Pierwsze spotkania, przyjaźnie, rozmowy - na dworcu, w parafialnej salce, przy pierogach i rodzinnym stole.
28 grudnia Wrocław wypełnił się grupkami młodych niosących plecaki, turkotem walizek toczących się bo bruku i szelestem rozkładanych map.
W parafii pw. NMP Bolesnej we Wrocławiu od rana panował ruch. Za bezpośredni kontakt z gośćmi odpowiadali młodzi z Kompanii Jonatana. – Już wczoraj przyjechała do nas grupa 100 wolontariuszy. Dziś docierają kolejni goście – Chorwaci, Francuzi, Białorusini, Ukraińcy, Niemcy, Polacy, Ukraińcy… – wyjaśnia Martyna. – Jest nas 18 osób z Kompanii Jonatana oraz jeszcze jedna zaprzyjaźniona osoba. Rozmawiamy z przyjeżdżającymi, dbamy, by dobrze się czuli. Jesteśmy w podobnym wieku, łatwo nam się z nimi porozumieć. Starsi parafianie zadbali na przykład o ciasto na powitanie.
Foto Gość Goście z Niemiec.– Jako dorośli organizujemy teraz miejsca spotkań małych grupek – mówi pani Mariola. – U mnie w domu mieszka czterech chłopaków z Ukrainy, bardzo sympatyczni, otwarci ludzie. Są wolontariuszami. Trzech z nich już po raz szósty jest na ESM. Mam rodzinę na Ukrainie i znam ich język, oni rozmawiają też trochę po angielsku. Byłam ze swoimi bliskimi w Taizé, mamy więc doświadczenia związane z tą wspólnotą. Było dla nas od razu jasne, że otworzymy drzwi przed gośćmi z daleka.
– W przyjęcie gości Zaangażowało się u nas ponad 100 rodzin. Przyjęliśmy ok. 280 osób, a moglibyśmy niemal 50 więcej - dodaje Urszula Porycka koordynująca przygotowania na Strachocinie.
Wśród osób, które właśnie dotarły do parafii, znalazła się grupa niemiecka – a w tym gronie Marie, Ionas, Mona, a także Misha, Nora i Stefie – większość po raz pierwszy na ESM, choć np. Misha przyjeżdża po raz szósty. – Miło jest być goszczonym i spotykać ludzi z tylu krajów – mówi.
Agata Combik /Foto Gość Misha, Nora i Stefie.Na Dworcu Głównym można było spotkać Rumunów, którzy – po 10-godzinnej podróży autobusem – czekali na pociąg do Oławy. David, Dora, Patricia i Ionut wyjaśniali, że stowarzyszenie, do którego należą, zaprzyjaźnione jest z jedną z oławskich parafii.
Agata Combik /Foto Gość Pielgrzymi z Rumunii.Tuż obok na transport do Jelcza-Laskowic oczekiwali Ukraińcy. – Dla mnie to drugie ESM – tłumaczy Wiktoria, która kiedyś już odwiedziła Polskę, uczestnicząc w zawodach sportowych. – Fascynujące jest spotykanie się z tak wieloma ludźmi rozmawiającymi ze sobą, modlącymi się razem. We Wrocławiu jest sporo osób z Ukrainy – ponoć co dziesiąta osoba w tym mieście jest Ukraińcem. Możemy spotkać przyjaciół ze swojego kraju, łatwiej o komunikację. Języki polski i ukraiński są zresztą dość podobne. Rozumiemy się.
Agata Combik /Foto Gość Goście z Ukrainy.W ekipie rozdającej posiłki spotkasz harcerzy z Lądka i Łagiewnik – Zuzię, Kubę, Janka i Karolinę. – Obcokrajowcy są bardzo mili, starają się mówić coś po polsku – na przykład „proszę”, „dziękuję” albo... „pierogi” (których dziś mogli skosztować) – tłumaczą.
Agata Combik /Foto Gość Harcerze na służbie.W namiocie z jedzeniem trwają rozmowy i nawiązują się przyjaźnie. Są tu „bywalcy” europejskich spotkań, jak Andriej z Ukrainy – po raz szósty na ESM. – We Wrocławiu jestem po raz drugi. Po raz pierwszy byłem tu, jadąc na ESM do Madrytu – mówi. Sam zachęcił wiele osób, między innymi Iwanę, do udziału w tegorocznym spotkaniu.
Agata Combik /Foto Gość Andriej i Iwana.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.