Dlaczego Jezus znikał na całe noce? Nie wystarczała Mu dzienna dawka przylgnięcia, bliskości, komunii i relacji z Ojcem? Czy samotność może być dobra?
Pytano starca Bożego, jaki powinien być ksiądz. I rzekł: „Moim zdaniem samotny przed obliczem Samotnego” – napisał na dziesięciolecie swych ślubów zakonnych dominikanin Krzysztof Pałys. Te słowa mocno we mnie rezonują.
Wiem, wiem, pisanie o tym, że samotność może być dobra, w czasach, gdy socjologowie biją na alarm, że młode pokolenie jest najbardziej samotnym w historii, a w Wielkiej Brytanii powstało Ministerstwo do spraw Samotności, grozi śmiercią lub trwałym kalectwem. A jednak to prawda: w życiu duchowym jest ona dobra. Dlaczego Jezus znikał na całe noce? Nie wystarczała Mu dzienna dawka przylgnięcia, bliskości, komunii i relacji z Ojcem? Widocznie nie, skoro znikał z pola widzenia apostołów, by w mroku przebywać z Nim sam na sam. Wielokrotnie szukał samotności (Łk 6,12; 9,18,28-29; 11,1).
Dla współczesnego świata samotność stała się przekleństwem. Żonglujemy zatrważającymi statystykami, z których wynika, że w co drugim szwedzkim domu mieszka jeden lokator, a Stary Kontynent staje się wyspą samotnych ludzi. „Daily Mail” już przed dekadą alarmował, że nad Tamizą o 140 procent wzrosła sprzedaż naczyń kuchennych przeznaczonych na pojedynczą porcję.
Zdumieni czytamy słowa, które wyśpiewał św. Jan od Krzyża: „W samotności mieszkała i w samotności uwiła swe gniazdo, w samotności ją wodził sam jej Umiłowany, też w samotności raniony miłością”.
Ogień i woda
Czy Bóg jest samotny? I tak, i nie. Przecież On może być jednocześnie Pierwszym i Ostatnim, wszechmocnym, straszliwym Panem zastępów i bezbronnym, ociekającym krwią skazańcem. Pasterz staje się barankiem, pozostając przy tym lwem. Najwyższy przyjmuje za symbol żyjącą na dnie rybę. Jego Ducha określają symbole wody i… ognia. Łączy w sobie przeciwności. Nie jest samotny, bo tworzy idealną wspólnotę. Tak przedstawia się już na pierwszej stronie Biblii. W oryginale Księgi Rodzaju w zdaniu: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię” tekst hebrajski zawiera słowo Elohim, czyli rzeczownik… w liczbie mnogiej! Nie „Bóg”, ale „Bogowie”? Nie. Jeden Bóg w trzech osobach. Ten, który ma prawo powiedzieć: „Uczyńmy człowieka podobnego nam”, tworzy idealną wspólnotę. Przez całą wieczność Ojciec oddaje się Synowi, a Ten odpowiada Mu w Duchu Świętym tym samym. Żadna z trzech Osób Trójcy nie żyje tylko dla siebie.
Wracanie do domu
Nie jest samotny. I jednocześnie jest, bo desperacko szuka relacji ze swym stworzeniem. Szuka człowieka. Czym jest radość, gdy nie ma drugiej osoby, z którą można się cieszyć? „Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń” – woła przez Ozeasza (Oz 6,6). Ma wszystko, „do Niego należy ziemia i wszystko, co ją napełnia”, i jednocześnie tęskni. W Biblii określany jest jako echad, a słowo to można przetłumaczyć nie tylko jako „jedyny”, ale i „samotny”.
Znakomicie obrazuje to midrasz, który od wielu lat robi na mnie ogromne wrażenie. „Pewnego dnia rabbi Baruch szukał sposobu, aby wyjaśnić, że Bóg jest towarzyszem wygnania, kimś samotnym, nierozpoznanym przez ludzi” – czytam w „Szalonej miłości Boga” Paula Evdokimova. „Pewnego dnia wnuk rabbiego grał w chowanego z innym małym chłopcem. Chował się, ale inny nie chciał go szukać i odszedł. Dziecko poszło z płaczem poskarżyć się dziadkowi. Wówczas, również z oczyma pełnymi łez, rabbi Baruch wykrzyknął: »Bóg mówi to samo: chowam się, ale nikt nie przychodzi mnie szukać«”.
− Warto rozgraniczyć dwa pojęcia: samotności i osamotnienia – wyjaśnia siostra Bogna Młynarz, doktor teologii duchowości. – Osamotnienie to stan izolacji, zawsze zły. Bóg w Trójcy, Bóg, który stał się człowiekiem, by być bliżej nas, jest Bogiem relacji. Gdybym miała określić jednym słowem chrześcijaństwo, użyłabym słowa „relacja”. Jesteśmy stworzeni do relacji i poczucie odłączenia od innych jest dla nas destrukcyjne. Natomiast samotność, która jest potrzebna w życiu duchowym, nie jest izolacją, ale… formą relacji. Jest czasem przebywania z Bogiem i z samym sobą. Paradoksalnie to właśnie umiejętność trwania w ciszy, z samym sobą, z Bogiem, sprawia, że jesteśmy bardziej otwarci na relacje z ludźmi. Jeśli potrafisz odnaleźć Boga w swoim wnętrzu, przebywać z Nim, usłyszeć własne serce, uczucia, a to właśnie dzieje się w dobrej samotności, wracasz do ludzi bardziej pogodzony ze sobą, pełen miłości i otwarty. Bez samotności tracisz kontakt ze sobą, żyjesz jedynie na zewnątrz, w coraz większym niepokoju, bo biegasz, szukając tego, co masz wewnątrz: Boga, który mieszka w tobie. Dla mnie powracanie w samotności do własnej duszy, do Boga, który jest tam obecny, jest jak wracanie do domu. Odnajduję tam mój środek ciężkości, a dzięki temu – równowagę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).