Pierwszy wśród żywych

Ludzkie „szczęśliwe zakończenia” i tak ostatecznie kończą się w grobie. Zmartwychwstanie nie jest zakończeniem. Jest początkiem szczęścia bez końca.

Reklama

Wiedza bez wiary

To, co spotkało Jezusa, było dużo gorsze niż przejechanie przez ciężarówkę. Świeża pamięć bestialstw, jakie zwaliły się na Jezusa, i widok wraku, jakim stało się Jego Ciało, były straszniejsze od wszystkiego, co zwykli oglądać ludzie starożytności, przyzwyczajeni do okrutnych widowisk. „Przebity” „zdruzgotany”, „zdeptany” – takie słowa padają raz za razem w proroctwie Izajasza o cierpiącym Słudze Jahwe.

Wszystko to musiało tak porazić zwolenników Jezusa, że wyparło z nich wiarę, którą wzbudził w nich Mistrz. Upadli na duchu pomimo tego, że mieli wiedzę, która wedle powszechnego przekonania góruje nad wiarą.

Wypadki poranka zmartwychwstania pokazały, że skażona mrokiem ludzka wiedza jest bezradna tam, gdzie braknie wiary. Uczniowie wiedzieli przecież, że Mesjasz powstanie z martwych. Jezus zapowiadał im to, co się wydarzy, i to nie jeden raz, a w dodatku mówił to „drukowanymi literami”. Ewangeliści piszą o tym w wielu miejscach. Pisze także Marek w ósmym rozdziale: „I zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa”.

Zupełnie otwarcie! A oni i tak w to nie wierzyli. Mieli wiedzę, że Jezus zmartwychwstanie – ale wiarę w to stracili. Widzieli, że wszystko, co zapowiedział Mistrz, spełnia się punkt po punkcie, a jednak nie przyszło im do głowy, że spełni się także punkt ostatni. Dwom z nich, idącym do Emaus, brakło wiary do tego stopnia, że usłyszawszy zapewnienia od pierwszych świadków pustego grobu, powiedzieli: „Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas”.

Przeraziły! Najcudowniejsza wiadomość świata, w dodatku wcześniej zapowiedziana, prosi się o przyjęcie, a ci jeszcze bardziej się boją!

To przesądzone

Co się stało z tymi ludźmi? Cóż – pewnie coś podobnego do tego, co dzieje się z nami, gdy widzimy martwe ciało bliskiej osoby. Też mamy wiedzę o zmartwychwstaniu Jezusa, a jednak ta wiedza słabo rozwiewa smutek. Woda chrztu zmyła z nas grzech pierworodny, ale nasza natura pozostaje osłabiona. Nasz umysł wciąż podlega skutkom grzechu pierworodnego. Wciąż musimy walczyć, teraz jednak, w blasku zmartwychwstania, nie jest to walka straceńców, lecz zwycięzców.

Nicky Gumbel, twórca kursów Alpha, porównał naszą sytuację po zmartwychwstaniu Jezusa do zakończenia II wojny światowej. Po inwazji aliantów w Normandii losy konfliktu były przesądzone, ale walka wciąż trwała.

– Dziś żyjemy w okresie oczyszczania pola po bitwie. Wróg, choć nadal potrafi powodować straty, jest rozbrojony, pokonany i pozbawiony nadziei. Gdy Jezus powróci, szatan zostanie ostatecznie zniszczony – mówi Gumbel. – Żyjemy między D-Day (krzyż) a VE-Day (powrót Jezusa) – dodaje.

Prowadzimy więc triumfalną kampanię pod sztandarem zwycięskiego Baranka. Szatan nie ma już nad nami władzy, o ile sami mu na to nie pozwolimy. Wciąż umieramy, ale fizyczna śmierć to już tylko „cień śmierci”, zaledwie draśnięcie, otarcie spowodowane przejściem przez ciasną bramę wiodącą do wiecznego szczęścia.

„Ja nie umieram, ja wchodzę w życie” – mówiła z rozjaśnionym wzrokiem Teresa od Dzieciątka Jezus. Mówią to w różny sposób i różnymi słowami, ale zawsze z tym samym przekonaniem, ci, którzy są blisko Jezusa i z Nim się łączą w swojej ostatniej bitwie.

To żaden „end”

Popularne opowieści o ludzkich perypetiach kończą się według schematu: „I żyli długo i szczęśliwie”. Historia Jezusa zupełnie do tego nie pasuje. Ona nie miała „szczęśliwego zakończenia”. Nie było tak, jak w powieściach czy filmach, że jest strasznie i coraz straszniej, ale nagle, w ostatniej chwili… Nic takiego się nie wydarzyło. Ostatnia chwila była chwilą śmierci. „Skłoniwszy głowę, oddał ducha”. Tyle. To było zakończenie.

To, co zdarzyło się potem, to nie jest żaden „end”, ani „happy”, ani nie „happy”, bo wszystkie ludzkie historie i tak zawsze ostatecznie kończą się w grobie. Powstanie Jezusa z martwych to w ogóle nie jest zakończenie. To jest początek życia, do którego każdy człowiek został stworzony i do którego w głębi duszy wzdycha, choć nie umie go sobie wyobrazić. To triumf, jakiego nie zna ten świat.

„Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli” – mówi apostoł. Chrystus pierwszy. Teraz my.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama