Doświadczenie wspólnoty

Sanktuarium Matki Bożej Zarwanickiej jest duchowym centrum Kościoła greckokatolickiego na Ukrainie. Niszczone brutalnie w czasach komunistycznych rozkwita, przyciągając pielgrzymów z całej Europy.

Reklama

Tamte wydarzenia upamiętnia kamienny krzyż stojący naprzeciwko głównego soboru Matki Bożej Zarwanickiej. – Jan Paweł II bardzo dużo zrobił dla grekokatolików na Ukrainie, wymuszając na Gorbaczowie zgodę na rejestrację naszych parafii – podkreśla abp Semeniuk. Arcybiskup uczestniczył w tamtej historycznej liturgii. Wspomina, że wiele godzin w okolicznych lasach spowiadał wiernych, którzy przyjechali z całej Ukrainy. Związki Jana Pawła II z Zarwanicą przypomina pomnik papieża. Na kolumnie pod figurą Jana Pawła II umieszczono płaskorzeźbę przedstawiającą scenę z czerwca 2001 roku – papież modli się przed kopią ikony Matki Boskiej Zarwanickiej w greckokatolickim klasztorze w Kijowie. Ojciec Święty podarował wtedy różaniec dla sanktuarium. Jest on eksponowany wśród wotów w kościele Trójcy Świętej.

Kiedy Ukraina odzyskała suwerenność, w Zarwanicy stała jedna kaplica. Dzisiaj działa tu wielkie maryjne centrum duchowe, składające się z kilku świątyń, klasztoru, kaplic oraz tzw. ukraińskiej Jerozolimy, czyli wiernie odtworzonej kopii Grobu Pańskiego. To miejsce nawiedzają nie tylko grekokatolicy, ale także pielgrzymi z całej Europy. W czasie naszej wizyty na tutejszym parkingu stały samochody m.in. z rejestracjami niemiecką, francuską i włoską.

Diaspora ukraińska z Ameryki i Kanady wniosła niemały wkład materialny w budowę sanktuarium. Do Zarwanicy docierają także katolicy obrządku łacińskiego. – Mamy tu łacińskie ornaty, komunikanty do konsekracji i cieszymy się z tych wizyt – mówi abp Semeniuk. O jego życzliwości wobec łacinników opowiadał mi później dziekan tarnopolski ks. kanonik Andrzej Maliga, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Tarnopolu.

Miejsce specjalne

– W czasach komunistycznych do Zarwanicy przychodzili studenci z tajnych seminariów prowadzonych przez biskupa Pawło Wasyłyka oraz obecnego metropolitę tarnopolsko-zborowskiego abp. Semeniuka – opowiada ks. mitrat Wołodymyr Firman, budowniczy sanktuarium, rektor maryjnego ośrodka w Zarwanicy. – Te tradycje są kontynuowane. Dzisiaj studiują tu klerycy z roku propedeutycznego seminarium greckokatolickiego w Tarnopolu. Mamy w tej chwili 14 kleryków, chociaż w latach poprzednich było ich więcej – dodaje. Połowa z nich pochodzi z diecezji tarnopolskiej, pozostali z kilku okolicznych. To miejsce wybrano celowo – chodziło o to, aby przyszli księża od pierwszych chwil na drodze do kapłaństwa wzrastali w maryjnej duchowości tego sanktuarium. Nowym wyzwaniem duszpasterskim stały się bardzo popularne pielgrzymki stanowe do Zarwanicy. – Przyjeżdżają tu przedstawiciele różnych środowisk, np. nauczyciele, lekarze, urzędnicy administracji państwowej, żołnierze. Każdego dnia trwa w Zarwanicy modlitwa o pokój na Ukrainie i za żołnierzy służących na froncie, aby cali i zdrowi wrócili do domu – podkreśla ks. mitrat Firman.

Cudowna woda

W każdą niedzielę w Zar­wanicy odbywa się uroczysta ceremonia błogosławienia wody z cudownego źródła, którą wierni zabierają ze sobą. Pierwotne biło ono w innym miejscu. Upamiętnia je kaplica z postacią mnicha, któremu objawiła się Matka Boża. Pamięć o tym wydarzeniu nie wygasła. Ludzie cały czas zostawiają w tej kaplicy różne prośby i suplikacje. Ksiądz Firman, który pochodzi z Zarwanicy (jego ojciec był księgowym w miejscowym kołchozie), wspomina, że w czasach komunistycznych źródełko zabetonowano. Formalnie stało się tak z powodu budowy ujęcia wody pitnej dla wioski. Woda ze źródła wyciekała jednak w innym miejscu i ludzie i tak tutaj przychodzili, chociaż teren był otoczony drutem kolczastym. W niedziele, kiedy przybywali nielegalni pielgrzymi, strumyka pilnowali milicjanci. Pielgrzymi kryli się wówczas w lasach, wysyłając dzieci, których milicja nie goniła tak jak dorosłych. One czerpały wodę i przynosiły ją do lasu, gdzie czekali pielgrzymi. Po wodę, ale przede wszystkim po wzmocnienie duchowe do Zarwanicy licznie przybywają pielgrzymi.

– Jestem tu każdego roku, a czasem częściej – mówi ks. Roman Bojarski, prorektor seminarium greckokatolickiego w Iwano-Frankiwsku (dawniej Stanisławowie). – Można tu doświadczać wielu łask duchowych, ale także kontemplować piękno tego niezwykłego miejsca, które służy całej Ukrainie. Modlę się we własnych intencjach, ale spotykając się z tak wielką rzeszą pielgrzymów, intensywnie przeżywam także modlitwę całej naszej wspólnoty – mówi, odpowiadając na pytanie o to, co w pielgrzymowaniu do Zarwanicy jest szczególnie ważne. – Wracam umocniony i pokrzepiony. Podobnych uczuć doświadcza wiele innych obecnych tu osób, dlatego tak chętnie w to miejsce wracają – dodaje.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama