Trwa niebezpieczne oswajanie z surogacją, jako prawem do dziecka.
Paradoksalnie pandemia sprawiała, że na Ukrainie zaczęto głośno mówić o ogromnym biznesie, jakim jest surogacja. Dotąd był to tam temat tabu. Przebił się do opinii publicznej po tym, jak internet obiegł filmik z holu kijowskiego hotelu, w którym ustawiono 46 łóżeczek z niemowlakami. Były to dzieci zamówione przez klientów z całej Europy i urodzone dla nich przez surogatki w jednej z klinik na Ukrainie. Po maluchy nikt się nie zgłosił z powodu zamknięcia granic. Nie miejsce tu jednak, aby opisywać całą historię. Warto jednak zauważyć, że przy okazji władze kliniki puściły w świat przekaz o wielkim geście altruizmu, jakim jest surogacja. Chętnie podchwyciły to środowiska homoseksualne publikując m.in. we włoskiej prasie poruszające historie rodzicielskiej miłości, jak pisano, „dyskryminowanych par, ponieważ nie są w stanie samodzielnie począć dziecka, a przecież mają do niego prawo”.
To kolejny krok ku oswajania naszego myślenia o tym moralnie niedopuszczalnym procederze, z pomocy którego coraz częściej korzystają właśnie pary gejowskie i lesbijskie. Ani słowa o tym, że jest to nowa forma handlu ludźmi i wyzysku kobiet w potrzebie. Niestety wiele kobiet znad Dniepru nie staje się matkami zastępczymi z własnej woli, ale jest do tego zmuszanych, a na procederze bogacą się przestępcy. W całym dyskursie w ogóle nie pojawia się też temat dramatu, jakim dla surogatki jest oddanie dziecka i wynikające z tego późniejsze problemy psychologiczne. W klinikach surogacji dziecko to „zwykły towar” i jako taki podlegający cennikowi. Na Ukrainie to od 40 do 70 tys. euro. W Stanach Zjednoczonych jest to koszt od 130 do 160 tys. dolarów. Ukraińskie surogatki „za usługę” dostają ok. 15 tys. euro. Do cenników wprowadzono nawet kategorię „VIP”, skracając kolejkę oczekiwania na matkę-surogatkę i gwarantując pełen pakiet usług wykluczających m.in. wszelkie anomalie płodu, a nawet gwarantując „rezerwowe” dziecko, gdyby pierwsze zmarło w ciągu pierwszego roku.
Nie może być zgody na deptanie godności zdesperowanych kobiet i traktowanie dzieci jako towaru, który można zamówić i kupić. Warto o tym pamiętać, gdy będą pojawiać się kolejne poruszające historie mające nas powolutku oswajać z surogacją, jako prawem do dziecka. Jak np. 61-letniej Amerykanki, która urodziła córkę swemu synowi homoseksualiście. Dzieci nie są produktami, które mają upiększyć czyjeś życie. Zamiast o prawo do dziecka trzeba bardziej upominać się o prawa dziecka i nie dać się zwieść okraszonej miłością nowomowie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.