Prezydent Turcji wysłał cztery tysiące syryjskich najemników do prowadzenia „dżihadu przeciwko chrześcijanom” w Górnym Karabachu.
Rekrutowani są oni na trzy miesiące przez organizację zewnętrzną, a zapewniany im żołd to 1800 dolarów miesięcznie.
Informację na ten temat potwierdziła w swych lokalnych źródłach misyjna agencja AsiaNews oraz Obserwatorium ds. praw człowieka w Syrii. Informują one, że do Baku dotarły już cztery tysiące najemników, a kolejny tysiąc islamskich dżihadystów przygotowuje się do wyjazdu z Syrii. Deklarują przy tym, że „ich celem jest walka z chrześcijańskimi krzyżowcami”, a ich opowiedzenie się po stronie Azerbejdżanu jest „częścią dżihadu, czyli świętej wojny muzułmanów przeciwko chrześcijanom”.
Znana katolicka pisarka ormiańska Antonia Arslan podkreśla, że wpisuje się to w neo-otomańskie ambicje prezydenta Erdogana, który wykorzystując etniczno-kulturowo-gospodarcze pokrewieństwo między Turkami i Azerami, dostrzegł możliwość dalszego poszerzenia swych geopolitycznych wpływów. Pisarka wskazuje, że przez wspólnotę międzynarodową Armenia została zostawiona na pastwę losu. „Chciałabym usłyszeć mocny głos Europy, ale kto jest gotowy umrzeć za Górny Karabach? Nikt nie chciał umierać za Gdańsk w 1939 r., tym bardziej nie zechce za nas” – podkreśla pisarka.
Wskazuje, że Ormianie liczą bardzo na wsparcie Brukseli, ale mają świadomość, że może im pozostać jedynie Putin. Zauważa zarazem, że obecna eskalacja przemocy jest wynikiem słabej reakcji wspólnoty międzynarodowej na tzw. „wojnę czterodniową” w 2016 r., kiedy to wspierany przez Turcję Azerbejdżan wykorzystał bojowników tzw. Państwa Islamskiego do dokonania zbrodni przeciwko niewinnej ludności ormiańskiej. Premier Armenii Nikol Pashinian przestrzega, że jeśli natychmiast nie powstrzyma się obecnej agresji, to wojna na Kaukazie doprowadzi do destabilizacji nie tylko w tym regionie, ale zagrozi światowemu pokojowi.
Źródła Asia News donoszą, że do Azerbejdżanu przybył znany syryjski terrorysta Abu Amsha, dowódca brygady Sulejmana Shaha, który wsławił się okrucieństwami w czasie walk w Libii. Jego ludzie uważani są za „najbardziej okrutnych zabójców wśród najemników”, których charakteryzuje również szczególna nienawiść do chrześcijan, czyli według nich „niewiernych”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).