Caritas, parafie, jadłodajnie i Banki Żywności ostrzegają przed nowym kryzysem w stolicy Hiszpanii. W Madrycie prośby o żywność wzrosły o 30 proc. Kolejki po pomoc są coraz dłuższe. Działalność charytatywna Kościoła jest możliwa dzięki dziesiątkom wolontariuszy.
Skutki obostrzeń z powodu pandemii są coraz bardziej odczuwalne przez rodziny. Wiele z nich nie może zapłacić czynszu i nie ma pieniędzy na zakup jedzenia. Zarząd miasta podaje, że tylko w marcu otrzymał tyle próśb o pomoc, ile przez cały ubiegły rok.
Rodziny szukają pomocy w parafiach, które organizują jadłodajnie lub rozdają paczki żywnościowe najbardziej potrzebującym, szczególnie tym rodzinom, które mają małe dzieci. Madrycka parafia św. Ramona Nonato wydawała dotychczas ok. 600 ciepłych posiłków dziennie, obecnie ponad 1300 i liczba stale rośnie. 70% osób, które korzystają z pomocy to latynosi, pozostali (30%) to Hiszpanie. Ks. Gonzalo, proboszcz parafii, mówi, że niektóre rodziny spożywają tylko jeden posiłek dziennie. W Madrycie liczba jadłodajni wzrosła czterokrotnie, a kolejki są coraz dłuższe. Caritas alarmuje: „Próśb o pomoc jest trzy razy więcej, ale 40% robi to po raz pierwszy”.
Działalność charytatywna Kościoła, nieobecna w mediach i niewygodna dla polityków, jest możliwa dzięki wolontariuszom, którzy narażają swoje zdrowie i życie, aby nieść pomoc potrzebującym. Koronawirus wywołał kolejną pandemię: kryzys społeczny, który zaostrza się z każdym dniem. Coraz więcej ludzi patrzy z niepokojem w przyszłość.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.