieczną decyzję. Bo odkrywając własną słabość, zdarza się i tak, że wkraczamy raczej na ścieżkę nieustających analiz, wyrzutów sumienia, zamknięcia serca w obliczu przyszłości…

Wytoczone przeciw nam kolubryny grzmią, kruszą mury, budzą świadomość nieuchronnej klęski. Jednak po bliższym przyjrzeniu się takie działo może się okazać co najwyżej wiwiatówką. Kościół: ten nasz, jasnogórski, polski, powszechny –  owo „gniazdo strachów, zabobonu, czarów z dymem się rozwieje” – tak miało być. A jednak tak się nie stanie. Bo mamy przychylność niebios, modlitwę wielu za plecami, odpowiednie narzędzie w rękach.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama