Whisky na czystym lodzie

„Kapłaństwo to nie jest hobby” ‒ powtarzał o. Joachim Badeni. Odejścia ze stanu kapłańskiego nazywał wprost zdradą i dziwił się im, bo jak mawiał: „nasza wiara to jest whisky on the rock”.

Reklama

Zaopłatkowany

„We wrześniu 1939 roku zaciągnąłem się do wojska. Ale zanim to się stało, miałem głód Eucharystii. Codziennie Komunia św., koniecznie – wspominał o. Joachim. – A ostatnia Msza była o ósmej rano, wieczornej w ogóle nie było. Trzeba było wcześnie wstać, a ja bardzo niechętnie wstawałem wcześnie. Głód Eucharystii. To trwało aż do święceń. Jako kapłan po krótkim czasie zaczynam czuć, co trzymam w ręce. Bardzo wyraźnie. To jest opłatek. Biały opłatek. I ten biały opłatek jest Ciałem Boga. Niekiedy aż mnie podrzucało, gdy miałem świadomość, że to jest Ciało Boga! Codziennie. Myślę, że to powinien mieć każdy kapłan. Raczej to mają, tylko się tym nie chwalą tak jak ja. Trzymam Ciało Boga, czasem miękkie. Wyraźnie czuję żywe Ciało Chrystusa. Spożywam Je. Bóg mnie w tej chwili karmi sobą. Nie może zrobić więcej. Bóg sobą karmi człowieka. I to trwa… Stąd kto ma kontakt z żywym Ciałem Chrystusa, nie może mieć sklerozy… Chyba że dla kogoś to jest tylko opłatek. Połyka opłatki i jest zaopłatkowany. No to wtedy skleroza będzie szaleć. A kto ma dzisiaj kontakt z żywym Bogiem, ten nie może się zestarzeć psychicznie. Byłoby nienormalne (a Bóg jest bardzo normalny), żeby nie dać kapłanowi poznać tego, co robi. Jeśli przemienia chleb w Ciało Chrystusa, przemienia wino w Krew Chrystusa, to ten kapłan musi czuć, wiedzieć, mieć tego świadomość. A to jest wysoka mistyka”.

Bez taryfy ulgowej

Po moim internetowym komentarzu: „Nie sądziłem, że doczekam czasów, gdy odejdą ci, którzy głosili mi przed laty Ewangelię. Gdybym opierał się na nich, na ich autorytecie, byłbym zdruzgotany, ale ponieważ rozkochali mnie w Słowie i podprowadzili do spotkania Tego, którego »włosy są białe jak biała wełna, jak śnieg, a oczy jak płomień​ ognia« (Ap 1,14), jestem spokojny”, Paweł Bębenek, kompozytor muzyki liturgicznej, napisał: „Marcin, wyobrażasz sobie życie bez Eucharystii? Mnie zastanawia, jak bardzo musi być samotny kapłan, który decyduje się na odejście w życie bez Eucharystii”.

Nie wiedział, że dotknął sedna życia i nauczania o. Joachima. Odejścia ze stanu kapłańskiego nazywał bez owijania w bawełnę „zdradą”: „Gdy patrzymy na odejścia od kapłaństwa, warto zapytać i przypomnieć, jakie były powody wstąpienia do zakonu czy seminarium. Jako przykład podam dziekana z mojego nowicjatu w Anglii. Wstąpił do zakonu, bo ze swoim kierownikiem duchowym przestudiowali wszystkie reguły zakonne i stwierdzili, że najlepsza jest dominikanów. Znalazł piękną regułę, ale nie odkrył swojego powołania. Jego nikt nie wołał. Powołał się sam. Napisał do mnie niedawno, że zmienił wyznanie na anglikańskie, ożenił się i mnie błogosławi. Odpisałem mu: »Cieszę się, że żyjesz, dziwię, że zmieniłeś wyznanie, bo nasza wiara to jest whisky on the rock. Whisky na czystym lodzie«. Nic nie odpisał.

Gdy Pan Bóg kogoś powołał, a człowiek po latach wybrał inną drogę, to trzeba powiedzieć wprost, że stał się niewierny – opowiadał o. Badeni. – Bóg jest miłosierny, przebaczy słabemu człowiekowi, ale pozostanie niespełnienie. Jakkolwiek byśmy na to spojrzeli, jest to jednak rodzaj zdrady. Nawet jeśli chciał, ale nie potrafił sprostać powołaniu, to pozostaje niesmak z powodu odrzucenia czegoś ważnego.

Oprzeć się na skale

Na pewno byliście w Tatrach i nieraz doświadczaliście ich uroku – dopowiadał o. Joachim. Tajemnica skalistych Tatr to jakby symbol naszej wiary, tak mocnej jak skała. Na tej skale trzeba się oprzeć wówczas, gdy opadną uroki »przeżycia chrześcijańskiego«. Nie znaczy to, że sam urok całkowicie zniknie, lecz że urok przeżycia zastąpiony zostanie mocą skały. W Księdze Wyjścia wiodący Izraelitów obłok (symbol Ducha Świętego) osiadł na szczycie góry. Podobnie stanie się w naszej duszy – obłok uroku Bożego osiądzie na szczycie skały, którą jest nasza święta wiara.

Jak traktować byłych księży? Z miłością chrześcijańską – wyjaśniał dominikanin. – Niestety, konieczna jest też pełna dezaprobata dla tego, co zrobili. Wyrażona uprzejmie, ale dezaprobata. Łatwe miłosierdzie w podejściu do byłego księdza, traktowanie go, jakby nic się nie stało, jest kanonizowaniem ludzkiej grzeszności, a czasem nawet niegodziwości. Pan Bóg jest jednocześnie miłosierny i sprawiedliwy. My nie potrafimy tych dwóch aspektów doskonale połączyć, zawsze jednak możemy zaznaczyć, że jako człowiek jestem pełen współczucia, ale absolutnie nie zgadzam się z wyborami dokonanymi przez byłego księdza. Potępiam czyny, ale nie człowieka”.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7