Po co Kościół?

O Kościele zajętym samym sobą, o katechezie, wydziałach teologicznych i ewangelizowaniu proboszczów z biskupem Andrzejem Czają rozmawia ks. Tomasz Jaklewicz.

Reklama

Jak sam Ksiądz Biskup realizuje ten postulat?

– Staram się zmienić postrzeganie Kościoła u księży. Benedykt XVI mówił nieraz do biskupów, że mają najlepszą cząstkę swego czasu ofiarować księżom, zmotywować ich i ukierunkować, a oni to pociągną dalej. Postrzegam swoją posługę biskupa jako bycie proboszczem proboszczów i dlatego też staram się ich ewangelizować.

Mocne. Jeśli trzeba ewangelizować księży, to znaczy, że z ich wiarą nie jest najlepiej.
– Wiem, że to brzmi mocno, ale się nie wypieram tego sformułowania. Chodzi o to, że księża są mocno zaangażowani w działanie na rzecz człowieka, ale po swojemu, bez Boga. Zagraża nam aktywizm. W czasach komuny opowiadano anegdotę o człowieku, który gonił z pustą taczką. Gdy go zapytano, dlaczego to robi, odpowiedział, że normy są tak naszpanowane, że nie ma czasu naładować. To nam grozi: latanie z pustą taczką. Musimy przeorientować nasze myślenie, żeby wiedzieć, co jest ważne, co mniej ważne, a co najważniejsze.

Co jest najważniejsze?
– Najważniejsze jest najpierw od Boga wziąć, następnie to, co Boże, w sercu pielęgnować, a potem dać. U św. Marka napisane, jest, że Jezus ustanowił apostołów, aby Mu towarzyszyli. Pierwsze jest „aby Mu towarzyszyli”. Dopiero potem jest głoszenie Ewangelii i wypędzanie złych duchów. Jak ksiądz to pojmie, wtedy pokaże to wiernym. Być chrześcijaninem to Boga wziąć, Bogiem żyć i Boga dawać. Nasze duszpasterstwo przypomina mi szyld „wszystko dla Jezusa”, a ja się pytam, ale czy „z Jezusem?” O własnych siłach, po swojemu chcemy nieść innym zbawienie. Tracimy świadomość obecności Boga z nami. Zapomnieliśmy, że On jest Emmanuelem. Z tą prawdą chcę dotrzeć do księży. Wieczne lampki sygnalizują w naszych świątyniach, że Bóg jest z nami. A my jesteśmy jak ślepi. Jeśli ksiądz odkryje, że jest z nim wszechmogący i kochający Bóg, to żadne fale go nie zaleją. Nie zgnuśnieje, nie podda się zwątpieniu.

Żeby to widzieć, potrzeba modlitwy.
– Wpisałem w swój biskupi herb słowa z antyfony wielkanocnej „Zmartwychwstałem i zawsze jestem z tobą”. I to orędzie chcę zwiastować jako biskup: „Jest z nami Bóg, nie lękajcie się”. Cóż nam czynić trzeba? Trwać przed Panem i Jemu służyć. Dokładnie w takiej kolejności – nie inaczej.

Udaje się Księdzu Biskupowi znajdować czas na modlitwę?
– W pierwszych miesiącach bycia biskupem dwie rzeczy przychodzą mi najtrudniej. Pierwsza to czas dla Boga. O to trzeba walczyć. Modlitwa nie jest czymś dodatkowym, to jest źródło. Rano musi być solidna dawka modlitwy. Druga rzecz trudna: to rozeznawanie spraw personalnych. Żyjemy w świecie półprawd, niedopowiedzeń. My, księża, też w to wpadamy. Czasem ksiądz nie ma odwagi żyć w prawdzie. To jest bardzo smutne i to trapi.

Jaka jest kondycja duchowieństwa w Polsce?
– Boję się uogólnień. Mamy wielu wspaniałych księży, starszych i młodszych, ale jest też sporo zrezygnowania, brakuje entuzjazmu. Źródłem wypalenia bywa katecheza w szkole. Czeka nas poważna debata nad katechezą w szkole. W moim przekonaniu, trzeba tę debatę rozpocząć wśród biskupów.

Jakie pytanie Ksiądz Biskup postawiłby jako punkt wyjścia?
– Mam wrażenie, że odkąd katecheza weszła do szkoły, uznaliśmy, że duszpasterstwo dzieci i młodzieży mamy już załatwione. Żeby było jasne, ponad 90 procent katechetów świeckich i duchownych podchodzi do swoich zadań z całym zaangażowaniem. Problem w tym, że w szkole nie są w stanie zrealizować dwóch rzeczy: związać katechizowanego ze wspólnotą parafialną i formować wiary.

Ale przecież to są zasadnicze cele katechezy?
– No właśnie. To jest to pytanie, które chciałbym postawić. Dlaczego nie realizujemy na katechezie dwóch jej celów? Przyczyn jest wiele, ale między innymi to, że mamy do czynienia w szkole ze zróżnicowanym adresatem: jeden potrzebuje głębokiej katechezy, a drugi abecadła. Wybieramy średnią i mijamy się z wszystkimi. Podręczniki do katechezy są niedostosowane do adresata, ani językowo, ani treściowo. Podręczniki powinni pisać katecheci, a nie katechetycy. Nie dostrzegamy, że diametralnie zmienił się adresat. Katecheza „wisi w powietrzu”, bo brakuje podstawowego wdrożenia w wiarę w naszych rodzinach. Nasze pokolenie miało jeszcze w domu coś, co można nazwać rodzinnym katechumenatem.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7