To nie jest pałac Buckingham

Narodziła się 125 lat temu. Choć to wiek nad wyraz sędziwy, wydaje się… coraz młodsza. Polska Misja Katolicka w Anglii i Walii miała i ma jedną twarz, ale setki tysięcy serc. Choć niektórzy twierdzą, że swoje serca zostawili gdzie indziej.

Reklama

Kilka lat temu stanąłem wobec tłumu uczestników niedzielnej Eucharystii. Nie mogłem się pozbyć wrażenia, że coś w tym kościele jest jakby inaczej niż we wszystkich innych znanych mi kościołach. Nagle mnie olśniło: tu przecież większość stanowią młodzi! Zupełnie inaczej niż u nas! Bo to nie było „u nas”.

Historia ta miała miejsce w Londynie – mieście, które stało się symbolem nowej fali emigracji Polaków. Nie pierwsza to emigracja, bo początki wyjazdów Polaków na Wyspy sięgają rozbiorów i polskich ruchów narodowo-wyzwoleńczych. Po zakończeniu II wojny światowej wielu żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych zdecydowało się tu pozostać. A kiedy Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, w poszukiwaniu lepszego życia przyjechała rzesza nowej, „młodej” emigracji.

Od początku emigrantom z Polski towarzyszyli duszpasterze. Co więcej, to właśnie katolickie duszpasterstwo odegrało pierwszoplanową rolę w kształtowaniu życia polonijnego. To wokół Kościoła gromadzili się Polacy, kroniki zaś wspominają przyjezdnych kapłanów, którzy przebywali tu czasowo. W 1894 r. ta duszpasterska opieka nad Polakami została ostatecznie sformalizowana. Kardynał Herbert Vaughne, (ówczesny arcybiskup Westminsteru), zatroskany o los i potrzeby religijne Polaków, zaprosił matkę Franciszkę Siedliską, fundatorkę Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek, i ich ojca duchownego ks. Lecherta, aby założyli stałą misję polską i zaopiekowali się Polakami.

Duszpasterz na walizkach

Wracam do Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii po latach od chwili, kiedy to pierwszy raz zaszokowały mnie kościelne ławki i nawy pełne młodych ludzi. Było to jeszcze w okresie, gdy żył legendarny duszpasterz emigracji abp Szczepan Wesoły zwany „biskupem na walizkach”. Całe życie poświęcił Polakom przebywającym na emigracji. Trudno się zatem dziwić, że 27 października, w dzień obchodów 125-lecia istnienia Polskiej Misji Katolickiej, abp Stanisław Gądecki w najstarszym polskim kościele w Londynie święci tablicę poświęconą abp. Szczepanowi. Zapisano na niej słowa: „Oddany przyjaciel Polaków w Anglii i Walii”.

Królowa Polski w Anglii

Temu najstarszemu polskiemu kościołowi patronuje Matka Boża Częstochowska. Pałac Buckingham to nie jest, ale mieszka tu Królowa. W każdą niedzielę spotykają się tu tłumy Polaków, którzy przychodzą na Eucharystię. – Niedziela jest dla nas dniem bardzo intensywnym – opowiada proboszcz ks. Bogdan Kołodziej, który posługuje w niej od pięciu lat. – Spowiadamy po parę godzin – dodaje. Faktycznie, trudno przecisnąć się przez tłum, żeby przejść do zakrystii. Jest to nie tylko kościół parafialny, lecz również główny ośrodek Polskiej Misji. Jej rektor ks. prałat Stefan Wylężek opowiada: – W listopadzie 2009 r. otrzymałem propozycję, by objąć stanowisko rektora Polskiej Misji Katolickiej. Miałem pewne zastrzeżenia, bo nigdy nie pracowałem w Anglii. Zgodziłem się jednak i zostałem wikariuszem delegatem do spraw duszpasterstwa Polaków. – Czy zauważył ksiądz jakieś różnice międzypokoleniowe, napięcia pomiędzy starą i nową emigracją? – pytam. – Owszem, zauważyłem to na początku. Niekiedy starsi mówili: „Myśmy wybudowali domy polskie, kluby, kościoły, a nowi przychodzą do gotowego”. Moja odpowiedź jest zawsze taka: „A dla kogo wyście to wszystko budowali?”. Czy nie chodzi nam o to, żeby była kontynuacja?

Między pokoleniami

Faktycznie, pośród wielu ludzi, których spotykam, są i tacy, którzy w Polsce nigdy nie byli, jak i tacy, którzy pobyt na Wyspach traktują jedynie w kategoriach wyjazdu do pracy. „Za chlebem” – jak się to kiedyś mówiło. W polskiej parafii w Slough biorę udział w spotkaniu seniorów, w trakcie którego rozmawiam z… młodym posterunkowym. Krzysztof Krawczyk ma 39 lat i pochodzi z Piotrkowa. – Normalnie mówi się, że przyjechało się gdzieś „za chlebem”. A ja tutaj, do Slough, przyszedłem za tym chlebem, którego naprawdę potrzeba – czyli do kościoła. Jestem tu co niedziela. W Anglii sytuacja Kościoła jest inna niż w Polsce, mniej ludzi praktykuje. W Polskiej Misji Katolickiej spotyka się bardzo różnorodnych ludzi, z różnych pokoleń. I wyraźnie tu widać, jak te pokolenia ulegają zmianom – dodaje Krzysztof.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama