Mocni w ucisku

Wspólnota Kościoła oparciem w czasie próby. Droga Krzyżowa. Wielki Piątek. Plac Świętego Piotra 2020.

Reklama

Stacja trzecia
Jezus upada po raz pierwszy

* (Rozważania przygotowane przez więźnia)

Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie. Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich (Iz 53, 4-6).

Był to pierwszy mój upadek, ale stał się on dla mnie śmiercią: odebrałem życie pewnej osobie. Wystarczył jeden dzień, aby przejść z życia nieskazitelnego do popełnienia czynu, który zawierał w sobie pogwałcenie wszystkich przykazań. Czuję się współczesną wersją łotra, który błaga Chrystusa: „Wspomnij na mnie!”. Bardziej niż skruszonego, wyobrażam go sobie jako kogoś świadomego tego, że idzie błędną drogą. Ze swego dzieciństwa pamiętam zimne i wrogie środowisko, w którym wzrastałem: wystarczyło wyszukać jakąś słabość u kogoś, aby zamienić ją w rozrywkę. Szukałem szczerych przyjaciół, chciałem być akceptowany takim, jakim byłem, ale bez skutku. Cierpiałem z powodu szczęścia innych, czułem jakby rzucano mi kłody pod nogi, chciano ode mnie tylko poświęceń i przestrzegania różnych zasad. Czułem się obco wśród innych i próbowałem za wszelką cenę powetować to sobie.

Nie zorientowałem się, że zło powoli narastało we mnie. W końcu pewnego wieczoru wybiła moja godzina w ciemnościach: w jednej chwili jak lawina spadła na mnie pamięć o wszystkich niesprawiedliwościach, które spotkały mnie w życiu. Gniew zabił dobroć, popełniłem zło niepomiernie większe od tego wszystkiego, czego doznałem. Później w więzieniu obrażanie innych stało się znieważaniem wymierzanym w siebie samego: niewiele trzeba było, aby to zakończyć, byłem u kresu. Doprowadziłem również swoją rodzinę na skraj przepaści – z mego powodu stracili nazwisko, poważanie, stali się tylko rodziną zabójcy. Nie szukam usprawiedliwień ani ulg, będę pokutował za swoją winę aż do ostatniego dnia, gdyż w więzieniu spotkałem ludzi, którzy przywrócili mi utraconą ufność.

To, że nie wierzyłem, że na świecie istnieje dobro, było moim pierwszym upadkiem. Drugi – zabójstwo – było jakby jego skutkiem: wewnątrz byłem już umarły.

Panie Jezu, także Ty upadłeś na ziemię. Ten pierwszy upadek jest może twardszy, gdyż wszystko jest nowe: uderzenie jest mocne i przeważa oszołomienie. Powierzamy Twemu Ojcu tych, którzy zamykają się we własnych racjach i nie potrafią rozpoznać popełnionych win.

Módlmy się
Boże, który podniosłeś człowieka z jego upadku, błagamy Cię: pospiesz z pomocą naszej słabości i daj nam oczy, abyśmy rozważali znaki Twej miłości, rozsiane w naszej codzienności. Przez Chrystusa Pana Naszego. Amen.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama