Papieska pielgrzymka na Madagaskarze z dużą uwagą śledzona jest nawet w buszu. W kościołach, czy pod baobabami ustawiane są telewizory i całe wioski wsłuchują się w słowa Franciszka.
„Dla moich parafian jest to bardzo ważne wydarzenie i będą żyć papieskim nauczaniem przez najbliższe lata” – mówi ks. Marek Ochlak OMI, który od trzech lat tworzy wspólnotę w leżącej w buszu Befasie. Misjonarz zauważa, że ludzie na bieżąco oglądają wszystkie wydarzenia z udziałem Papieża. Budzi ono ogromne zainteresowanie szczególnie młodzieży.
„Malgasze oczekują czegoś wielkiego, można powiedzieć, że po tej wizycie spodziewają się cudu. Spodziewają się, że przyjazd Papieża realnie wpłynie na poprawę ich życia i zmieni ich los na lepsze” - mówi Radiu Watykańskiemu ks. Ochlak. Podkreśla, że jego parafianie są ludźmi bardzo biednymi, ale wiara daje im nadzieję, siłę i podtrzymuje ich przy życiu. „Teren na którym pracujemy jest bardzo poraniony, w ciągu ostatnich lat był teatrem wielu strać, grabieży i morderstw. Dlatego też tak ważne są słowa, które Papież wypowiedział do prezydenta i władz o budowaniu pokoju, o tym, by dać krajowi kolejną szansę, by ukierunkować jego bogactwa we właściwy sposób i dać szansę na rozwój wszystkim Malgaszom” – podkreśla ks. Ochlak. Wskazuje też na wielkie wyzwania, jakie wciąż stoją przed Kościołem w tym kraju, który mimo, że stanął już na własnych nogach wciąż pozostaje Kościołem misyjnym.
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).