Przywódcy kościelni we wschodniej Afryce wzywają do podjęcia pilnych działań w związku z niszczycielską inwazją szarańczy. Owady te od grudnia pustoszą siedem krajów tego regionu. Skala zjawiska jest ogromna. „Takiej plagi nie było od 70 lat. Rozgrywają się sceny jak te z Księgi Wyjścia” – czytamy w lokalnej prasie.
Owady doszczętnie niszczą pola uprawne i pastwiska dla zwierząt. Stawką jest zapewnienie żywności dla milionów ludzi. „Szarańcza zagraża życiu i bezpieczeństwu żywnościowemu całych narodów. Wzywamy rządy oraz społeczność międzynarodową do zwiększenia wysiłków w walce z tym kataklizmem” –zaapelował anglikański abp Kenii Jackson Ole Sapit.
Szarańcza pojawiła się w tym kraju w grudniu, w hrabstwie Wajir na północny wschód od Somalii. Rój przyleciał z Etiopii. Od tego czasu owady rozprzestrzeniły się w 17 kenijskich hrabstwach. W zeszłym tygodniu inwazja szarańczy w pobliżu kościoła w Embu spowodowała przerwanie nabożeństwa. „Ludzie wyszli, aby zająć jej przeganianiem. Spryskujemy je, ale młode owady wciąż wykluwają się ze złożonych jaj” – wyjaśnia Jacob Nzoka, urzędnik Caritas w diecezji Kitui.
W połowie lutego szarańcza dotarła do Sudanu Południowego, kraju gdzie ok. sześć milionów ludzi cierpi głód z powodu zmian klimatycznych, ale także ze względu na przedłużające się konflikty. Szacuje się, że przez Ugandę do kraju przedostał się rój liczący około 2 tys. dorosłych osobników. „Ludzie są załamani, płaczą i proszą Boga o ratunek. Nie dość, że nie udało nam się rozwiązać naszych problemów politycznych, to jeszcze cierpimy przez tę straszną plagę...” – powiedział ks. James Oyet Latansio, sekretarz generalny Rady Kościołów Sudanu Południowego.
Czy rozwój sztucznej inteligencji może pomóc nam stać się bardziej ludzkimi?
Abp Światosław Szewczuk zauważył, że według ekspertów wojna przeszła na nowy poziom eskalacji.
To nie jedyny dekret w sprawach przyszłych błogosławionych i świętych.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.