Franciszek godzinami przesiadywał w kościółku św. Damiana w Asyżu, wpatrując się w Chrystusowy krzyż.
Szukał klucza do samego siebie. „Najwyższy, chwalebny Boże, rozjaśnij ciemności mego serca” – szeptał. „I daj mi, Panie, prawdziwą wiarę, niezachwianą nadzieję i doskonałą miłość, zrozumienie i poznanie, abym wypełniał Twoje święte i prawdziwe posłannictwo”. Serce to labirynt, w którym się można pogubić. „Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne – któż je zgłębi?” – wołał prorok Jeremiasz. Franciszek nie chciał pozostawać w mrocznych lochach swej samoświadomości. Duch, który wlewał się w jego myśli, podpowiadał: patrz w górę! Toteż trwał ze wzrokiem utkwionym w najpiękniejszej Miłości świata, aż Miłość odezwała się do niego: „Idź, odbuduj mój Kościół!”.
Wielu świętych godzinami przesiadywało przed małym chlebkiem umieszczonym w monstrancji. Wpatrywali się w Miłość, by zrozumieć wezwanie, odkryć Słowo. Święty Jan Vianney nocami pozostawał w kościele przed tabernakulum. Podobnie długo modlił się przed Najświętszym Sakramentem Karol Wojtyła. „Jednego razu usiłowałam go przetrzymać” – mówiła pewna siostra zakonna. „Nie dałam rady. Jego adoracja nie miała końca”. Także Karol de Foucauld spędzał czas na adoracji Najświętszego Sakramentu. Jego marzeniem było założenie centrum wieczystej adoracji na Górze Błogosławieństw. Dziś w okienko monstrancji umieszczonej na tle tafli Jeziora Galilejskiego wpatrują się ludzie.
„Od tamtej godziny – powiadają autorzy biografii św. Franciszka z Asyżu – jego serce zostało tak zranione i uwrażliwione na wspomnienie Męki Pańskiej”, że na myśl o miłości Bożej łzy same napływały mu do oczu. „W owym dniu będzie wielki płacz w Jeruzalem, podobny do płaczu w Hadad-Rimmon na równinie Megiddo”. Tak płakali Izraelici, niosąc ciało ukochanego króla Jozjasza, poległego w bitwie pod Megiddo (2 Krl 23,29). Tak też opłakiwały umarłego Jezusa kobiety wraz z Maryją Dziewicą w Wielki Piątek na Golgocie. Z takich łez musi „wytrysnąć źródło”. O takim „źródle wody wytryskającej ku życiu wiecznemu” mówił Jezus do Samarytanki przy studni Jakuba (J 4,14). Takie źródło „obmywa z grzechu i zmazy”.
Panie, pozwól mi płakać przed Tobą!
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).