Po co Kościół?

O Kościele zajętym samym sobą, o katechezie, wydziałach teologicznych i ewangelizowaniu proboszczów z biskupem Andrzejem Czają rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz.

Reklama

Nasi rodzice chybaby tak tego nie nazwali.
– Rodzice nie mieli pojęcia, co to jest kerygmat i mistagogia, ale ich życie było przesiąknięte wiarą. Przekaz wiary i jej formowanie w rodzinie dokonywały się przez proste świadectwo ich życia z Bogiem. Z rozrzewnieniem wspominam moich rodziców i dziadków, którzy Boga traktowali jak domownika. „Ponbóczku, dzięki Ci, że my zdążyli z tym sianem przed burzą”. Karmiłem się takimi modlitwami.

Co wobec tego powinniśmy zrobić z katechezą?
– Rozwiązaniem nie jest przeniesienie religii z powrotem do salek, ale musi nas stać na pewne ryzyko. W gimnazjach i w szkołach średnich widziałbym takie rozwiązanie: wycofujemy jedną godzinę w tygodniu ze szkoły, żeby na drugą zaprosić do salki. Do parafii przyjdzie mniej osób, ale będą to ci, którzy chcą i których poślą odpowiedzialni rodzice. W parafii chodziłoby o wdrażanie w życie chrześcijańskie, o akcentowanie wymiaru przeżyciowego, a wiedzę można przekazywać w szkole. W parafii musi dokonywać się formacja wiary, wiązanie z konkretną parafią. Obecność księdza w szkole jest ważna, ale w wymiarze najwyżej pół etatu, żeby miał siły do pracy w parafii.

Mamy mnóstwo wydziałów teologicznych. Czy one spełniają pokładane w nich nadzieje?
– Pytanie z trzema kropkami: po co one powstały…? Mnożenie wydziałów bez odpowiedzi na pytanie o ich sens, w moim przekonaniu, jest bez sensu.

Miały służyć Kościołowi w Polsce.
– Kościołowi służy taka teologia, która – posłużę się tytułami książek abp. Nossola – jest na usługach wiary i jest bliższa życiu. Ale czy tak to ustawiano? Pogubiliśmy się, bo nie ustawiliśmy sobie celu. Dziś mówimy, że trzeba utrzymać te wydziały, bo chodzi nam o utrzymanie etatów… Nie słyszę, żeby ktoś mówił, że zależy nam na nich, bo służą Kościołowi. To się kręci, ale nie wiemy, dokąd ma zmierzać. Mamy trochę tak, że jest wydział dla wydziału.

To jest może przykład tego Kościoła dla Kościoła?
– Tak, to jest jeden z tych przejawów. Nie widzimy tego, bo jesteśmy tak zagonieni, pogrążeni w aktywizmie i konsumpcji, że nie mamy czasu na głębsze przemyślenia. To jest dramatyczne. Brakuje nam czasu na pytania o sens. Kierujemy się logiką, że to musi działać. W mojej posłudze biskupiej też to dostrzegam. Jeśli stracimy głębię, wpadniemy w mielizny i zakopiemy się.

Może Kościołowi w Polsce brakuje lidera, bardziej spójnego duchowego przywództwa?
– To jest jeden z tych punktów, który widzę inaczej, odkąd zostałem biskupem, niejako od środka. Ale sam nie mam jasnej wizji. Zgadzam się, że potrzebujemy jednego głosu. Duch Święty nam pomaga, bo daje nam w ostatnich dziesięcioleciach genialnych papieży. W Polsce będzie o to trudniej, bo wśród biskupów brakuje jedności i ulegają nieraz pewnej próżności. Nie możemy zapomnieć, że po ludzku nie damy rady. Musimy budować na Bogu. Tragedia smoleńska pokazała, że w czasach prób Polacy szukają ratunku w Bogu. W polskim Kościele jest wciąż ogromny potencjał wiary, ale musimy szukać sposobów, jak ją obudzić, jak żyć nią na co dzień.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7