Najmądrzejsi z mądrych

Po „Wielkiej Pokucie” był „Różaniec do Granic”. Właśnie zakończyło się trzecie tego typu wydarzenie: „Polska pod krzyżem”.

Reklama

Gdy dwa lata temu odbył się „Różaniec do granic”, rozgorzała dyskusja na temat naszego – Polaków – zamknięcia i otwartości. No bo jak ktoś podchodzi do płotu, nigdy nie wiadomo, czy chce ogarnąć wzrokiem własną posesję, czy nakrzyczeć na sąsiada, prawda? Deklaracje organizatorów były jasne: chodziło o otoczenie naszego kraju żywym, modlitewnym sznurem. Malkontenci wiedzieli swoje. Zwłaszcza że akcja zbiegła się w czasie z "pielgrzymkami" uchodźców, idących przez Bałkany do lepszego świata. Tegoroczne wydarzenie odbyło się w centrum Polski, takich skojarzeń budzić więc nie może. Ale malkontenci też swoje mówili. Tyle że tym razem nie tak głośno. A ja bardzo się cieszę, że do tego wydarzenia doszło.

Sam się nie wybrałem. Nie do końca z lenistwa. W weekendy od paru lat dość regularnie wędruję pod krzyż. Bywa, iż inne obowiązki mi na to w danym tygodniu nie pozwalają. Dlatego w tę sobotę wybrałem osobistą peregrynację. Ale cieszę się, że tylu innych stanęło pod krzyżem na podwłocławskim lotnisku. Podczas Mszy było ich nawet około 60 tysięcy. Byli też na innych spotkaniach, pod tym samym hasłem, w różnych miejscach Polski. Starałem się śledzić w mediach to, co tam się działo.

Trzy momenty wydawały mi się wyjątkowo piękne. Pierwszy, gdy homilię podczas Mszy wygłosił... Jan Paweł II. Organizatorzy przypomnieli przemówienie papieża Polaka wygłoszone w tym samym miejscu prawie trzydzieści lat temu. – Dziś wydaje się jeszcze bardziej aktualne niż wtedy – stwierdziła moja żona. No tak. Czasy się zmieniły, niezmienny jest sprzeciw, jaki budzi krzyż. Ciągle musimy go bronić. Nie kamieniami oczywiście. Naszą wiarą....

Drugim takim pięknym momentem było, kiedy rozległo się „Ciebie Boga wysławiamy”. Zajęty akurat czymś innym usłyszałem śpiew dobiegający z ustawionego w drugim pokoju telewizora. Czy jest coś ważniejszego niż oddawanie Bogu czci? Przecież to właśnie leży u podstaw naszej religijności i ku temu całe nasze chrześcijańskie życie zmierza. Do oddawania czci Bogu. Nie tylko, gdy się modlimy czy sprawujemy Eucharystię. Zawsze, gdy swoim życiem mówimy Bogu „tak”,  wielbimy Go. A powodów ku temu mamy wiele i do tego tak ważnych, że przy nich wszystkie inne sprawy tego świata to niewiele znaczące drobiazgi.

A trzeci najpiękniejszy moment? Właściwie trwał całą dobę, ale cóż to jest wobec wieczności ;) Chodzi mi o tych ludzi, którzy stanęli pod krzyżem, którzy przyszli oddać Bogu cześć. Najmądrzejsi z mądrych. Bo – jak napisałem – nie ma przecież w życiu ważniejszej sprawy, prawda? W każdej godzinie naszego życia, od samego początku, zależymy od Boga. I zależeć będziemy całą wieczność. Lekceważenie naszego Dobrodzieja, a już szczególnie bunt przeciw Niemu to przejawy krótkowzrocznej i głupiej niewdzięczności. Której, mam nadzieję, różni dzisiejsi pyszałkowie zawstydzą się na tyle wcześnie, że w chwili przejścia na drugi świat nie będzie dla nich za późno na żal.

Swoją modlitwą, swoim życiem oddawać cześć Bogu. Nie dla nagrody, choć ją otrzymamy, ale dlatego, że jest Boga za co czcić. To mądrość nad mądrościami.

 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7