Ks. Dariusz Buras, administrator apostolski Atyrau, opowiada o pracy duszpasterskiej w zachodnim Kazachstanie.
Andrzej Grajewski: Administracja apostolska Atyrau to mniej znana Polakom część Kazachstanu, kojarzonego przede wszystkim z rejonem Karagandy, gdzie mieszkają potomkowie naszych rodaków wywiezionych w latach 30. ubiegłego stulecia.
Ks. Dariusz Buras: Atyrau to miasto w zachodnim Kazachstanie. Administracja apostolska powstała tam w lipcu 1999 r. Podzielono wówczas Kazachstan pod względem kościelnym na cztery części: administratury apostolskie w Astanie (stolica kraju), Ałma Acie i Atyrau oraz diecezję w Karagandzie. Wtedy został mianowany pierwszy administrator apostolski dla Atyrau, który objął powierzoną mu funkcję na terenach dwa i pół razy większych aniżeli Polska.
Ile jest tam parafii?
Początkowo była tylko jedna – Aktiubińsk, gdzie głównie wśród wspólnoty niemieckiej pracował kapłan przybyły z tego kraju. Później dołączył do niego Polak, ks. Tadeusz Smereczyński. Kiedy jednak pojawiła się możliwość wyjazdu do Niemiec, praktycznie większość katolików z Aktiubińska wyjechała. Miejscowi byli bardzo zaskoczeni, że siedzibą nowej instytucji kościelnej jest Atyrau, gdzie nigdy nie było żadnej oficjalnej wspólnoty katolików. Dlatego ingres pierwszego administratora apostolskiego ks. dr. Janusza Kalety odbył się w Aktiubińsku, a dopiero później przyjechał on do Atyrau. Wraz z drugim księdzem musieli na czas zakupu mieszkania zatrzymać się w hotelu. Okazało się jednak, że jako cudzoziemcy nie mieli prawa do wykupu mienia państwowego. Zrobił się mały skandal, o którym informowały lokalne media. W ten sposób miejscowi katolicy dowiedzieli się, że w Atyrau jest ksiądz katolicki. Zaprosili go do siebie i dało to początek wspólnocie. Obecnie teren administratury tworzą cztery województwa: atyrauskie, aktiubińskie, uralskie i aktauskie.
Obszar zachodniego Kazachstanu zamieszkuje ponad 2 mln ludzi, ilu wśród nich jest katolików?
Katolików na tym obszarze jest około 2 tysięcy. Wielu z nich to obcokrajowcy. Dzisiaj Atyrau jest nie tylko centrum administracyjnym zachodniego Kazachstanu, ale także ważnym ośrodkiem przemysłu naftowego. Przyjeżdża tu wielu cudzoziemców, wśród których nie brakuje katolików. Dlatego odprawiamy Mszę św. także w językach angielskim, włoskim i rosyjskim. Natomiast część miejscowych katolików to dawni prawosławni, ochrzczeni w cerkwi, często dlatego, że innego kościoła w okolicy nie było. Jako ludzie dorośli wybrali Kościół katolicki.
Są wśród nich także Polacy?
Bardzo nieliczni, w zachodnim Kazachstanie Polaków praktycznie nie ma. Zdecydowana większość mieszkańców tego regionu, około 93 proc., to Kazachowie i muzułmanie. Jest to ludność rodzima, albo Kazachowie, którzy po rozpadzie Związku Sowieckiego powrócili z innych republik, gdzie wcześniej mieszkali. Mamy jednego miejscowego kapłana z Kazachstanu, pochodzącego z rodziny mieszanej. Ukończył seminarium w Karagandzie, a pracę magisterską obronił w Krakowie.
Ile jest parafii w administraturze Atyrau?
Obecnie mamy sześć parafii, siódmą otwieramy niebawem. Szacujemy, że w życiu liturgicznym Kościoła regularnie uczestniczy ok. 600 osób. Mniej więcej tyle samo bierze udział w niedzielnej liturgii.
Księża nadal są tam potrzebni?
Bardzo. Jeszcze niedawno była taka sytuacja, że brakowało księży na jakiekolwiek zastępstwo. Nawet w pilnych sprawach nie mogli wyjeżdżać, gdyż nie było ich kim zastąpić, a odległości pomiędzy poszczególnymi parafiami są bardzo duże. Na przykład z Atyrau do Aktau jest tysiąc kilometrów. Nie ma więc możliwości, aby odprawić Mszę św. w swojej parafii i pojechać do sąsiedniej, której proboszcz pojechał np. załatwiać wizę. Na szczęście dzisiaj praktycznie w każdej parafii mamy po dwóch kapłanów, ale następni są także potrzebni. W administraturze pracuje obecnie trzynastu, większość to Polacy, ale jest także Słowak, Białorusin, Filipińczyk i miejscowy kapłan z Kazachstanu.
Językiem liturgii i duszpasterstwa jest język rosyjski?
Aktualnie tak. Rosyjskiego używamy w liturgii i porozumiewamy się nim z naszymi parafianami. Problem w tym, że większość miejscowego społeczeństwa mówi w języku kazachskim. A ci, którzy rosyjski znają z czasów sowieckich, nie chcą się nim posługiwać. Pragną, abyśmy rozmawiali z nimi w języku kazachskim. Trwa obecnie proces przygotowywania w tym języku ksiąg liturgicznych i katechizmu.
Istnieje kazachski przekład Pisma Świętego?
Przetłumaczone są, przez ośrodki protestanckie, tylko fragmenty Biblii. Tłumaczenie całości to zadanie, które jest przed nami. Niestety, nie mamy teologów, którzy mogliby przełożyć podstawowe pojęcia używane w Piśmie Świętym na język kazachski. Dlatego staramy się na razie stworzyć słownik pojęć duchowych, który byłby pomocny w codziennej pracy duszpasterskiej. Problem w tym, że język kazachski ma wiele dialektów. Ludzie inaczej mówią w Atyrau, inaczej w Ałma Acie. Wynikają stąd różne problemy, gdyż na przykład sformułowania używane we wspólnym modlitewniku nie są akceptowane w innych częściach Kazachstanu. We wspólnotach katolickich są już Kazachowie, ale językiem, którym się posługujemy, nadal jest rosyjski. To będzie się zmieniać, na razie stosujemy półśrodki. Jeżeli mamy do czynienia z jakimś środowiskiem, w którym nikt nie mówi po rosyjsku, szukamy lidera znającego język oraz podstawowe pojęcia kościelne i on grupie tłumaczy treści nauczania na kazachski. Na tym polega osobliwość naszego terenu. Duszpasterstwo w innych regionach Kazachstanu przez lata nakierowane było na zesłańców, a więc Niemców, Polaków, Litwinów, Ukraińców. My zaś pracujemy głównie w środowisku ludności rodzimej, Kazachów.
Ksiądz pochodzi z diecezji tarnowskiej, z największą liczbą praktykujących katolików w Polsce, mającej najwięcej powołań. To musiał być pewnie szok – przeniesienie się do środowiska, w którym katolików w ogóle nie ma. Jakie to doświadczenie, tworzyć Kościół w zupełnie innym świecie?
Kiedy wyjeżdżałem na misję, byłem przekonany o ważności własnej osoby i powierzonego mi zadania. Dzisiaj, po latach, nabrałem do tego dystansu. Nie jedziemy tam, aby pouczać innych, to nas Pan Bóg wysyła po naukę. Musimy mieć przy tym bardzo wiele cierpliwości i umieć przyjąć tych ludzi takimi, jakimi są. Z wielką cierpliwością i miłością.
Dam taki przykład. Spowiadasz kogoś po 70 latach. Pomimo że był tylko ochrzczony, zachował wiarę, spotykając się jedynie w niewielkich wspólnotach bez kapłanów, cierpiących prześladowania. W pewnym momencie przychodzi refleksja, czyja wiara jest silniejsza: tego człowieka czy moja... Tak naprawdę u fundamentów Kościoła w zachodnim Kazachstanie stoją niewielkie kilkuosobowe wspólnoty, które nieprzerwanie spotykały się na modlitwie, nawet w czasach prześladowań, a później przyjęły księży, gdy tu w końcu przyjechali. Trzeba w tej pracy wykazać wielką pokorę i cierpliwość. Nie da się przenieść duszpasterstwa tarnowskiego do zachodniego Kazachstanu.
Zresztą podobne wrażenie miałem w Norwegii, gdzie pracowałem kilka lat. Pamiętam sytuację, gdy jeden z kapłanów, który dopiero co przyjechał z kraju, pouczał miejscowych, że teraz pokaże im, jak należy ewangelizować. Wtedy jedna ze starszych pań powiedziała spokojnie: „Ojcze, ciebie nie było, a Kościół był, a gdy ciebie wśród nas nie będzie, Kościół nadal będzie”. Trzeba być z ludźmi, nie tylko z chrześcijanami. Pomoc charytatywna czy medyczna, jaką świadczymy, jest dla wszystkich, bez względu na wyznanie czy religię. W centrum jest po prostu potrzebujący człowiek. A nas Pan Bóg tam posyła, abyśmy pracowali nad naszą wiarą i mogli ją przekazać drugiemu człowiekowi.
Czy pojawiają się duchowe owoce beatyfikacji w 2016 r. ks. Władysława Bukowińskiego?
W czasie beatyfikacji był wielki zapał i wiele się mówiło o postaci błogosławionego, słusznie nazywanego Apostołem Kazachstanu. Po pewnym czasie to jednak się skończyło. Dlatego postanowiliśmy, aby uczcić 20. rok od założenia administratury, przybliżając postać bł. Bukowińskiego sobie i naszym wiernym. Na każdy miesiąc przeznaczony jest krótki tekst do rozważania, oparty na jego życiu i nauczaniu, z intencją wdrażania tych nauk w nasze życie. Nie tylko nas, kapłanów, ale całej wspólnoty.
Co w tym nauczaniu bł. Bukowińskiego jest szczególnie aktualne?
Miłość do miejsca, w którym się znalazł, i do ludzi, których Pan Bóg postawił na jego drodze. I to jest nadal najważniejsze w chwili obecnej. Abyśmy umieli kochać naszą ziemską ojczyznę taką, jaka ona jest. Błogosławiony Bukowiński uczy nas także, jak w każdych życiowych okolicznościach znajdować coś dobrego. Cieszyć się każdą chwilą, a przede wszystkim zawsze dawać ludziom nadzieję. On ją dawał. Podnosił człowieka, każdego człowieka, nawet wroga. Myślę, że to wskazówka uniwersalna, aktualna nie tylko w Kazachstanie.
Ks. Dariusz Buras - kapłan diecezji tarnowskiej. Święcenia kapłańskie otrzymał w maju 1988 r. w Tarnowie. Do 2000 r. pracował w swej diecezji, a później na Ukrainie i w Kazachstanie, W 2015 r. papież Franciszek mianował go administratorem apostolskim Atyrau.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |