Pomagał osobom ociemniałym nie tylko fizycznie, ale także duchowo. Papież zatwierdził dekret o heroiczności cnót ks. Władysława Korniłowicza.
Studiował w Szwajcarii, podróżował po Austrii, Włoszech, Francji i Belgii. Zgłębiał dzieła tomistów, wykładał etykę i liturgikę, był duszpasterzem katolickiej inteligencji. Historia zapamiętała go jednak przede wszystkim jako wrażliwego na los potrzebujących kapłana, posługującego w Towarzystwie Opieki nad Ociemniałymi w Laskach. – Miał duże poczucie humoru i wprowadzał wiele radości, zawsze umiał znaleźć czas, by być razem z nami. Śpiewaliśmy i bawiliśmy się, a ojciec umiał tak się do nas dostroić, że nie wytwarzał dystansu – wspominał ks. Korniłowicza Mirosław Miroński, przebywający w Laskach w latach 1933–1943.
Za św. Tomaszem
Urodzony w 1884 r. Władysław był trzecim synem dr. Edwarda Korniłowicza. Znany w Warszawie psychiatra wychowywał swoje dzieci w poczuciu obowiązku ciężkiej pracy na rzecz ojczyzny. Jako pozytywista miał jednak dość chłodny stosunek do religii: „Był racjonalistą z gruntowną motywacją naukową biologiczno-psychologiczną i w sposób typowy dla epoki zdecydowanym antyklerykałem” – pisała o nim s. Barbara Rut Wosiek FSK. Autorka biografii kierownika duchowego dzieła Lasek zaznaczyła jednak, że matka przyszłego księdza była osobą „niezmiernie pobożną”. Wiktoria z domu Poll odmawiała z synami pacierz i posyłała ich na lekcje religii. To właśnie jej Władysław zawdzięczał żywą wiarę.
W 1903 r. zdał maturę i obwieścił rodzicom, że ma zamiar wstąpić do seminarium duchownego. Ojciec był w szoku, doradzał mu odłożenie tej decyzji do czasu ukończenia studiów przyrodniczych. Władysław wyjechał do Zurychu, gdzie zaznajomił się z kierunkami dominującymi w ówczesnej nauce, poznał także postępowe poglądy środowiska akademickiego. Wbrew nadziejom ojca nie zrezygnował jednak z pomysłu oddania swojego życia Bogu. Po dwóch latach przerwał naukę i wstąpił do warszawskiego seminarium, a po kilku miesiącach wyjechał na studia teologiczne do Fryburga Szwajcarskiego. Tam zafascynował go tomizm, który później stał się głównym narzędziem jego apostolskiej działalności: „Nie szperał w Tomaszu, ale żył nim. Cały wielki jego wpływ na inteligencję, na młodzież akademicką, na odbiegłych od Boga, na szukających Go, na siostry zakonne, na młodzież ociemniałą tłumaczy się przeżyciem tomistycznym” – pisał kard. Stefan Wyszyński.
Katolicyzm „doktorów”
Po dwóch latach pracy z młodzieżą w Kuźnicy młody kapłan trafił na front I wojny światowej. Jako kapelan polowy posługiwał żołnierzom biorącym udział w walkach.
W 1917 r. ks. Korniłowicz wrócił do Warszawy, gdzie postanowił założyć grupę dyskusyjną dla młodych pragnących pogłębić i ugruntować intelektualnie swoją wiarę. Członkowie „Kółka” spotykali się, aby wspólnie czytać książki o tematyce religijnej, rozmawiać i modlić się. Wkrótce wśród nich pojawiły się także osoby próbujące przełamać swoją obojętność wobec chrześcijaństwa. W zebraniach uczestniczyli literaci, artyści, dziennikarze, prawnicy, lekarze i filozofowie. Częstymi gośćmi byli m.in. Czesław Miłosz i Zofia Nałkowska.
Fenomen „Kółka” polegał na stworzeniu platformy do dyskusji dla ludzi o różnych poglądach: od komunistów po narodowców. Ksiądz Korniłowicz pozostawał opiekunem grupy, ale nie narzucał jej tematów rozmów. Inspirował, doradzał, podsuwał rozwiązania. Owocem tamtych spotkań był kwartalnik kulturalno-społeczny „Verbum”. Pismo promowało styl katolicyzmu świadomego intelektualnie, podkreślającego rolę świeckich w życiu Kościoła. Redaktorem naczelnym został ks. Korniłowicz. Polscy intelektualiści szybko zaczęli doceniać jego pracę: „Dobrze, że istnieje choć jedno katolickie pismo, które prezentuje nie katolicyzm »prostaczków«, ale usiłuje się zbliżyć i tym samym zbliżyć czytelnika do katolicyzmu »doktorów«” – pisał o „Verbum” poeta Wojciech Bąk.
Triuno
W 1918 r. ks. Korniłowicz poznał matkę Elżbietę Czacką, założycielkę Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża (FSK) i Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Warszawie (później w Laskach). Kiedy odszedł duchowy opiekun wspólnoty ks. Władysław Krawiecki, jego miejsce zajął ks. Władysław Korniłowicz. Dojeżdżał do stolicy z Lublina, gdzie pracował na KUL-u. W Lublinie zaprzyjaźnił się z ks. Stefanem Wyszyńskim.
W 1924 r. ks. Korniłowicz i matka Elżbieta Czacka nadali dziełu Lasek nazwę „Triuno”. Miała ona symbolizować jedność zakonnic, niewidomych i świeckich pracowników oraz jedność celów: apostolskiego, charytatywnego i wychowawczo-tyflologicznego (z gr. typhlos – niewidomy). Sześć lat później kapłan na stałe przeniósł się do podwarszawskiej miejscowości. Kształtował tam duchowość zgromadzenia, był spowiednikiem i rekolekcjonistą. Wkrótce postanowił przeznaczyć wszystkie pieniądze z otrzymanego spadku na budowę domu rekolekcyjnego. Wykonał tam tytaniczną pracę na rzecz konwersji osób niewierzących i wyznawców innych religii. W relacjach z ludźmi cechowała go delikatność, umiejętność słuchania i niesienia pomocy. Jego podopieczni nazywali go ojcem.
Potrzeba cudu
W czasie II wojny światowej na terenie zakładu w Laskach powstał szpital wojskowy. Nie tylko leczono tu rannych żołnierzy, ale był to także punkt kontaktowy oddziałów konspiracyjnych. Ksiądz Władysław Korniłowicz musiał jednak stamtąd uciekać – gestapo poszukiwało go za odezwę, którą skierował do niemieckich katolików. Wyjechał do Żułowa, gdzie mieściła się jedna z placówek Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi. Organizował tam rekolekcje i prowadził studia tomistyczne. Pomimo zagrożenia aresztowaniem głosił wykłady w Warszawie, Krakowie i Lublinie. Przygotowywał też do kapłaństwa kilku młodych mężczyzn.
W 1942 r. lekarze zdiagnozowali u niego nowotwór. Umiejscowiony w mózgu guz wymagał operacji. Po zabiegu kapłan na krótko wrócił do pracy duszpasterskiej, ale po kilku miesiącach choroba zaatakowała ponownie. Druga operacja nie powiodła się, we wrześniu 1946 r. ks. Korniłowicz zmarł. Na jego nagrobku w Laskach napisano proste słowa: „Nasz Ojciec”.
Trzydzieści lat później kard. Stefan Wyszyński rozpoczął proces informacyjny o życiu i cnotach ks. Władysława Korniłowicza. W czerwcu 1995 r. zakończyła się jego faza diecezjalna, a dokumenty zostały przesłane do Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych w Watykanie. Po ostatniej decyzji papieża potrzeba jeszcze cudu, aby duchowy opiekun Lasek został błogosławionym. Dzisiaj o jego wstawiennictwo u Boga prosi wiele osób gromadzących się przy doczesnych szczątkach księdza, które od listopada 1981 r. znajdują się w kościele św. Marcina w Warszawie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Trzeba doceniać to, co robią i dawać im narzędzia do dalszego dążenia naprzód” .
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).