Epidemia eboli wyszła poza granice Demokratycznej Republiki Konga. Pierwsze śmiertelne przypadki wirusa odnotowano w Ugandzie. Rwanda i Sudan Płd. wprowadzają na granicy specjalne kontrole medyczne.
Światowa Organizacja Zdrowia staje przed decyzją czy już uznać epidemię za międzynarodowy kryzys zdrowotny.
Mimo przeprowadzenia fali szczepień ebola wymyka się w Kongu spod kontroli. Kraj mierzy się z największą epidemią tej choroby w swojej historii. Od sierpnia ub.r., gdy odnotowano pierwsze zachorowania, zmarło już co najmniej 1400 osób, potwierdzono też 2100 nowych przypadków zarażenia. Trzy osoby, które zmarły w Ugandzie to członkowie jednej rodziny, która uczestniczyła w pogrzebie swych bliskich zmarłych na ebolę w Kongu. Wszyscy pozostali uczestnicy ceremonii zostali objęci kwarantanną. By postawić tamę epidemii Uganda zaszczepiła 4700 lekarzy i pielęgniarzy w 165 różnych ośrodkach. Na pograniczu z Kongiem rozprowadzono ponadto 3,5 tys. szczepionek przeciwko eboli.
Władze Ugandy biją na alarm, że trudno jest powstrzymać epidemię z powodu niekontrolowanego przepływu ludności. Ponadto rozpowszechniane są uprzedzenia. W Kongu pewne grupy polityków rozpowszechniły informację, że rząd centralny wykorzystuje wirusa do eksterminacji niektórych plemion. W obawie przed zarażeniem zaatakowane zostały ośrodki medyczne w Północnym Kiwu, gdzie rebelianci wymordowali chorych i personel. Sprawia to, że wyszkolone służby medyczne nie chcą pracować na terenach niekontrolowanych przez państwo, a to jest większość obszaru dotkniętego obecnie wirusem w Kongu. Wpływa to niekorzystnie na rozprzestrzenianie się wirusa. Podczas gdy przed lutowymi atakami odnotowywano w Butembo 30 nowych zachorowań tygodniowo, obecnie jest ich prawie cztery razy więcej.
Światowa Organizacja Zdrowia staje przed decyzją czy już uznać epidemię za międzynarodowy kryzys zdrowotny. Oznacza to wprowadzenie na danym terenie nadzwyczajnych restrykcji epidemiologicznych, ale też znaczące ograniczenia dotyczące przepływu ludności i handlu, co może sprowokować poważne straty gospodarcze. Sytuacji nie poprawia panująca w tym regionie destabilizacja i trwające od lat konflikty.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).