Na Jasnej Górze podczas Apelu Jasnogórskiego od dziś będą śpiewane suplikacje z błaganiem o oddalenie epidemii koronawirusa. Paulini przypominają, że wołania przebłagalne zawsze były zanoszone w chwilach zagrożeń przed obliczem Bogarodzicy i zachęcają do pokładania nadziei w Bogu.
„Apel Jasnogórski chcemy uczynić błagalnym wołaniem za naszą Ojczyznę. To konkretny dar duchowy dla tych, którzy zmagają się z tą chorobą, którzy są odpowiedzialni za to, aby naszą Ojczyznę uchronić od epidemii, ale jest to także modlitwa o to, byśmy my sami w tych zmaganiach umieli patrzeć z nadzieją” – powiedział o. Marian Waligóra.
Przeor jasnogórski podkreśla, że dołączenie śpiewu suplikacji czyli wołania – od powietrza, ognia i wojny, wybaw nas Panie – jest nieprzypadkowe, bo to modlitwa podejmowana w chwilach zagrożenia. „W sytuacjach kiedy człowiek, choć wiele robi czuje się po prostu po ludzku bezradny, Bóg jest tym, od którego wszystko zależy, w Jego ręce składamy nasze wysiłki, nasze starania, możliwości intelektu, możliwości medyczne, ale przede wszystkim w Jego ręce składamy naszą ludzką bezradność”.
Paulini podkreślają, że modlitwa o zaprzestanie rozprzestrzeniania się choroby to wyraz tego, co od wieków ma miejsce na Jasnej Górze i przywołują błagalne pielgrzymki piesze, gdy Polskę, a zwłaszcza Warszawę, dotykały epidemie. „Wtedy naród powstawał do modlitwy, ludzie szli z błaganiem, szukając tu umocnienia i błagając o uchronienie od zarazy” – mówi przeor i wzywa do duchowej mobilizacji.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).