O wystawie „Śladami Jezusa”, cudach przy Bożym Grobie i stuprocentowej pewności mówi o. Stanisław Narcyz Klimas OFM.
Szymon Babuchowski: Na Jasnej Górze można oglądać wystawę „Śladami Jezusa”. Na czym polega niezwykłość tego przedsięwzięcia?
O. Stanisław Narcyz Klimas OFM: Nie spotkałem się wcześniej z tym, by ktoś na taką skalę odtworzył, przy użyciu różnych środków multimedialnych, klimat Jerozolimy sprzed dwóch tysięcy lat. Odbiorca doświadcza tego już od wejścia – otaczają go wspaniałe wschodnie zapachy: mirra, nard. W atmosferę świetnie wprowadza film z ogrodu Getsemani: goła skała, kilka oliwek, światło księżyca i piękna muzyka. Niesamowite wrażenie robi głos syryjskiej piosenkarki Mirny Kbbeh, której aramejski śpiew towarzyszy nam podczas zwiedzania. Spotkałem ją już wcześniej w Syrii, w Maluli – jednym z nielicznych miejsc, gdzie do dziś mówi się po aramejsku. Słuchałem wtedy, jak w języku Chrystusa śpiewała modlitwę „Ojcze nasz”. Teraz okazało się, że od dwóch lat mieszka w Łodzi ze swoją córką i autorzy wystawy zaprosili ją do tego projektu. Świetny był też pomysł, żeby zaangażować jako narratora Piotra Fronczewskiego. Kiedy zaczyna mówić, dosłownie ciarki przechodzą po skórze. Czuje się, że ten człowiek rzeczywiście wczuwa się w to, co mówi; że nie jest to dla niego kolejne aktorskie zadanie do wykonania, ale prawdziwe przeżycie.
Dla zwiedzających również?
Tak. Byłem na otwarciu wystawy, gdy gościła ona w Warszawie. Wrażenie było na tyle silne, że po czasie wróciłem tam incognito, ze znajomymi. Bez habitu, po cywilu. Bo chciałem ją przeżyć jeszcze raz, ale po prostu jako widz. Uczestniczyć bezpośrednio w tym wszystkim, co tam się dzieje. Pozwalają na to nie tylko multimedia, ale także np. kopie narzędzi, które służyły w trakcie męki Pańskiej: gwoździ, biczów czy pierścienia Piłata, prawdopodobnie pełniącego też rolę pieczęci, którą został przybity wyrok na Jezusa Chrystusa. Jest korona cierniowa czy sykle, czyli srebrniki, które otrzymał Judasz. To wszystko przemawia do wyobraźni. Widziałem, że z wielkim zainteresowaniem oglądały wystawę dzieci, ciekawe, jak to wszystko mogło wyglądać.
Kto jest twórcą tej ekspozycji?
To również jest niezwykłe. Pierwszy raz spotykam się z tym, że takie przedsięwzięcie jest stworzone w całości przez ludzi świeckich, świecką firmę. Główny pomysłodawca, Krzysztof Noworyta, to człowiek, który przeszedł Ziemię Świętą na nogach, z północy na południe. Właśnie w trakcie tego wędrowania przyszła mu do głowy myśl, żeby przybliżyć Ziemię Świętą ludziom, którzy nie mogą tam pojechać. Pomysł zrodził się więc z wiary.
Spróbujmy potraktować tytuł wystawy bardziej dosłownie. Czy dziś, w XXI wieku, możemy mieć nadal, w sensie materialnym, do czynienia ze śladami Pana Jezusa?
Tak, tylko w tym celu trzeba pojechać do Jerozolimy. Ostatnio pojawia się wiele książek na temat relikwii Krzyża Świętego i innych pozostałości po męce Pańskiej: Całunu Turyńskiego, chusty z Manoppello czy Oviedo. Ale żeby to wszystko zrozumieć naprawdę dogłębnie, trzeba wybrać się do Ziemi Świętej.
Co dzisiejsza Ziemia Święta mówi nam o Jezusie? Co można wyczytać z murów, topografii, przechowywanych pamiątek?
Zależy, kto przyjeżdża i z jakim nastawieniem. Jeżeli ktoś chce odwiedzić wyłącznie miejsca historyczne i nie doda do tego wiary, to Go nie znajdzie, chyba że stanie się coś wyjątkowego i nastąpi jakiś przełom w myśleniu. Dzisiejsza Jerozolima jest tak zabudowana, tak bardzo zmieniona, że ktoś, kto przyjeżdża bez duchowego zaplecza, powie, że to nie może być miasto Jezusa Chrystusa. Fakt pierwszy z brzegu: wiemy, że Boży Grób był poza murami miasta, a teraz jest w samym sercu Starego Miasta.
Jaką mamy dziś pewność, że w bazylice Grobu Świętego znajduje się miejsce pochówku Jezusa?
Stuprocentową. Jest tyle doświadczeń, tyle różnych źródeł i przekazów na ten temat, że nie podlega to żadnej wątpliwości. Wkrótce nasza wiedza powinna zostać przypieczętowana, bo pojawiła się zapowiedź kontynuacji remontu bazyliki – naprawienia kanalizacji, usunięcia wilgoci. A to wiąże się z zejściem do podziemi. Jeśli tak się stanie, naukowcy będą mogli przebadać już wszystko doszczętnie.
Był Ojciec świadkiem zdejmowania marmurowej płyty z grobu Chrystusa…
Tak. Było to 26 października 2016 r. wieczorem. Po jej zdjęciu zobaczyliśmy najpierw tylko piach i żwir – nie było widać żadnego kamienia. Zdawało się to potwierdzać krążącą wśród prawosławnych pogłoskę, że franciszkanie, zakładając w 1555 r. obecną płytę, wycięli kamień, na którym leżało ciało Chrystusa, i zabrali do Europy, z przeznaczeniem na relikwie. Ale na drugi dzień po otwarciu wybrano ten gruz i okazało się, że kamień jest! Po prostu przestrzeń między płytą a kamieniem została wypełniona piachem i żwirem, żeby płyta się nie przełamała. Pobiegliśmy rankiem i zobaczyliśmy go.
Jak wygląda?
Powierzchnia jest chropowata, pełna dziur. To dlatego, że pielgrzymi w pierwszych wiekach ryli ją dłutami i innymi narzędziami, żeby zabrać ze sobą kawałek na pamiątkę. Dlatego grób Jezusa zabezpieczono pierwszą płytą już w IV wieku, a kolejną w XVI wieku. Mimo zniszczeń kamień robi wrażenie niezwykłe. Widoczny jest kanał po stronie, gdzie znajdowała się głowa. Służył on w czasach Jezusa do odprowadzania płynów ustrojowych z rozkładającego się ciała. Nowe badania powinny rozstrzygnąć, czy kanał kończy się na tej skale, czy też był prowadzony aż na zewnątrz grobu. Byłoby to potwierdzenie, że pochówek został dokonany zgodnie ze zwyczajem żydowskim.
Czy spotkanie z Bożym Grobem przemienia człowieka?
Zauważyłem, że kiedy różni prezydenci, premierzy czy królowie wychodzą na zewnątrz po wizycie u grobu, zawsze jest u nich jakieś lekkie zmieszanie, niepewność. Pielgrzymi często wchodzą tam w pośpiechu, poganiani ze względu na dużą kolejkę. Chcieliby przyklęknąć, pomodlić się, a nie ma na to czasu. Mówię do nich zawsze: przyłóżcie waszą głowę, czoło, do tej zimnej płyty, choćby na moment. Niech to będzie wasz kontakt z tym miejscem. W ten sposób zabierzecie je ze sobą. Oczywiście zdarzają się też tutaj nawrócenia i niezwykłe przemyślenia. To miejsce działa, bo jest święte.
Nawet na sceptyków?
Zdjęciu płyty w 2016 r. towarzyszyli panowie z „National Geographic”, którzy twierdzili, że Kościół katolicki jest zabobonny, bo wierzy w rzeczy niesprawdzone naukowo. Właśnie oni byli wówczas jedynymi przedstawicielami mediów. Myślę, że świadomie ich zaproszono, żeby to zobaczyli i zrozumieli. Po tym zdarzeniu jeden z tych, którzy najbardziej powątpiewali, napisał, że jeżeli istnieje na tym świecie oryginalne miejsce, w którym zostało pochowane ciało Jezusa Chrystusa, to jest nim właśnie ten Boży Grób.
Czy wystawa „Śladami Jezusa” adresowana jest do takich właśnie sceptyków, czy jednak przede wszystkim do wierzących?
Do wszystkich. Dla wierzących będzie to wzmocnienie wiary, przypomnienie tego wszystkiego, co wydarzyło się na Golgocie i wokół niej. Dla katechetów – znakomity materiał do prowadzenia zajęć. Wiem, że uczniów odwiedzających wystawę będzie wielu, bo zgłaszały się całe wycieczki szkolne. Także ten, kto chce ją obejrzeć wyłącznie z punktu widzenia historycznego, znajdzie dla siebie wiele tematów do przemyśleń i dyskusji. A w poszukujących może ona obudzić głód wiary.
O. Stanisław Narcyz Klimas OFM - dyrektor Archiwum Kustodii Ziemi Świętej w Jerozolimie, profesor i wykładowca historii Kościoła specjalizujący się w badaniach na temat grobu Chrystusa, których owocem jest książka „Autentyczność Bożego Grobu w Jerozolimie”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).