Do uczenia się od Abrahama modlitwy z wiarą zachęcił papież podczas dzisiejszej audiencji ogólnej, transmitowanej przez media watykańskie z biblioteki Pałacu Apostolskiego. Ojciec Święty wskazał, że oznacza ona słuchanie, podążanie, prowadzenie dialogu z Bogiem oraz gotowość przyjęcia Słowa Bożego i wprowadzania go w życie.
Oto tekst papieskiej katechezy w tłumaczeniu na język polski:
Drodzy bracia i siostry, dzień dobry!
W życiu Abrahama nieoczekiwanie rozbrzmiewa pewien głos. Głos wzywający go do podjęcia drogi, która wydaje się szalona: głos popychający go do zerwania z korzeniami swej ojczyzny, korzeniami swej rodziny, by pójść ku nowej, innej przyszłości. A wszystko na podstawie obietnicy, której trzeba tylko zaufać. Nie jest łatwo zaufać obietnicy. Konieczne jest męstwo. A Abraham zaufał.
Biblia milczy na temat przeszłości pierwszego patriarchy. Logika rzeczy pozwala założyć, że czcił on inne bóstwa; może był człowiekiem mądrym, nawykłym do wpatrywania się w niebo i gwiazdy. Istotnie Pan obiecuje mu, że jego potomstwo będzie tak liczne, jak gwiazdy rozsiane na niebie.
Abraham wychodzi. Słucha głosu Boga i ufa Jego słowu. To ważne: ufa słowu Boga. Wraz z tym wyruszeniem rodzi się nowy sposób pojmowania relacji z Bogiem. Z tego właśnie powodu patriarcha Abraham jest obecny w wielkich tradycjach duchowych żydowskiej, chrześcijańskiej i islamskiej jako doskonały człowiek Boży, zdolny do podporządkowania się Bogu, nawet jeśli Jego wola okazuje się trudna, jeśli nie wręcz niezrozumiała.
Abraham jest więc człowiekiem Słowa. Kiedy Bóg mówi, człowiek staje się adresatem tego Słowa, a jego życie miejscem, w którym pragnie się ono zrealizować. Jest to wielka nowość na drodze religijnej człowieka: życie wierzącego zaczyna być pojmowane jako wezwanie, czyli powołanie, jako miejsce, w którym wypełnia się obietnica. A on porusza się w świecie nie tyle pod ciężarem jakiejś zagadki, ile mocą tej obietnicy, która pewnego dnia się zrealizuje. A Abraham uwierzył w obietnicę Boga i poszedł, nie „wiedząc, dokąd idzie”, jak mówi List do Hebrajczyków (11,8). Ale zaufał.
Czytając Księgę Rodzaju, odkrywamy jak Abraham żył modlitwą w nieustannej wierności temu Słowu, które regularnie pojawiało się na jego drodze. Podsumowując, możemy powiedzieć, że w życiu Abrahama wiara staje się historią, co więcej Abraham swoim życiem i swoi przykładem uczy nas tej drogi, tego pielgrzymowania, na której wiara staje się historią. Bóg jest już postrzegany nie tylko w zjawiskach kosmicznych, jako Bóg daleki, który może wzbudzać przerażenie. Natomiast Bóg Abrahama staje się „moim Bogiem”, Bogiem mojej osobistej historii, który kieruje moimi krokami, który mnie nie opuszcza; Bogiem moich dni, towarzyszem moich wydarzeń; Bogiem Opatrzności. Stawiam pytanie sobie i wam: czy mamy to doświadczenie Boga? Mojego Boga, Boga, który mi towarzyszy, Boga mojej historii osobistej, Boga, który kieruje moimi krokami, który mnie nie opuszcza; Boga moich dni. Czy mamy to doświadczenie? Pomyślmy o tym nieco.
O tym doświadczeniu Abrahama zaświadcza również jeden z najbardziej oryginalnych tekstów w historii duchowości: „Pamiątka” Blaise'a Pascala. Zaczyna się w następujący sposób: „Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba, a nie filozofów i uczonych. Pewność. Pewność. Uczucie. Radość. Pokój. Bóg Jezusa Chrystusa”. Ta pamiątka, napisana na małym skrawku pergaminu i odnaleziona po jego śmierci zaszyta w płaszczu filozofa, nie stanowi refleksji intelektualnej, na temat tego, co jakiś mądry człowiek, taki jak on, może sobie wyobrazić o Bogu, ale żywe, doświadczone poczucie Jego obecności. Pascal odnotowuje nawet dokładną chwilę, w której odczuł tę rzeczywistość, spotkawszy ją wreszcie: wieczór 23 listopada 1654 roku. Nie jest to Bóg „abstrakcyjny” czy „kosmiczny”, ale jest to Bóg danej osoby, Bóg powołania, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka, Bóg Jakuba, Bóg będący pewnością, uczuciem, radością.
„Modlitwa Abrahama wyraża się jednak najpierw w czynach: jako człowiek milczenia, w tych miejscach, gdzie się zatrzymuje, buduje ołtarz dla Pana” (Katechizm Kościoła Katolickiego, 2570). Abraham nie zbudował świątyni, ale rozrzuca ścieżkę z kamieni, przypominających o przejściu Boga. Boga zadziwiającego, jak wówczas, gdy go odwiedza w postaci trzech gości, których On i Sara życzliwie przyjmują, a którzy zapowiadają im narodziny syna Izaaka (por. Rdz 18, 1-15). Abraham miał sto lat, a jego żona około dziewięćdziesiąt i uwierzyli, zaufali Bogu. zaś Sara, jego żona poczęła, w tym wieku! Oto Bóg Abrahama, nasz Bóg, który nam towarzyszy.
W ten sposób Abraham staje się domownikiem Boga, może z nim dyskutować, ale zawsze jest wierny. Rozmawia z Bogiem i dyskutuje, aż po najwyższą próbę, kiedy Bóg żąda od niego, aby złożył w ofierze swego syna Izaaka, syna poczętego w starości, jedynego, dziedzica. Tutaj Abraham przeżywa swoją wiarę jako dramat, jak chodzenie po omacku w nocy, pod niebem tym razem bez gwiazd. Bardzo często przydarza się także i nam podążanie w mroku, ale z wiarą. Sam Bóg powstrzyma rękę Abrahama, już gotową do zadania ciosu, ponieważ zobaczył jego prawdziwie całkowitą dyspozycyjność (por. Rdz 22, 1-19).
Bracia i siostry, uczmy się od Abrahama modlenia się z wiarą: słuchania Pana, podążania, prowadzenia dialogu aż po dyskusję, nie obawiajmy się dyskutowania z Bogiem, nawet powiedzenia czegoś, co mogłoby się wydawać herezją. Wiele razy słyszałem ludzi, którzy mi mówili: „Wiesz Ojcze, przydarzyło mi się coś takiego i pogniewałem się na Boga. – Miałeś odwagę pogniewać się na Boga?- Tak, pogniewałem się. – Jest to pewna forma modlitwy. Bowiem tylko syn może pogniewać się na ojca, a następnie spotkać go na nowo.
Uczmy się od Abrahama modlenia się z wiarą: słuchania, podążania, prowadzenia dialogu aż po dyskusję, ale zawsze będąc gotowymi na przyjęcie Słowa Bożego i wprowadzania go w życie. Nauczmy się rozmawiać z Bogiem jak syn ze swoim ojcem. Słuchać Go, odpowiadać, dyskutować, ale w sposób przejrzysty jak syn z ojcem. Takiej modlitwy uczy nas Abraham. Dziękuję.
tłum. o. Stanisław Tasiemski OP (KAI) / Watykan
Nieco się wolnością zachłysnęliśmy i zapomnieliśmy, że o wolność trzeba dbać.
Abp Paul Richard Gallagher mówił o charakterystyce watykańskiej dyplomacji.