Płacz Galii

Ze wszystkich znanych przypadków domniemanego lub faktycznego krycia przez biskupów księży pedofilów wina arcybiskupa Lyonu wydaje się najbardziej wątpliwa.

Każdy, kto śledził na bieżąco sprawę kard. Philippe’a Barbarina (prymasa Galii i arcybiskupa archidiecezji lyońskiej) lub przynajmniej w ostatnich dniach zdobył się na przestudiowanie w źródłach francuskich dziesiątków artykułów, wywiadów, dokumentów i orzeczeń sądowych, musi szczerze przyznać, że to jeden z najtrudniejszych w ocenie przypadków. Z jednej strony nie jest tak, że „nie ma tematu” i cała sprawa została wyłącznie wyreżyserowana. Z drugiej zaś skazanie kard. Barbarina – nawet jeśli tylko symboliczne, bo na pół roku więzienia w zawieszeniu – przy tak wielu wątpliwościach co do faktycznej winy może działać na niekorzyść… ofiar duchownych. Jak to pogodzić?

Temida ma problem

Zacznijmy od końca: dlaczego wydany 7 marca wyrok miałby działać na niekorzyść ofiar? Bo jest wystarczająco dużo bardziej jednoznacznych przypadków, w których albo faktycznie kryto sprawców, przenosząc ich na inne parafie, albo bagatelizowano problemy, pozwalając, by „rozeszły się po kościach”, aby jedną wątpliwą sprawą osłabić ciężar tamtych. A wątpliwości co do oskarżeń pod adresem kard. Philippe’a Barbarina są na tyle poważne, że mogą właśnie osłabić determinację do walki z faktycznymi nadużyciami, przestępstwami duchownych i zaniedbaniami przełożonych. To widać po wielu komentarzach, także za granicą: osoby niechętne przejrzystości Kościoła w tych sprawach skazanie kard. Barbarina traktują jako dowód na to, że również inne oskarżenia są wyssane z palca.

Druga strona nie jest mniej winna: odporność oskarżycieli na argumenty, jakie przedstawiała obrona kardynała, a momentami wręcz zapiekłość w atakowaniu go sprawiały, że na drugi plan schodziło dobro ofiar ks. Bernarda Preynata, który wprawdzie podlegał kard. Barbarinowi, ale dopuścił się przestępstw na nieletnich… długo przed tym, zanim skazany kardynał został arcybiskupem Lyonu, a tym samym przełożonym Preynata (ten przyznał się do zarzucanych mu czynów i jego winy nikt nie kwestionuje, a wyrok spodziewany jest do końca roku). To jednak jeszcze nie oznacza, że w ogóle nie było sprawy i kard. Barbarin nie miał się z czego tłumaczyć. Cała historia to splot bardzo różnych okoliczności, porządków prawnych i tzw. obyczajów.

Przeszłość w spadku

Zbierzmy kluczowe fakty: kard. Philippe Barbarin został skazany za niezgłoszenie organom ścigania czynów pedofilskich księdza oskarżonego o molestowanie seksualne ok. 70 skautów w latach 1976–1991. W przekazach polskich skupiano się na krótszym okresie 1986–1991 i 10 skautach (tylu postanowiło wnieść sprawę), ale francuskie źródła, w tym orzeczenie sądu, podają dłuższy okres, w którym ks. Preynat prowadził grupę skautów przy parafii św. Łukasza w Sainte-Foy-lès-Lyon. Drugi zarzut wobec kardynała dotyczył tego, że już jako arcybiskup Lyonu, znając przeszłość Preynata, do września 2015 r. pozostawiał go na stanowisku, które mogło łączyć się m.in. z kontaktem z dziećmi.

Chronologia sprawy ks. Preynata wygląda tak: w 1991 r. kard. Albert Decourtray, jeden z dwóch poprzedników skazanego kard. Barbarina, odwołuje Preynata z funkcji proboszcza. Po upływie pół roku były już proboszcz obejmuje kolejno „inne zadania”. W lipcu 2014 r., a więc 12 lat po objęciu archidiecezji lyońskiej przez kard. Barbarina, do arcybiskupa zgłasza się Alexandre Hezez, jedna z ofiar ks. Preynata. Rok później oskarżony kapłan zostaje odsunięty od swoich funkcji, a pod koniec 2015 r. powstaje stowarzyszenie założone przez ofiary ks. Preynata pod nazwą „La Parole Libérée” (Słowo Uwolnione). W styczniu 2016 r. ksiądz zostaje formalnie oskarżony, a miesiąc później stowarzyszenie oskarża także kard. Barbarina.

Po wyroku, 7 marca 2019 r., kardynał oświadcza, że złoży rezygnację na ręce papieża. I dodaje: „Przyjmuję do wiadomości decyzję trybunału. Niezależnie od mojej opinii osobistej pragnę przede wszystkim wyrazić współczucie dla ofiar i zapewnić o mojej modlitwie w intencji ich rodzin”. [Papież decyzji nie przyjął - przyp.]

„Uwierzyłem księdzu”

Uzasadniając werdykt, przewodnicząca składu sędziowskiego, Brigitte Vernay powiedziała, że sąd „uznał go [kardynała] za winnego niezgłoszenia w latach 2014–2015 niewłaściwego zachowania księdza wobec nieletnich”. Sąd zatem uznał, że kard. Barbarin, od momentu, gdy dowiedział się od Alexandre’a Hezeza o przeszłości księdza, nie dopełnił swoich obowiązków (w orzeczeniu jest mowa o „inercji”, bezczynności oskarżonego kardynała). Ponadto sędzia Vernay wypomniała kardynałowi sprzeczności w jego zeznaniach: „Podczas rozprawy twierdził, że stara się nakłonić inne ofiary do ominięcia przeszkody, jaką było przedawnienie popełnionych [przez księdza] czynów” (tzn. działał dla dobra ofiar, nie zważając na przedawnienie), a jednocześnie „wątpił w możliwość zgłaszania starych przewinień, które później już się nie pojawiły”.

Chodzi o tę linię obrony, którą kardynał przyjął i w sądzie, i w licznych wypowiedziach, m.in. w jednym z wywiadów dla dziennika „La Croix”. Tu nawet przyznał, że już w latach 2007–2008 po raz pierwszy usłyszał od osoby wychowanej (ale nie ofiary) w parafii ks. Preynata o jego wyczynach do roku 1991. „Umówiłem się z nim [Preynatem], aby go zapytać, czy od 1991 r. dopuszczał się podobnych czynów. On zapewnił mnie, że absolutnie nic takiego już nie robił. Niektórzy wyrzucają mi, że mu uwierzyłem” – mówił kard. Barbarin w 2016 r. Na pytanie, dlaczego od razu nie rozpoczął badania kanonicznego, odpowiedział, że nie było żadnych nowych skarg. Powołał się też na decyzje swoich poprzedników – kard. Decourtray po zawieszeniu ks. Preynata na sześć miesięcy „odzyskał wiarę w niego”, a kard. Billé (arcybiskup Lyonu w latach 1998–2002) zasięgnął porady prawnika i przy braku nowych skarg na księdza przeniósł go do parafii w Cours-la-Ville. „Nie kwestionowałem tego wyboru, sam też konsultowałem się z kilkoma osobami przed mianowaniem go proboszczem w 2011 r.”. Tyle w wywiadzie sprzed 3 lat.

Faktem zatem jest, że kardynał wiedział o przeszłości ks. Preynata przed zgłoszeniem się do niego w 2014 r. pierwszej ofiary. Uznał jednak, że przy braku oskarżeń o molestowanie po 1991 r. nie ma podstaw, by całkowicie odsuwać kapłana od różnych funkcji. Mimo to napisał, jak sam mówi, do Kongregacji Nauki Wiary. Ta zaleciła arcybiskupowi, by zawiesił ks. Preynata w jego obowiązkach pomimo upływu 24 lat od „tamtych” wydarzeń, co w końcu kard. Barbarin zrobił – zdaniem oskarżycieli i sądu za późno.

Arcybiskup Lyonu jest trzecim francuskim biskupem skazanym za – faktyczne lub rzekome – tuszowanie przestępstw duchownych. W 2001 r. bp Pierre Pican, ówczesny biskup Bayeux-Lisieux, został skazany na 3-miesięczną karę pozbawienia wolności za brak zgłoszenia przypadków pedofilii. W listopadzie 2018 r. bp André Fort, były biskup Orleanu, został skazany z tego samego powodu na 8 miesięcy więzienia. W przeciwieństwie do nich jednak kard. Barbarina skazano za niezgłoszenie czynów, które miały miejsce wiele lat przed jego przybyciem do Lyonu.

Rany nieprzedawnione

W lutym 2016 r. Papieska Komisja ds. Ochrony Nieletnich potwierdziła, że Kościół ma „moralny obowiązek zgłaszania do organów sądowych nadużyć, nawet domniemanych, duchownych wobec nieletnich”. Tak to wygląda – teoretycznie – od strony kościelnej, choć w przypadku przestępstw ks. Preynata należałoby odnieść te słowa głównie do poprzedników kard. Barbarina.

Natomiast z punktu widzenia państwa sprawa wygląda następująco: prawo francuskie nie może zmusić biskupa do rezygnacji. Z drugiej strony jeśli biskup dowie się o molestowaniu seksualnym nieletnich (poza spowiedzią), które nie uległo przedawnieniu (okres 2 lat w prawodawstwie francuskim, chyba że ktoś wystąpi z oskarżeniem prywatnym), musi zgłosić to do organów ścigania. W przeciwnym razie może zostać uznany za winnego i grożą mu za to 3-letnie więzienie oraz grzywna w wysokości 45 tys. euro. Ponadto biskup ma obowiązek zgłosić sprawę do Kongregacji Nauki Wiary. Jednak prawo kanoniczne również przewiduje przedawnienie po 20 latach, choć w sprawach wykorzystywania seksualnego nieletniego Kongregacja Nauki Wiary może wydłużyć ten okres.

A zatem od strony prawnej wygląda to tak, że kard. Barbarin, pomimo znacznego przedawnienia zarówno z punktu widzenia prawa francuskiego i prawa kanonicznego, w końcu zawiesił ks. Preynata, choć faktycznie nie zgłosił jego czynów sprzed 1991 r., o których dowiedział się najpierw w 2007 r., a później w 2014 r. Prawo to jednak nie wszystko. Jest jeszcze moralna odpowiedzialność i… zwykła prewencja, czyli niedopuszczanie do sytuacji, by ksiądz, któremu udowodniono pedofilię, miał kontakt z dziećmi. „Nawet jeśli istnieje przewidziane prawem przedawnienie, dla tego typu czynów nie ma przedawnienia moralnego” – mówił parę lat temu właśnie po wizycie w Lyonie ordynariusz Pontoise bp Stanislas Lalanne, zajmujący się sprawami związanymi z pedofilią z ramienia Konferencji Biskupów Francji. „Doświadczone i zadane cierpienie nie podlega przedawnieniu. Czyny, jakie ofiary zarzucają Kościołowi i księżom, miały miejsce znacznie wcześniej, zanim kard. Barbarin przybył do Lyonu. Czyny te jednak zobowiązują teraz do lepszego zrozumienia i zastanowienia się, jak przyjąć i wysłuchać te ofiary. Ofiary potrzebują wysłuchania” – stwierdził bp Lalanne. 

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6